Tag "amerykańskie bazy w Polsce"

Powrót na stronę główną
Aktualne Przebłyski

Imperialne Secret Service

Jakież męki i kłótnie muszą się toczyć w głowie Radosława Sikorskiego! Jedna jej część jest antyamerykańska. Zaskoczeni? My też. Zwłaszcza po ujawnieniu w rozmowie z „GW” powodów jego nieobecności na przemowie Bidena. Sikorski nie poszedł, bo nie chciał czekać trzy (!) godziny na Bidena. I w ten sposób zaprotestował przeciwko i m p e r i a l n e m u panoszeniu się Secret Service. Ale druga połówka głowy Sikorskiego domaga się od Amerykanów jak najwięcej Amerykanów – 30 tys. żołnierzy amerykańskich w Polsce uważa za bardzo skromne oczekiwanie. To minimum minimorum. To jak na 51. stan USA jest faktycznie mało. Dajcie mu choć pół miliona.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia Z dnia na dzień

Jak prezydent Duda będzie rozmawiać z prezydentem Bidenem o Forcie Trump?

Jak prezydent Duda będzie rozmawiać z prezydentem Bidenem o Forcie Trump? Prof. Roman Kuźniar, politolog i dyplomata, UW Przede wszystkim, czy prezydent Biden będzie miał ochotę rozmawiać z największym miłośnikiem Trumpa pośród europejskich prezydentów? Jeśli prezydentowi Dudzie trafi się jednak taka okazja, to nie sądzę, aby przedmiotem rozmowy był Fort Trump. Jeśli już, będzie raczej mowa o polskiej praworządności, niezależności sądownictwa, wolności mediów, prawach człowieka, zwłaszcza kobiet. Nie wykluczyłbym, że prezydent Biden uprzedzi prezydenta Dudę, że zaangażowanie USA we współpracę militarną z Polską będzie w dużym stopniu od tego właśnie zależeć. Nie sądzę, by Amerykanie chcieli radykalnie ograniczać militarną obecność w Polsce, ale będzie ona raczej częścią programów NATO niż dwustronnych. Jeśli do takiej rozmowy dojdzie, być może prezydent Duda będzie potrafił docenić, że z prezydentem USA nie trzeba rozmawiać w półprzyklęku, że za sojusznicze stosunki nie trzeba się opłacać jak organizacji mafijnej, co było stylem Trumpa: „Wy płacicie, a my was może będziemy bronić”. Dr hab. Maciej Gdula, socjolog i poseł, Lewica Tu sama nazwa szkodzi. Bo Trump to nazwisko, które w USA budzi najgorsze skojarzenia. Dziewięciu na dziesięciu Amerykanów potępia atak na Kapitol. Większość uważa też,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Polska-USA: kosztowny mit

Donald Trump od początku mówił, że za przyjaźń i ochronę USA trzeba będzie płacić. No to płacimy Polska-USA. Jak wyglądają te relacje? Zanim zaczniemy je opisywać i oceniać, musimy mieć świadomość, że mieszczą się one w dwóch przestrzeniach. Pierwsza – to opowieść polityków PiS o tych stosunkach. Ich propaganda i iluzje. Druga – to stan faktyczny. Proste? No nie. Bo te dwa światy są powiązane i nie byłoby miliardowych kontraktów, np. zbrojeniowych, gdyby nie kalkulacje obozu rządzącego. Zacznijmy więc od nich. Po co PiS Ameryka? Na tak postawione pytanie odpowiedzieć można krótko: po to, żeby rządziła światem. Lub też inaczej – po to, żeby Donald Trump nim rządził, z PiS u boku. Żeby tę fascynację zrozumieć, trzeba przeglądać prawicowe pisma, których Trump był regularnym bohaterem. Symbolizował on wszystko, czego Ameryce, Polsce i światu życzyli pisowcy. Był największym upokorzeniem dla elit, kimś, kto w pojedynkę zmieniał konwencje rządzące światową polityką. Kto prezentował siłę. Nic dziwnego, że polska prawica chciała właśnie z nim związać swoją przyszłość. Oczywiście nigdy nie była to relacja równego z równym. Jeden partner jest tu silniejszy, drugi ustawia się w roli klienta. Donald Trump od początku kampanii w 2015 r. mówił, że za przyjaźń i ochronę USA trzeba będzie płacić – i Polska

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Duda widzi niewidzialne

Miały być wielkie manewry „Defender Europe 2020”. Na poligonie w Drawsku miało ćwiczyć 37 tys. żołnierzy z 18 państw. Głównie Amerykanie. 20 tys. miało przypłynąć lub przylecieć z USA, a 9 tys. dotrzeć z baz w Europie. Zostali w domu. Przy małym i niewidzialnym wrogu wojsko jest równie bezradne jak emeryci. Nie byłoby o czym pisać, gdyby nie nasz wódz. Zwierzchnik sił zbrojnych Andrzej Duda i pożal się Boże minister obrony Mariusz Błaszczak uroczyście otworzyli te manewry. Wybrali się na poligon i otworzyli. Taki mają patent! Otwierają nieistniejące (obiekty, programy). Duda jak zwykle czołobitnie podziękował: „Obecność znaczących sił USA w Polsce jest dla nas bardzo dobrym znakiem”. Może wojskowa grochówka tak mu wzrok osłabiła? A może mu Błaszczak z Solochem makietę z Amerykanami wymalowali?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Kankan na lotniskowcu

Podpisanie przez prezydenta Dudę porozumienia o zwiększonej obecności amerykańskich wojsk w Polsce wzmaga światowy wyścig zbrojeń Żyjemy w kraju niepodległym. Konstytucja głosi, że Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym obywateli – demokratycznym państwem prawnym (art. 1 i 2). Czy aby na pewno? Co ma wspólnego z demokracją i dobrem wspólnym polska polityka historyczna i informacyjna uprawiana przez ekipy postsolidarnościowe? Prowadzona bez rzetelnej debaty z narodem, uwzględnia wyłącznie interes polityczny ugrupowań rządzących. Wpływa oczywiście na stan świadomości części społeczeństwa, ale wsącza doń jedynie polityczny jad. Dziś spośród metod prowadzenia polityki na czołowe miejsce wysuwają się emocje; te negatywne stają się podstawowym środkiem perswazyjnym. Władza korzysta więc z nich i je podsyca. W rezultacie świadomość społeczeństwa jest w znacznym stopniu zamulona i zmanipulowana. Zdaje się słyszeć: możemy wam dać nawet nie jedno 500+ (bo to i tak nie z naszego portfela), ale kwestie egzystencjalne narodu to nasz monopol. Rzetelna debata polityczna jest więc zamknięta. Owszem, zdarzają się próby niezależnego myślenia. Wyrażany jest zarówno sprzeciw wobec prób podważania wyników II wojny światowej i tworzenia sprzecznej z prawdą nowej polityki historycznej, jak i apel o geostrategiczną refleksję związaną ze szczególnym zagrożeniem dla Polski, wynikającym z położenia naszego kraju na pierwszej linii

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Prezydent na zakupach

Wielką niewiadomą są koszty, jakie Polska poniesie w wyniku zobowiązań zaciągniętych przez Andrzeja Dudę w czasie wizyty w USA Prezydent Andrzej Duda, który lubi demonstrować sympatię do polityki amerykańskiej i przymilać się do niezbyt sympatycznego prezydenta Donalda Trumpa, od początku kadencji, przez trzy kolejne lata, bezskutecznie zabiegał o oficjalną wizytę w Waszyngtonie. Udało się dopiero 18 września 2018 r. Obaj prezydenci odbyli wówczas rozmowy w Gabinecie Owalnym Białego Domu, chociaż – jak można było zobaczyć – Donald Trump siedział wygodnie i rozmawiał z posłusznie stojącym obok polskim prezydentem. Rozmawiano wówczas m.in. o stosunkach militarnych polsko-amerykańskich, zainstalowaniu w Polsce stałych baz amerykańskich, gotowości zbudowania bazy pod nazwą Fort Trump. Nazwa, która miała schlebiać samolubnemu prezydentowi USA, była zaskoczeniem dla samych Amerykanów, ponieważ tam nie ma zwyczaju nazywania czegokolwiek na cześć urzędujących czy żyjących byłych prezydentów. Różne obiekty obdarza się natomiast chętnie nazwiskami nieżyjących byłych prezydentów. Dwa dni przed tegorocznym spotkaniem prezydentów obu krajów 13 kongresmenów Partii Demokratycznej skierowało list do prezydenta Trumpa, wyrażając zaniepokojenie naruszaniem praworządności w Polsce przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i apelując o rozmowę o tym problemie z polskim prezydentem. Zdaniem kongresmenów obecny

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Suwerenność à la Duda

Gdy słuchałem, jak prezydent Duda w Białym Domu w krótkim przemówieniu kilkanaście razy dziękował Trumpowi, pomyślałem, że jest to dobra ilustracja polityki prawicy. Modelowy przykład wstawania z kolan. I nowego typu suwerenności naszego państwa. Przecież z nawiązką wystarczyłaby jedna trzecia tej gorliwości w przekonywaniu Trumpa, jak wielkim jest politykiem i człowiekiem i jak bardzo Duda życzy mu powtórnego wyboru. Trump jest sprytnym handlowcem działającym w interesie USA. Sprzedał Polakom dużo i drogo. A zapłacił komplementami, ogólnymi deklaracjami i wywyższeniem Dudy. W dość dwuznaczny sposób. Komplementował go słowami, że polska para prezydencka „to ludzie bardzo przedsiębiorczy”. Wygląda na to, że Trump ograł Dudę w szkolny sposób. Nawet rotacyjne zwiększenie obecności wojska amerykańskiego obciął o połowę. Ekipa pisowska przed tą wizytą pompowała media zapowiedziami decyzji o stałych bazach i tysiącach żołnierzy. Efekty tych zabiegów, często na pograniczu żebractwa, już znamy. Znamy także stały punkt polityki zagranicznej tej ekipy: wrogów szukamy jak najbliżej granic, a przyjaciół na drugiej półkuli. Nie jestem przeciwnikiem budowania dobrych relacji z USA. Takich oczywiście, które dawałyby nam wymierne korzyści. Ale stawianie wyłącznie na Amerykanów, dla których zawsze będziemy państwem co najwyżej drugiego rzutu, jest politycznym amatorstwem.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Czy Polsce potrzebne są bazy armii USA?

Czy Polsce potrzebne są bazy armii USA? Janusz Zemke, były sekretarz stanu w MON Mają one głównie znaczenie polityczne, a w mniejszym stopniu wojskowe. Rosja nigdy nie użyła siły wobec państwa NATO i nie widzę powodu, by miała to zrobić wobec Polski, z którą nie ma sporów terytorialnych ani o mniejszości narodowe. Jeśli chodzi o przesłanki polityczne, to obecny rząd uważa, że wszystkie kwestie związane z bezpieczeństwem Polski rozwiążemy przez bliską współpracę z Amerykanami. Moim zdaniem to błąd. Należałoby przywiązywać zdecydowanie większą wagę do kontaktów – nie tylko wojskowych – z Unią Europejską, która w znacznie szerszym zakresie stosuje takie instrumenty rozwiązywania konfliktów jak oddziaływania dyplomatyczne, pomoc humanitarna czy sankcje gospodarcze. Witold Jurasz, Ośrodek Analiz Strategicznych Polsce zdecydowanie są potrzebne amerykańskie bazy wojskowe. Po pierwsze, dlatego że nie modernizujemy armii, a co najwyżej bardzo nieudolnie staramy się odbudować podstawowe zdolności obronne. Stan polskich sił zbrojnych jest tragiczny, a żadna siła polityczna nie ma odwagi zwiększyć wydatków na obronność do poziomu, który zapewniłby nam bezpieczeństwo. Po drugie, mamy obok siebie agresywną i w przeciwieństwie do ZSRR nieprzewidywalną Rosję. Nie wierzę w jej atak na Polskę, ale w atak na Ukrainę też nikt nie wierzył. Jednak nawet jeśli on nie nastąpi, to obecność amerykańskich żołnierzy stanowi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Kronika Dobrej Zmiany

Radek i gry Witolda

Nastała moda na przypominanie fragmentów książki Radosława Sikorskiego „Polska może być lepsza”, zwłaszcza tych, w których autor zdradza różnorakie tajemnice. Na przykład tę, że Władimir Putin proponował Donaldowi Tuskowi… Lwów. Później taką propozycję podziału Ukrainy składał publicznie Władimir Żyrinowski. W Polsce została ona zlekceważona i zbyta milczeniem. Czy można więc zakładać, że Żyrinowski służy Kremlowi do tego, by głośno mówić to, co władza w Rosji myśli, ale z wielu względów woli na ten temat zachować milczenie? Różnie można spekulować. My też chcemy być modni, więc przypominamy jeden fragment książki Sikorskiego, tym razem dotyczący personaliów, a konkretnie byłego szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego. Otóż był taki okres, że Waszczykowski był urzędnikiem MSZ, a potem, już za koalicji PO-PSL, został wiceministrem (u boku Sikorskiego), by następnie z hukiem z rządu wylecieć. I właśnie o tym przypomina ten fragment. Pisze Sikorski: „Późną wiosną 2008 r., zanim jeszcze uzyskaliśmy zapewnienie, że patrioty będą stacjonować w Polsce, do Waszyngtonu udał się odpowiedzialny za sprawy bezpieczeństwa wiceminister Witold Waszczykowski. To on – jeszcze w rządzie PiS – odpowiadał za negocjacje w sprawie tarczy. Waszczykowski był kiedyś zastępcą ambasadora przy NATO i znał techniczne aspekty projektu i negocjacji. Podczas

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Murzyńskość

Murzyńskość to termin wprowadzony do publicznego obiegu przez Radosława Sikorskiego w czasie jednej ze słynnych debat u Sowy i Przyjaciół. Ostatnio ten termin wypełnił się nową treścią. Stało się to w czasie pielgrzymki prezydenta Dudy do Waszyngtonu. Łaszący się bezskutecznie do Trumpa polski prezydent został upokorzony przy podpisywaniu porozumienia, gdy dopuszczono go do skrawka biurka amerykańskiego prezydenta i pozwolono podpisywać na stojąco, podczas gdy Donald Trump siedział przy biurku rozparty w swoim fotelu. Nie było to jakieś niedopatrzenie czy wynik nieporozumienia. W dyplomacji nie ma aż takich przypadków. W ten sposób egocentryczny, bufonowaty Trump pokazał, że polskiego prezydenta traktuje jako mało ważnego petenta. Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz niezręcznie tłumaczył, że już dopuszczenie do tego, by ktoś dotknął biurka prezydenta Stanów Zjednoczonych, jest zaszczytem. I dostąpił go Andrzej Duda. Naprawdę? To taki zaszczyt dla prezydenta dumnego narodu, co to właśnie wstał z kolan? Wolę już dowcipny w założeniach komentarz ministra Szczerskiego, który zażartował sobie, że tylu ludzi domaga się, by prezydent siedział, więc on na przekór im stał przy podpisywaniu porozumienia z Trumpem. Dowcip taki sobie, z gatunku resortowego poczucia humoru i kto wie, czy ostatecznie nie dwuznaczny? Że niby jak? Jak w Polsce będzie siedział, to w Ameryce przynajmniej postoi? Miało

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.