Szkodzi mi dobra pamięć

Szkodzi mi dobra pamięć

Sędzia Barbara Piwnik Sędzia podpisując się pod wyrokiem, nie może się nikogo bać, także mediów – W TVN odczytano ostatnio pani oświadczenie, które zacytuję: „Mija 30 lat mojej pracy w wymiarze sprawiedliwości. Do niedawna nie przypuszczałam, że przyjdzie orzekać w czasach, gdy dla doraźnych celów politycznych albo w myśl zasady: „najlepszą obroną jest atak” można bezkarnie zniesławiać i poniżać sędziego. Sędzia faktycznie w takiej sytuacji nie może się bronić. Oceniać sprawę może dopiero, ogłaszając wyrok wraz z uzasadnieniem”. Wyjaśnijmy czytelnikom, co tak panią zbulwersowało. – Chodziło o zaatakowanie mnie we „Wprost”, a następnie przez Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę w związku z sądowym procesem określanym jako proces obcinaczy palców. Dziennikarze podali, że „sędzia Barbara Piwnik uchyliła tymczasowy areszt wobec siedmiu bezwzględnych bandytów, którzy porywali ludzi i obcinali im palce, by wymusić od rodziny okup”. W tej samej publikacji podano, że gang „ma na sumieniu co najmniej 20 uprowadzeń i trzy zabójstwa”. Były premier, lider PiS, uznał, że w ogóle nie powinnam być sędzią. – Tymczasem sąd apelacyjny, do którego prokuratura złożyła zażalenie na uchylenie aresztu, utrzymał w mocy to postanowienie. – Gdyby dziennikarze „Wprost” obserwowali rozprawy sądowe w tej sprawie, wiedzieliby, że informacje o tak groźnym gangu niewiele mają wspólnego z zarzutami aktu oskarżenia, a więc i z tym materiałem dowodowym, który przesłano do sądu. Akt oskarżenia bowiem nie dotyczy liczby 20 porwań, nikomu z oskarżonych nie przedstawiono zarzutu zabójstwa, żadna z osób pokrzywdzonych nie doznała takich obrażeń ciała, które znalazłyby wyraz w treści stawianych zarzutów. Zanim proces się rozpoczął, zapadło postanowienie sądu o przekazaniu sprawy prokuratorowi w celu uzupełnienia śledztwa. Byłam w składzie orzekającym, który uznał, że akta sprawy wskazują na istotne braki postępowania przygotowawczego. Wskazaliśmy, jakie to braki i jak można je usunąć. Niestety, sąd apelacyjny nie podzielił stanowiska sądu I instancji. Proces się zaczął. Braki śledztwa trzeba będzie usuwać w toku postępowania przed sądem. To, że wobec oskarżonych został uchylony areszt, nie oznacza, że zostali uniewinnieni. Postępowanie twa. Odpowiedzialność prokuratora – Publiczny zarzut, że jako sędzia jest pani za dobra dla bandytów, pojawia się nie po raz pierwszy. Podobne oskarżenia formułowały niektóre media w 1998 r., gdy zapadł wyrok w głośnym procesie Marka Cz., „Rympałka”, który na warszawskim Ursynowie ze swoją bandą napadł na konwój z pieniędzmi i zrabował 1,2 mln zł. Nie skazała go pani za kierowanie gangiem. – Uściślijmy. Nie ja skazałam Marka Cz., ale skład sądzący, któremu przewodniczyłam. To była więc decyzja pięciu osób, nie jednej. Gdy sąd udaje się na naradę nad wyrokiem, jej przebieg na zawsze pozostaje tajemnicą. Nikt nigdy nie może zwolnić sędziego, w tym też ławnika, z obowiązku zachowania tajemnicy przebiegu narady. W tej naradzie liczy się tylko prawo, materiał dowodowy, jego dokładna analiza i dbałość o szczegóły w wyjaśnianiu wszystkich wątpliwości, których, jeśli nie uda się usunąć zebranym materiałem dowodowym, nie można rozstrzygać na niekorzyść oskarżonego. – Pozostając przy „Rympałku”: otrzymał stosunkowo niski wyrok (nie jako kierujący napadem, jak chciała prokuratura. Wyrok składu sędziowskiego, któremu pani przewodniczyła, był zaskoczeniem dla obserwatorów tego spektakularnego procesu. – Nie można podważać zaufania do sądu, jak to robią niektórzy, odwołując się do tego, że treść wyroku nie spełnia oczekiwań opinii publicznej. To nie sąd decyduje, kto jest stawiany w stan oskarżenia. Nie może też wyjść poza granice oskarżenia. W orzekaniu porusza się w ramach zakreślonych aktem oskarżenia, który stanowi zwieńczenie sposobu przeprowadzenia postępowania przygotowawczego przez organy ścigania – policję, prokuraturę. – Pani również w innych procesach zarzucała prokuratorowi oraz śledczym liczne niedostatki w przygotowaniu aktu oskarżenia. To walka, którą sędzia Barbara Piwnik toczy już kilkanaście lat. Uniewinnieniem oskarżonych zakończył się proces w sprawie zabójstwa Wojtka Króla, przypadkowego świadka napadu przy ul. Lwowskiej w Warszawie. Wskazała pani na kardynalne błędy popełnione podczas śledztwa. Słuchający obszernego uzasadnienia wyroku usłyszeli, że „proces poszlakowy to nie jest proces oparty na domysłach i życzeniach prokuratury”. A choćby sprawa strzelaniny w motelu George koło Nadarzyna, gdzie policja urządziła niefortunną zasadzkę na kilku gangsterów z Pruszkowa. Prokurator oskarżył wszystkich o rozbój z bronią w ręku. Zespół

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 26/2008

Kategorie: Wywiady