Na zakupy do Polski

Na zakupy do Polski

LUBIN, POLAND - NOVEMBER 10, 2020. People with face masks due to Coronavirus pandemic shopping in the market Lidl.

Czesi i Słowacy ruszyli do naszych sklepów. Jest tak tanio, że na nic się zdała propaganda o niskiej jakości polskiego jedzenia Korespondencja z Czeskiego Cieszyna Już dawno w czeskich mediach nie pisało się tak wiele o Polsce. „Zakupowy raj w Polsce. Ceny żywności i benzyny spadły, a Czesi szturmują granicę”, informuje „Deník”. „Polski raj zakupowy jeszcze potaniał. Czesi jeżdżą po jedzenie, benzynę, ale i do weterynarza”, dodaje „Dnes”. A „Lidové noviny” wysyłają do Polski reportera, by zrelacjonował czeski atak na polskie sklepy. „Wielka migracja na zakupy na własne oczy. Czesi najechali polskie sklepy i stacje benzynowe, a na codziennych zakupach oszczędzają nawet i połowę”, czytamy. To jedynie przykłady artykułów, które ukazały się w czeskich mediach. Korony zostają w kieszeni Wyjazdy Czechów na zakupy do Polski to nie nowość. W 2017 r. porównywałem ceny koszyka, na który składały się popularne produkty spożywcze w Kauflandzie w Cieszynie i Czeskim Cieszynie. Wówczas za 14 produktów, wśród których były jajka, majonez, masło czy cukier, w Polsce trzeba było zapłacić 75,03 zł, a w Czechach – 81,66 zł. Jednak teraz te różnice cen są o wiele większe. Powodów jest kilka. Polska do 31 lipca 2022 r. zlikwidowała VAT na wiele podstawowych produktów spożywczych i obniżyła VAT na paliwa z 22% do 8%. Obniżce cen towarzyszy długotrwały spadek wartości złotówki w stosunku do czeskiej korony. Pod koniec marca 2017 r. za 100 czeskich koron trzeba było zapłacić 15,65 zł, w lutym 2022 r. kosztują one już 18,56 zł. Za piwo w knajpie na ostrawskiej ulicy Stodolní Polak płacił 7,80 zł, a teraz musi wydać ok. 9,30 zł. Czecha kosztowało i nadal kosztuje 50 koron, bo w przypadku ulubionego w Czechach napoju znacznej podwyżki nie widać, czego nie można powiedzieć np. o cenach dań w restauracji. Oba kraje zmagają się z inflacją na podobnym poziomie. W Polsce w styczniu 2022 r. inflacja liczona rok do roku wyniosła 9,2%, w Czechach – 9,9%. Dlatego nie ma co się dziwić, że Czesi głosują portfelami. W piątek, 18 lutego, pod Lidlem i Kauflandem w Cieszynie nie brakowało aut na czeskich rejestracjach. Niektóre sklepy w Polsce zdecydowały się nadawać dla klientów informacje o promocjach także w języku sąsiada. Na początku lutego reporter czeskiej gazety „Deník” wybrał się na zakupy do Cieszyna i Czeskiego Cieszyna. To dwa miasta, które przez wieki stanowiły jeden organizm, przedzielone rzeką. Polacy i Czesi mają tu sklepy czy restauracje u swoich sąsiadów w odległości krótkiego spaceru. Tomáš Januszek w dwóch sklepach należących do sieci Lidl kupił 13 popularnych produktów spożywczych. W koszykach znalazły się m.in. chleb słonecznikowy, ser żółty edamski, pierś z kurczaka, jajka, jogurt, coca-cola czy pomidorki koktajlowe. Niemal identyczne zakupy w Polsce kosztowały go 61,50 zł, a w Czechach równowartość 75,41 zł. Tylko dwa produkty w polskim Lidlu były droższe, i to niewiele – sok pomarańczowy i pomidorki koktajlowe. Pozostałe produkty tańsze są w naszych sklepach, a za piersi z kurczaka Czech musi zapłacić niemal dwa razy więcej niż Polak. Oczywiście Czesi jeżdżą na zakupy nie tylko do Cieszyna, ale też do wielu polskich miejscowości przy granicy, np. Kudowy-Zdroju czy Złotego Stoku. Nieskuteczna propaganda Najazdu czeskich klientów nie powstrzymała zmasowana akcja deprecjonowania jakości polskich produktów spożywczych, którą od lat można dostrzec w Czechach. Niektórzy polscy producenci żywności mówią wprost o „wojnie spożywczej” i za wszelką cenę w czeskich sklepach ukrywają polskie pochodzenie produktów. A Czesi często drobiazgowo kontrolują polskie produkty. I wykorzystują problemy naszych producentów. Chętnie przypominają aferę z 2012 r., kiedy do Czech z Polski trafiły kiełbasa, szynka, konserwy rybne i pieczywo zawierające sól drogową. Sprawa – jak wytykają – dotyczyła wówczas tysięcy ton produktów spożywczych. W 2019 r. na oficjalnym profilu czeskiego resortu rolnictwa na Facebooku pokazano ponad 130 produktów, w przypadku których czescy inspektorzy i służby weterynaryjne wykryli dawniej nieprawidłowości. „Sól drogowa, zakazany fenylobutazon w końskim mięsie, antybiotyki w mięsie z kurczaka, niebezpieczny fipronil w jajkach, pestycydy w owocach i warzywach. To tylko niektóre wielkie skandale związane z polskimi produktami spożywczymi. Popatrzcie na przegląd kolejnych żywnościowych nieprawidłowości, które wykryli u nas inspektorzy spożywczy i służby weterynaryjne”, napisano w mediach społecznościowych. Na samym FB wiadomość

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2022, 2022

Kategorie: Świat