Szczuka i Ojcowie Kościoła

Szczuka i Ojcowie Kościoła

„A krew sięgała po gardła ich” – dyskusja na temat aborcji w chrześcijaństwie Od czasu swego powstania Kościół jako instytucja na kolejnych soborach opowiada się za zakazem przerywania ciąży. W 1869 r. Pius IX w konstytucji „Apostolicae Sedis” uznał aborcję za zabójstwo. Stanowisko to podtrzymał Sobór Watykański II, a następnie Paweł VI. Podczas wygłoszonego w 1984 r. przemówienia w Vancouver Jan Paweł II porównał aborcję do zagłady atomowej. Z wypowiedzi papieża wynikało, że jest ona przyczyną większości nieszczęść XX w. – od rozpadu rodziny przez konflikt zbrojeń po wszelkie rozlewy krwi. „A w jeziorze siedziały niewiasty, a krew sięgała po gardła ich – wieszczy karę dla „spędzających płód niewiast” pochodząca ze 137 r. „Apokalipsa Piotra”. – A naprzeciwko nich siedziało wiele dzieci zrodzonych przed czasem i płakało. I padały od nich błyskawice ognia, i biły w oczy niewiast”. Obrazowanie Jana Pawła II ma zatem dość długą tradycję. Oficjalne stanowisko Kościoła nie oznacza jednak, że w jego łonie Jakub nie mocował się z Ezawem – nie dochodziło do polemik i starć. Ich początek przypada na II w. Aż do tego czasu chrześcijaństwo pozostawało bowiem pod ogromnym wpływem judaizmu. Dla pisarzy starotestamentalnych oczywiste zaś było, że życie ludzkie rozpoczyna się w momencie poczęcia, a nie narodzin. „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię – mówi Pan do proroka Jeremiasza. – Nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jr 1,5). „Tobie mnie poruczono przed urodzeniem – śpiewa Psalmista. – Ty jesteś moim Bogiem od łona mej matki” (Ps 21,11). W kulturze, w której o wartości kobiety decydowała wyłącznie liczba urodzonych dzieci, a niepłodność uważano za znak przekleństwa Jahwe, aborcja nie wchodziła w grę. Powołujący się na Biblię zwolennicy jej zakazu muszą jednak pamiętać, że – nawet jeśli uznamy Pismo Święte za natchnione – reprezentuje ono wyłącznie męski punkt widzenia. Żadnej ze składających się na nie ksiąg nie napisała kobieta. „Gdyby mężczyźni, bijąc się – czytamy w Księdze Wyjścia – uderzyli kobietę brzemienną, powodując poronienie, ale bez jakiejkolwiek szkody, to winny zostanie ukarany grzywną, jaką nałoży na nich mąż tej kobiety” (Wj 21,22). Autora nie interesują uczucia kobiety, poszkodowanym i nakładającym grzywnę jest jej właściciel – mąż. Stary Testament nie udzieli nam zatem odpowiedzi na pytanie, jak np. radziły sobie kobiety w sytuacji – niezwykle często w Biblii opisywanych, w tym masowych – gwałtów. Początek dyskusji na temat aborcji przypada zatem na II w. Zazwyczaj wiąże się go z pierwszymi wpływami filozofii grecko-rzymskiej. Wydaje się jednak, że co najmniej równorzędną przyczyną jest utrata wypływu kobiet w gminach chrześcijańskich oraz potworny mizoginizm Ojców Kościoła, dla których jedynym usprawiedliwieniem istnienia kobiety, seksualnego demona, było rodzenie potomstwa. „(…) zwiedziona kobieta [Ewa] popadła w przestępstwo – dowodził przecież św. Paweł. – Zbawiona zaś zostanie przez rodzenie dzieci” (Tym 1,2 14-15). W „Nauce dwunastu apostołów”, najstarszym dokumencie kościelnym datowanym na rok 100, dyskusja na temat aborcji koncentruje się zatem wokół pytania, czy jest ona dowodem na cudzołóstwo, a następnie próbą ukrycia nieczystości i uniknięcia kary. To w tym czasie odmowa rodzenia przez kobietę, a zatem również stosowanie środków antykoncepcyjnych, zaczyna być utożsamiana z aborcją. „Każda kobieta niechaj wie – napisze Klemens Aleksandryjski – że winna będzie tylu zabójstw, ile by jeszcze mogła urodzić dzieci”. „[Kobiety] – powtórzy św. Hieronim – stosują napój, aby stać się niepłodnymi i już przed poczęciem człowieka popełniają morderstwo”. Zgodnie ze słowami św. Pawła odrzucenie przez kobiety prokreacji jest równoznaczne z odrzuceniem zbawienia. Od połowy III w., na skutek coraz żywszych kontaktów chrześcijaństwa z kulturą grecką i rzymską, spór o aborcję nabiera rumieńców. Zostaje bowiem uwikłany w dyskusję dotyczącą momentu animacji (obdarzenia duszą) ludzkiego embrionu. Wczesna myśl chrześcijańska stanęła, jak to określa M.H. Congourdeau, wobec trzech pokus, odpowiadających poszczególnym nurtom filozoficznym: platońskiej, stoickiej i arystotelesowskiej. „Pokusa platońska” została przejęta m.in. przez Orygenesa i jego uczniów. Twierdzili oni, że do Boga należy jedynie stworzona przez niego dusza, ciało

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 45/2006

Kategorie: Opinie
Tagi: Magda Lipiec