Tag "dyplomacja"

Powrót na stronę główną
Kraj

MSZ od środka. Ciąg dalszy…

Izydorczyk wygrywa z Papierzem Stało się. Jacek Izydorczyk, były ambasador RP w Japonii, został uniewinniony od zarzutu naruszenia dyscypliny finansów publicznych. Tak oto padł główny pretekst odwołania go z placówki. Pretekstem tym był fakt, że ambasador jeździł w podróże służbowe, na spotkania oficjalne poza Tokio, na które był zaproszony razem z żoną. I że na koszt ambasady kupował żonie bilety kolejowe i lotnicze. Chodziło o sześć podróży do Kobe, Hiroszimy, Takaoki i Fukuoki. W sumie koszt tych biletów to równowartość… niecałych 5,5 tys. zł. Tę „nieprawidłowość” wykryły dwie trzyosobowe komisje, które w tej sprawie przylatywały do Tokio z Warszawy. Ile kosztowały ich loty, w jakiej klasie się odbywały, ile kosztowały hotele osób z komisji MSZ, to oczywiście już nikogo nie wzrusza. Warto tylko zauważyć, że koszt lotu na trasie Warszawa-Tokio może sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych. W każdym razie po kontroli rachunków i dokumentów ambasady przeciw Izydorczykowi został skierowany wniosek do Międzyresortowej Komisji Orzekającej przy Ministerstwie Finansów o naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Sprawa ta posłużyła też jako uzasadnienie jego odwołania. Odpowiednio „oprawiona” została puszczona w świat – nagle pojawiły się plotki o rzekomych nadużyciach finansowych ambasadora. Trafiały one i do polityków, i do dziennikarzy. A w radiowych audycjach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Do przeprosin daleko

Francuzi nie chcą okazać skruchy za okres kolonializmu i wojny w Algierii Prezydent Francji 20 stycznia tego roku przyjął rekomendacje w sprawie pojednania z Algierczykami i Francuzami pochodzenia algierskiego ujęte w raporcie sporządzonym przez historyka Benjamina Storę. Dokument proponuje m.in. wzmocnienie szkolnego nauczania o wojnie, wsparcie pracy historyków zajmujących się tym okresem i udostępnianie archiwów wojennych. Francuzi nie chcą jednak okazać skruchy ani przeprosić Algierczyków za okres kolonializmu i wojny, która pochłonęła 180 tys. ofiar z obu stron. Zniknięcie Maurice’a Audina Każdy, kto kiedyś odwiedzi Algier, z pewnością trafi na plac Maurice’a Audina. Na pierwszy rzut oka to miejsce dość nijakie, otoczone księgarniami, postojami taksówek i przystankami autobusowymi, popularne wśród studentów pobliskiego uniwersytetu, którzy przychodzą tutaj, aby posiedzieć na ławkach, rozmawiać i palić papierosy. Plac znajduje się u zbiegu boulevard Mohamed V i rue Didouche Mourad, dwóch najbardziej ruchliwych ulic w mieście, przez co zawsze kłębi się tu tłum. Wiele bulwarów i ulic stolicy nazwanych zostało imionami słynnych rewolucjonistów i bohaterów, którzy walczyli o niepodległość Algierii przeciwko francuskim kolonizatorom w latach 1954-1962. Jednym z nich był Maurice Audin, 25-letni Francuz, uzdolniony matematyk z algierskiego uniwersytetu. Należał do Algierskiej Partii Komunistycznej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Nieodparty urok MSZ

Ustawa o dyplomatach. Wiadomo, będą PiS-owscy. Ale kto będzie nimi zarządzał? Nieuchronne się zbliża. Ustawa o służbie zagranicznej wraca z Senatu do Sejmu. I gdy Sejm ją przegłosuje, trafi na biurko prezydenta. Nie, nie ma sensu rozdzierać szat, że oto PiS dostanie narzędzie, by przejąć MSZ, i że na pewno je wykorzysta. Z prostego powodu – PiS rządzi MSZ już ponad pięć lat i robi tam, co chce, bynajmniej nie przejmując się takimi lub innymi zapisami. Szacunek dla prawa to nie jest coś, co tę formację by wyróżniało. Nowa ustawa w dziele przejmowania MSZ jest w zasadzie sprawą drugorzędną. Nie było jej, PiS-owcy robili swoje. Będzie – zyskają pole do działania szybciej i bez skrupułów. O co więc w tym wszystkim chodzi? • Dodajmy, że to już trzecie podejście PiS do przyjęcia ustawy o MSZ. Wnioski nasuwają się same – służba zagraniczna kusi polityków PiS. W mitologii tej partii jest ona czymś obcym i tajemniczym. Służbą, w której pracują wrogowie – „resortowe dzieci” i nie tylko dzieci, absolwenci moskiewskiej uczelni MGIMO, a potem – równie wrodzy i tajemniczy – ludzie z notesu Bronisława Geremka. Przeplatało się tam całe zło – i to z PRL, i to z Unii Wolności. Wejście polityka PiS do MSZ było postrzegane jako wejście

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Uwierzyli, że MSZ jest ich!

Byłem pierwszy z grona ambasadorów do odstrzału, bo myśleli, że człowieka bez politycznego poparcia najłatwiej usunąć II część rozmowy z prof. Jarosławem Suchoplesem, byłym ambasadorem RP w Finlandii (2017-2019) Panie ambasadorze, jak pana odwoływali? Zadzwonił do pana Andrzej Papierz i powiedział: odwołuję pana? – Pokażę panu te papiery… Akurat byłem na urlopie, bo córka miała urodziny i zimową przerwę w szkole. I bodajże 18 czy 19 lutego 2019 r. z Biura Spraw Osobowych, a może nawet od Papierza, dostałem informację, że minister Czaputowicz wystąpił o moje odwołanie. Tylko tyle. Natomiast w pierwszym dniu po powrocie z urlopu dostałem pismo z MSZ. Że Papierz wypowiada panu stosunek pracy. Ambasadorowi! – Niech pan zwróci uwagę – mam pismo z MSZ, ale nie mam żadnego dokumentu w tej sprawie od prezydenta RP! Zgodnie z konstytucją najpierw musi mnie odwołać prezydent. A cała reszta to już tylko administracja. Jak więc pan Papierz może pozbawić mnie stopnia dyplomatycznego i jeszcze mówić o wypowiedzeniu stosunku pracy? Czyli mamy paradoks, z którego wynika, że Papierz de facto postawił się wyżej od prezydenta RP. Ja o tym zawiadomiłem prokuraturę, ale pani prokurator Maryla Potrzyszcz-Doraczyńska odmówiła wszczęcia postępowania. A jaki był oficjalny powód pana odwołania? Źle pan pracował? – Najciekawsze jest właśnie datowane

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

MSZ od środka – ciąg dalszy

Kolejny ambasador „dobrej zmiany” opowiada, jak został wykończony Prof. Jarosław Suchoples – były ambasador RP w Finlandii (2017-2019), samodzielny pracownik naukowy Uniwersytetu w Jyväskylä w Finlandii Panie ambasadorze, po długich wahaniach zgodził się pan na wywiad. Dlaczego? – Widzi pan, od dawna obserwuję walkę toczoną przez mojego kolegę, ambasadora Jacka Izydorczyka, z całą tą machiną, za którą stoi wielu wysoko postawionych urzędników MSZ. Chcą, by prawda o ich działaniach nigdy nie wyszła na jaw, a Izydorczyk po prostu został opluty i zniszczony albo w najlepszym przypadku przedstawiony jako pieniacz lub nieudacznik. Udzielenie mu jakiegokolwiek wsparcia to po prostu kwestia elementarnej przyzwoitości. To tak jak w tej scenie z „Dwunastu gniewnych ludzi”, kiedy Henry Fonda czeka na poparcie kogokolwiek z sędziów przysięgłych. Jeśli je dostanie, dalej będzie mógł bronić swoich racji, de facto życia oskarżonego o morderstwo chłopaka. Jeśli nie, to po sprawie. I jeden z sędziów wbrew temu, co początkowo sam myślał, udziela mu tego poparcia. Różnica jest taka, że ambasador Izydorczyk mówi prawdę, a moje osobiste doświadczenie po prostu to potwierdza. To MSZ chodziło za mną Jak pan trafił na stanowisko ambasadora?21 – To bardzo ciekawa historia. Trochę zaskakująca. Jestem obywatelem polskim i tylko polskim, ale ze względów zawodowych od dawna mieszkam poza Polską.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Silni wizerunkiem

Pandemia udowodniła, że wysoka pozycja na arenie międzynarodowej nie musi zależeć od liczby czołgów i rakiet Zestawienia analizujące tzw. miękką siłę państw w stosunkach międzynarodowych w ubiegłym roku podkreślają, że pojawienie się globalnej zarazy wywróciło tradycyjny porządek rzeczy do góry nogami. Od lewa do prawa, od analiz konserwatywnych amerykańskich think tanków po felietony w liberalnych dziennikach i skomplikowane numeryczne analizy korporacji finansowych czy firm doradczych, panuje mniej lub bardziej wyraźny konsensus: w 2020 r. sposób, w jaki dane państwo radziło sobie (lub nie radziło) z zarządzaniem kryzysowym w czasie pandemii, najmocniej wpływał na jego postrzeganie przez inne kraje. Choć oczywiście wiele elementów wchodzących w skład zarządzania kryzysowego jest bezpośrednio skorelowanych z wielkością budżetu czy liczebnością i sprawnością krajowej armii, po raz pierwszy od wielu lat, być może pierwszy raz od powstania koncepcji soft power, to nie strzelby, sztabki złota ani liczba wyprodukowanych w Hollywood filmów decydowały o tym, które państwo stawialiśmy sobie za wzór. Zanim jednak przejdziemy do analizy obecnego globalnego układu sił w wywieraniu kulturowego, politycznego i ekonomicznego wpływu na arenie międzynarodowej, warto zadać pytanie, co tak naprawdę powinno być poddane ocenie. Margaret Seymour, była oficer wywiadu amerykańskiej marynarki wojennej, obecnie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Folwark w MSZ

Sprawa Izydorczyka: czekamy na wyniki kontroli ministerstwa Maciej Konieczny – poseł klubu Lewicy Zna pan sprawę byłego ambasadora w Japonii Jacka Izydorczyka? – Znam. I mam z nią kłopot. Wiadomo, że jak PiS chce kogoś załatwić, to użyje wszelkich środków. Jednak to, że ktoś wszedł na wojenną ścieżkę z PiS, nie oznacza jeszcze, że ma rację. Izydorczyk był nominatem politycznym PiS. Nie jest zawodowym dyplomatą, nie miał doświadczenia dyplomatycznego. Nie brałbym z automatu jego słów za dobrą monetę. Obawiam się, że raz jeszcze może chodzić o personalną nawalankę, w której naprawdę trudno dojść, czy i jakie zasady zostały złamane. A jak wy, jako posłowie, możecie sprawdzić, kto ma rację? – Czekamy na wyniki kontroli, które nie zostały jeszcze ujawnione. Kontroli MSZ? Przecież oni kontrolują siebie. – Bywa, że fakty przebijają się także w stronniczych kontrolach, ale oczywiście trzeba na to brać poprawkę. Dla mnie ta sytuacja nie jest jednoznaczna. A nie ma możliwości zaproszenia pana Papierza i pana Izydorczyka na posiedzenie komisji, żeby wyjaśnili wszystkie sprawy? – Teoretycznie jest to możliwe, ale wątpię, żeby PiS na to poszło. Nawet gdyby tak się stało, wciąż pewnie byłoby słowo przeciw słowu. Obawiam się, że w związku z ustawą o służbie zagranicznej, którą PiS

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Włochy na progu kryzysu

Rząd Giuseppe Contego może upaść w każdej chwili Korespondencja z Rzymu W środku pandemii i w czasie zaostrzającego się kryzysu społeczno-gospodarczego nadszedł również kryzys polityczny. Włosi sami nie mogą zrozumieć, co się stało. Nie rozumieją tego też partnerzy europejscy, którzy w Giuseppe Contem widzą gwaranta stabilności Włoch. Jego rząd na razie dryfuje, ale bardzo osłabiony, i nie wiadomo, jak długo się utrzyma. Może upaść z dnia na dzień, pogrążając Włochy w chaosie. To jednak nie nowość. W ciągu ostatnich 26 lat Włosi mieli 16 rządów i 10 premierów. Tylko rządy Alcide De Gasperiego i Silvia Berlusconiego trwały pięć lat, ale zawsze z drobnymi rekonstrukcjami. Włoski poker „Giuseppe Conte to anioł, którego zesłało nam niebo”, myślało wielu Włochów, nie tylko w czasie lockdownu. Jest politykiem cieszącym się największym zaufaniem społecznym. Według sondażu instytutu badań opinii publicznej Ipsos, przeprowadzonego 20 grudnia 2020 r., premier miał 57% poparcia. Niestety, to polityk bez partii. W 2018 r. Conte dostał się na włoską scenę polityczną jak królik wyciągnięty z kapelusza. Był kandydatem na ministra administracji publicznej. Ponieważ liderzy dwóch koalicyjnych partii, Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi Północnej, nie mogli się dogadać, który z nich zostanie premierem, „wypadło” na niego.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Awantura o palestyńskie szczepienia

Okupowane od zakończenia wojny sześciodniowej w 1967 r. Zachodni Brzeg i Strefa Gazy są wyłączone z izraelskiego programu szczepień Europejczycy z zazdrością patrzą na Izrael, który zaszczepił już ponad jedną czwartą mieszkańców, wliczając w to niebędących formalnie obywatelami Palestyńczyków ze Wschodniej Jerozolimy. Izrael podawany jest jako przykład, za którym powinny podążyć państwa europejskie, także Polska, organizując swój program szczepień – pisałem o tym w tekście „Zielony paszport dla Izraela” (PRZEGLĄD nr 3). Imponujący sukces jest faktem, z którego powinno się wyciągać wnioski. Ale medal ma dwie strony, choć wielu obserwatorów w Europie zdaje się nie zauważać lub celowo ignoruje tę bardziej kontrowersyjną część historii. Okupowane od zakończenia wojny sześciodniowej w 1967 r. Zachodni Brzeg i Strefa Gazy są wyłączone z izraelskiego programu szczepień, a Izraelczycy i Palestyńczycy przerzucają się oskarżeniami o zaniedbanie obowiązków względem cywilów. O krok od katastrofy Na tych terenach mieszka aż 4,5 mln Palestyńczyków, których pandemia dotknęła w stopniu przynajmniej takim samym jak Izraelczyków. Mieszkańcy Zachodniego Brzegu chcieliby odetchnąć z ulgą i wrócić do pracy w tych branżach, które zostały zatrzymane przez koronawirusa i wzrost zachorowań. Według danych Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) przychody Palestyńskich Władz Narodowych z turystyki i handlu są najniższe od ponad

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Jacek Izydorczyk, czyli MSZ od środka – cd.

Powiedział, jak go niszczyli w MSZ. I nie składa broni Ciąg dalszy nastąpił. Jacek Izydorczyk, bohater tekstu na temat MSZ w PRZEGLĄDZIE nr 3, nie narzekał w ubiegłym tygodniu na brak zainteresowania. – Dzwonili do mnie dziennikarze z kilku redakcji – mówi. – Na razie z nimi się nie umawiam. Miałem telefony od znajomych. I tych bliskich partii rządzącej, i tych z opozycji. Mam kolegę mocno kibicującego PiS. Zadzwonił do mnie i mówi: „Bardzo ciekawa rozmowa, szkoda tylko, że w takiej gazecie”. Mam też reakcję ludzi z MSZ, nie tylko tych, których osobiście znałem. Dzwonili z wyrazami poparcia, zapewniając, że trzymają kciuki. Choć, nie ukrywam, są też tacy, z którymi miałem dobre relacje, gdy byłem ambasadorem, a teraz udają, że mnie nie znają. Na przykład prof. Zdzisław Krasnodębski. Był u mnie w Tokio, zachwycony, mówił, że nie wiedział, że mamy takich ambasadorów. Teraz milczy. Co dalej? Jacek Izydorczyk nie zamierza odpuszczać tym, którzy – jego zdaniem – szkodzą Polsce. Szykuje się też do procesów, które go czekają. Po pierwsze, czekają go procesy o ochronę dóbr osobistych z dwoma wiceministrami spraw zagranicznych – Marcinem Przydaczem i Pawłem Jabłońskim. – Procesy będą się toczyć w sądzie w Warszawie, z mojego prywatnego oskarżenia. Po drugie, czekają go też dwa procesy, w których jest oskarżany.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.