Szkoła żon

Szkoła żon

Zatrudnianie służących było ukrytą formą poligamii Słowa lokaj, parobek, sługa używane są do dzisiaj, Jaka więc faktycznie była służąca sprzed stuleci? Jeżeli dzisiaj pracodawca ma nadzór tylko nad sprawami zawodowymi pracownika, to wtedy jego władza rozciągała się na najbardziej intymne sprawy służby. Na noc do pawlacza Pan domu miał prawo stosować wobec wszystkich mieszkańców przemoc fizyczną. Dotyczyło to również służących. „Służba, kiedy nie czuje ręki pana, nie kwapi się robić, co należy”, pisał już Homer w „Odysei” i tej wskazówki trzymano się nadal w czasach Dickensa i Balzaka, chociaż od XVIII w. kary cielesne stopniowo eliminowano. Na wszelkie wyjścia z domu, przede wszystkim w godzinach wieczornych, potrzebna była zgoda pryncypała. Służący nie mogli prowadzić życia intymnego ani założyć rodziny. Chyba że rezygnowali ze służby i opuszczali dom pracodawcy. Służące zwykle mieszkały kątem u państwa. W bogatym Berlinie jeszcze w 1900 r. tylko 10% służących korzystało z osobnego pokoju, a 44% żeńskiej służby nie miało nawet własnego kąta i spało gdzieś na poddaszu, w nieogrzewanych, kilkumetrowych klitkach, pod schodami, na korytarzu albo wręcz w pawlaczu, do którego wchodziło się po drabince. Berlińskie służące śpiące w pawlaczach opisywał Theodor Fontane. Ich pensje przypominały raczej kieszonkowe, dostawały też jakąś

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2020, 24/2020

Kategorie: Historia