Tag "Andrej Babiš"

Powrót na stronę główną
Świat

Europejski papierek lakmusowy

Wynik wyborów parlamentarnych w Czechach oznacza wielkie kłopoty dla UE

Choć populiści na całym świecie operują tymi samymi sloganami, nie da się w tej grupie znaleźć dwóch identycznych polityków. Wynika to głównie z faktu, że populizm – już dzisiaj uznawany nie tylko za osobną ideologię, ale też za formę rządów otwarcie antydemokratycznych – jest bardzo wrażliwy na lokalny kontekst, kulturę polityczną i specyfikę ustrojową. Wprawdzie najważniejsi badacze populizmu, Cas Mudde z University of Florida czy Jan-Werner Müller z Princeton, zgadzają się co do ogólnych ram pojęciowych, wskazując takie cechy jak występowanie w imieniu ludu, nienawiść do elit (zwłaszcza umiędzynarodowionych) oraz niechęć do niezależnych instytucji, niemniej jednak populista populiście nierówny. W różnych systemach ich drogi do autorytarnych przekształceń są różne.

Na przykład w systemach prezydenckich, jak zwracają na to uwagę prof. Adam Przeworski z New York University czy francuski historyk Pierre Rosanvallon, łatwiej o zagrabienie władzy, bo prezydent jest często szefem rządu i człowiekiem utożsamianym przez elektorat z władzą, jak w USA czy w Brazylii. Znacznie trudniej o to mimo wszystko w Europie, gdzie dominują systemy parlamentarne, szefowie rządów muszą jakoś się dogadywać z prezydentami, a ci drudzy nie zawsze mają bezpośredni mandat demokratyczny.

W dodatku same rządy są często koalicyjne, co już na początku ich funkcjonowania narzuca jakąś formę politycznej transakcji. Partie umawiają się na podział ról, choć nawet to nie chroni ich przed ryzykiem politycznej zapaści jeszcze w trakcie kadencji. Dlatego Viktor Orbán, rządzący Węgrami nieprzerwanie od 15 lat, jest raczej wyjątkiem niż regułą, przynajmniej w kontekście europejskim. Co zresztą widać na konkretnych przykładach. Nigdzie indziej populistyczny, antydemokratyczny rząd nie dał rady tak bardzo zmienić zasad gry, żeby jego powtórny wybór był pewny. Nawet w Polsce – u nas przecież Zjednoczona Prawica rządziła ze stabilną większością osiem lat, mając zawsze po swojej stronie przychylnego prezydenta, mimo to nie zniszczyła resztek porządku konstytucyjnego, a przede wszystkim niezależności instytucji wyborczych.

Babiš nie stanie się Orbánem

Ten metodologiczny wstęp jest niezbędny, żeby dobrze zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się w Czechach 4 i 5 października, kiedy wybierano 200 członków Izby Deputowanych. Zgodnie z przewidywaniami głosowanie wygrała populistyczna partia ANO, kierowana przez ekspremiera i skandalistę Andreja Babiša, zdobywając 34,5% głosów i 80 mandatów. Na drugim miejscu znalazła się wspólna lista partii tworzących ustępującą właśnie koalicję premiera Petra Fiali, a raczej trzy czwarte tej koalicji. Chadecy, liberałowie i demokraci, startujący wspólnie, uzyskali 23% poparcia, co przełożyło się na 52 mandaty, aż o 19 mniej niż w poprzedniej kadencji. Na trzecim miejscu uplasował się ostatni element dawnej koalicji – samorządowcy i niezależni politycy zrzeszeni w formacji STAN; dostali 11% głosów, czyli 22 mandaty.

Na razie postawmy w tym miejscu kropkę. O partiach, które zajęły pozostałe miejsca, jeszcze będzie mowa – szczególnie że są one kluczowe dla ewentualnej koalicji, którą musi sformować Babiš, żeby rządzić. Trzy pierwsze miejsca mówią jednak prawie wszystko nie tylko o stanie czeskiej demokracji, ale też o tym, jak dziś wygląda europejska polityka i co te wybory oznaczają dla UE.

Analizę czeskich wyborów trzeba zacząć od podkreślenia, że Babiš to nie Orbán i Orbánem się nie stanie. Nie ma większości, żeby rządzić samodzielnie, a w czeskim ustroju przeciwwagą dla niego będzie prezydent, były natowski generał, tradycyjny euroatlantycysta minionej epoki, Petr Pavel. Jego kompetencje konstytucyjne są wprawdzie znacznie mniejsze niż np. prezydenta Polski, ale wciąż to od niego zależą chociażby nominacje w sądach i trybunałach, możliwość rozwiązania parlamentu, a zwłaszcza powołanie prezesa rady ministrów. Co więcej, Pavel i Babiš są politykami radykalnie odmiennymi – zarówno jeśli chodzi o styl rządzenia, jak i o orientację ideologiczną. To dobra wiadomość dla wszystkich zatroskanych o losy czeskiej demokracji. Tamtejszy ustrój przy takim podziale stanowisk nie ulegnie tak szybko zmianom, jak miało to miejsce w Turcji, na Węgrzech czy ostatnio w USA.

Babiš nie jest też kopią Orbána pod względem polityki zagranicznej czy społecznej, nawet jeśli w lipcu 2023 r. uczestniczył w Wiedniu w konferencji założycielskiej Patriotów dla Europy, skrajnie prawicowej frakcji w Parlamencie Europejskim, stworzonej przez węgierskiego premiera. Pozostaje sceptyczny wobec silnego zaangażowania Pragi w pomoc Ukrainie, czasami powtarza kremlowskie frazesy, że „to nie nasza wojna” oraz że „pokój jest najważniejszy”, ale nie jest politykiem prorosyjskim – tak jak są nimi Węgier czy szef rządu Słowacji Robert Fico. Nie będzie jeździł do Moskwy z wizytą, także dlatego, że nie musi, bo jego kraj nie wisi na rosyjskich surowcach.

W europejskiej prasie głównego nurtu spekulowano przed wyborami, że rząd pod wodzą ANO zakończy zainicjowany przez Fialę na początku 2024 r. program skoordynowanych zakupów standaryzowanej w ramach NATO amunicji i przekazywania jej Ukraińcom – ale to też nie jest pewne. Trzeba bowiem pamiętać, że nawet sympatyzujący

m.mazzini@tygodnikprzeglad.pl

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Wybory w cieniu amunicyjnych sukcesów

Populistyczne hasła w Czechach trafiają na podatny grunt

W przededniu wyborów parlamentarnych w Czechach (3-4 października) prowadzi ruch ANO. Partia Andreja Babiša sprzeciwia się inicjatywie amunicyjnej, która wspiera Ukrainę i wzbudza uznanie na świecie.

Czechy – w odróżnieniu od coraz bardziej miotającej się politycznie Słowacji czy Węgier Orbána – od początku wojny w Ukrainie zdecydowanie wspierają Kijów. Stojący na czele koalicji Spolu premier Petr Fiala był jednym z pierwszych europejskich przywódców, którzy odwiedzili Kijów już na początku wojny. Od tego czasu odbywają się spotkania na najwyższym szczeblu, którym towarzyszą gesty wsparcia ze strony Czech.

Rząd w Pradze nie ma problemów z tym, by udowodnić światu, po czyjej jest stronie. Dzięki chwalonej od USA po Japonię tzw. inicjatywie amunicyjnej Czechy zyskały poklask za granicą jako czołowy sojusznik Ukrainy. Warto zaznaczyć – o czym od początku informowana była czeska opinia publiczna – że dla kraju koszty takiego wsparcia są minimalne. Korzyści gospodarczo-podatkowe natomiast ogromne.

Motorem wsparcia amunicyjnego dla Ukrainy były prywatne firmy zbrojeniowe, nieźle sobie radzące, a po inwazji z lutego 2022 r. prosperujące wręcz znakomicie. Czeski prywatny przemysł zbrojeniowy cieszył się nawet większym wzrostem, niż zakładano. Rząd w Pradze promował inicjatywę amunicyjną na arenie międzynarodowej, podkreślając, że Praga jest czołowym dostawcą broni dla Kijowa.

Warto pamiętać, że czeski przemysł zbrojeniowy, zbudowany na potężnej bazie przemysłowej z epoki komunistycznej, po 2020 r., a po 24 lutego 2022 r. w szczególności, odzyskał siłę po burzliwej prywatyzacji z lat 90. Jego rozwój długo hamowała nadszarpnięta reputacja – skandale związane z eksportem broni do stref wojennych i reżimów totalitarnych.

W ramach inicjatywy amunicyjnej Czechy dostarczyły Ukrainie niemal 2 mln sztuk pocisków artyleryjskich. To ponad dwa razy więcej, niż na ubiegłorocznej konferencji bezpieczeństwa w Monachium zapowiadał szef czeskiego państwa. Tym samym prezydent Petr Pavel dotrzymał słowa z nawiązką. I przekonał świat, że przy wsparciu USA, Niemiec i Szwecji uda się wspomóc walczącą Ukrainę pokaźną partią pocisków. Jak informował czeski portal natoaktual.cz, dzięki wsparciu Pragi dysproporcja siły ognia Rosja-Ukraina zmalała z niepokojącego 8-1 do 2-1!

Godnym naśladowania pomysłem Pragi jest uruchamianie fabryk czeskiej broni bezpośrednio w Ukrainie. Przykładem może być rozpoczęcie produkcji spełniających standardy NATO karabinów CZ Bren 2 na licencji firmy Česká zbrojovka a.s. przez ukraiński państwowy koncern zbrojeniowy Ukroboronprom. Z kolei inna znacząca firma, Ukrajinśka Bronetechnika, rozpoczęła produkcję pocisków

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Ostrawa – miasto wizualizacji

W dawnym ośrodku przemysłu ciężkiego oddycha się dziś czystym powietrzem Korespondencja z Ostrawy O Ostrawie mówi się, że to miasto wizualizacji. W ciągu minionych 15 lat powstało np. kilka wizji przebudowy głównej stacji kolejowej i kształtu ostrawskiego niebotyku. Ostrava Tower ma być najwyższym budynkiem w Czechach (235 m) i właśnie dostał on zielone światło. Rozbudowa Domu Sztuki czy filharmonii też ma imponujące wizualizacje, w tworzeniu niektórych projektów uczestniczyli polscy architekci. Galeria Sztuki Współczesnej PLATO zyskała

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Czeski prezydent w mundurze?

Wybory pokazały, że Czechy są podzielone na „kawiarnię” liberałów w Pradze czy Brnie i na „hospodę”, gdzie niechętnie patrzy się na nowinki Korespondencja z Pragi Wszystko wskazuje, że to 61-letni gen. Petr Pavel startujący jako kandydat obywatelski jest faworytem w drugiej turze wyborów prezydenckich, która odbędzie się 27 i 28 stycznia (piątek i sobota). Profesorka Danuše Nerudová to największa przegrana pierwszej tury. Jeszcze na początku grudnia Nerudová górowała w sondażach, ale na ostatniej prostej straciła ponad połowę swoich wyborców. Być

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Czeska Čaputová idzie po władzę?

Prezydent Zeman poparł Andreja Babiša, ale faworytami wyborczych sondaży są były wojskowy Petr Pavel i ekonomistka Danuše Nerudová Kateřina Čechová ma za sobą rok sprawowania funkcji czeskiej prezydentki. Czuje się przytłoczona obowiązkami, jej codzienny grafik jest rozciągnięty do granic możliwości. Czasami chciałaby móc w spokoju odpocząć, nie wzbudzając zainteresowania całej Republiki Czeskiej. Marzy, by pod osłoną nocy uciec z Zamku na Hradczanach, gdzie znajduje się siedziba czeskiego prezydenta, i na jednej z przepięknych uliczek Pragi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Czeski desant na polskie sklepy

W Bogatyni boją się, że Czesi zostawią puste półki, i apelują o „zachowanie kultury zakupów” Należę do pokolenia pamiętającego jeszcze przywożone z Czechosłowacji piórniki, przybory do pisania czy buty. Zwłaszcza w latach 80. autokarowe wycieczki Polaków połączone z ogołacaniem sklepowych półek wywoływały poruszenie u naszych sąsiadów, którzy na widok gości z Polski zamykali sklepy. Dziś karta się odwróciła i to Polacy zaczęli psioczyć na czeski desant na markety. Polacy na Czechów narzekali dotąd przede wszystkim we własnym gronie. Po tym jak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Wojna w Ukrainie

Czeskie piwo nie dla Rosjan

Rosyjską inwazję na Ukrainę w Czechach powszechnie porównuje się do interwencji wojsk Układu Warszawskiego z sierpnia 1968 r. Korespondencja z Ostrawy Kiedy trzy dni przed rozpoczęciem ataku na Ukrainę prezydent Rosji Władimir Putin polecił Ministerstwu Obrony wysłanie rosyjskich „sił pokojowych” do tzw. separatystycznych republik Donieckiej i Ługańskiej na wschodzie Ukrainy, Jaroslav Demčák, burmistrz miasteczka Hejnice w kraju (województwie) libereckim w Czechach, nie miał żadnych złudzeń. Zapowiedź Putinowskiej „operacji pokojowej” przyrównał do „bratniej pomocy” z 1968 r., kiedy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Na zakupy do Polski

Czesi i Słowacy ruszyli do naszych sklepów. Jest tak tanio, że na nic się zdała propaganda o niskiej jakości polskiego jedzenia Korespondencja z Czeskiego Cieszyna Już dawno w czeskich mediach nie pisało się tak wiele o Polsce. „Zakupowy raj w Polsce. Ceny żywności i benzyny spadły, a Czesi szturmują granicę”, informuje „Deník”. „Polski raj zakupowy jeszcze potaniał. Czesi jeżdżą po jedzenie, benzynę, ale i do weterynarza”, dodaje „Dnes”. A „Lidové noviny” wysyłają do Polski reportera, by zrelacjonował czeski atak na polskie sklepy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Spór o Turów zakończony?

PiS mówi o sukcesie, choć niedawno skarga Czechów była niemieckim spiskiem Spór o kopalnię odkrywkową przy polsko-czeskiej granicy kosztował nas 45 mln euro odszkodowania dla Czechów i 70 mln kary dla Komisji Europejskiej oraz głowę polskiego ambasadora, a to nie koniec. W piątek 4 lutego na konto kraju (województwa) libereckiego, u granic którego leży polska Kopalnia Węgla Brunatnego Turów, wpłynęło 25 mln euro z polskiego budżetu. Dzień wcześniej znalazło się na nim 10

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Słowacy powiedzieli lockdown

Sytuacja covidowa w Czechach i na Słowacji pokazuje, że Polacy nie mają podstaw do optymizmu Korespondencja z Pragi Miroslav Košarišťan to popularny słowacki aktywista. Przez lata pomagał ludziom w walce z lichwiarskimi firmami pożyczkowymi. W ostatnim czasie stał się twarzą koronasceptyków. Był działaczem grupy, która organizowała protesty przeciwko obostrzeniom, blokowała punkty szczepień przeciw covidowi. Na Facebooku relacjonował na żywo akcje antyszczepionkowców. Ostatnio wziął udział w zorganizowanej przez neofaszystowską Partię Ludową Nasza Słowacja Mariana Kotleby akcji poparcia dla

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.