Tag "Helena Leman"

Powrót na stronę główną
Kraj

Twierdza Radia Maryja

Są dwa Radia Maryja. Jedno – tysięcy samotnych, zagubionych ludzi. Drugie – ojca Rydzyka, wojujące i zawzięte Elegancki, ukryty wśród zieleni kompleks budynków z szyldem „Radio Maryja”. Wystarczy nacisnąć przycisk i elektronicznie sterowana furtka ustępuje. Pośrodku rozległego dziedzińca stoi krzyż, a tuż obok kapliczka patronki radia. Wokół słychać pluskanie wody płynącej z kilku ukrytych wśród krzewów fontann. Białe ławeczki zapraszają do wypoczynku. Jest sielsko, zapomina się o wielkomiejskim

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura

U Strumiłły w Maćkowej Rudzie

Pracuje jako artysta, ale jednocześnie umie zasadzić drzewo, wymurować piec, oheblować deskę Z ogrodu przynosi garść gruszek i różę. Najprawdziwszą, wiejską, pospolicie różową. Stawia ją w białym dzbanku pośrodku kuchennego stołu. Czarny kot zwinięty w kłębek, co przysnął tuż obok, unosi na chwilę łepek, rozglądając się sennie, drugi – szarobury – przeciąga się leniwie pod oknem. Pies Tasman, pospolity kundel o sierści twardej, szczeciniastej, plącze się między nogami gospodarza. Cicho

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Zamach na Śniardwy

Przyszła kolej na parcelację ostatniego kawałka Mazur  Na półwysep Szeroki Ostrów nad Śniardwami dostać się nietrudno. Od Zdor prowadzi piaszczysta droga. Nie ma przy niej żadnych szlabanów, zakazów, tablic ograniczających ruch czy informujących o tym, że wjeżdżamy na teren Mazurskiego Parku Krajobrazowego. Na skraju półwyspu, w lesie, rozłożyło się harcerskie obozowisko, tuż za nim działkowicze wkopują słupki pod ogrodzenia, rozjeżdżając kwitnące łąki ciężkim sprzętem. Koniec półwyspu zawłaszczyli dzicy turyści. Grupa młodzieży rozpala ognisko

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Makatka haftowana szwabachą

Niemcy przyjeżdżają na Mazury, żeby uzupełnić fotografie w rodzinnym albumie Do środka chaty wchodzą pojedynczo, ostrożnie schylając posiwiałe głowy w niskich drzwiach. – Vorsicht, vorsicht, pass auf (uwaga, uwaga) – ostrzegają siebie nawzajem, potykając się o wysokie progi. Wewnątrz ze wszystkich kątów natychmiast dopada ich dawno już zapomniany zapach, woń starego drzewa, samodziału, tynku – przemieszana z wilgocią. Zatrzymują się przez chwilę odurzeni, niespokojni, wciąż nie mogąc uwierzyć, że tak mały i niebogaty

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Światowy Zjazd Suwałczan

Stanisław Tym wymyślił spotkanie rodaków urodzonych nad Wigrami. Na przynętę – kartacze, sękacze i chłodnik litewski Przyjechali tu z całej Polski, skrzyknięci przez rodziny, namówieni przez przyjaciół, wezwani przez znajomych. Krążą teraz po mieście z charakterystycznym niebiesko-zielonym znaczkiem Światowego (co jest określeniem trochę na wyrost, chyba nie ma ani jednego polonusa) Zjazdu Suwałczan w klapie. Wyraźnie podnieceni. W większości starsi, schorowani, na rentach, emeryturach przedstawiają sobie nawzajem swoich synów, córki, wnuków. Wielu mężczyzn ubranych ze staromodną trochę elegancją,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Z Dywit na Marsa

  15-letni Maciek jako jedyny Europejczyk zakwalifikował się do finału światowego konkursu o wyprawie w kosmos Maciej przeszedł na świat duży, ważył ponad cztery kilogramy i był niezwykle poważny. Nie krzyczał, nie grymasił, tylko ze skupieniem wodził oczami za przedmiotem. – Urodziłam poważnego faceta – opowiada z uśmiechem matka chłopca, Dorota Hermanowicz, z zawodu psycholog. Kiedy chłopczyk miał półtora roku, mówił już pełnymi zdaniami i rozpoznawał litery. W wieku lat trzech czytał teksty, liczył

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Na wycugu u Wielkiego Brata

– Jak z ciebie taki chwat, to czemuś wypadł?- dogadują radnemu Sebastianowi mieszkańcy Dorotowa Leje. Cała wieś tonie w deszczu, szare niebo zlewa się w jedno z taflą jeziora, zimny wiatr chłoszcze nadjeziorne trzciny. W przedsionku sklepu grupa mężczyzn rozgrzewa się piwem, zastanawiając się, czy sołtys nie odwoła wiosennego sprzątania. Ci w roboczych ubraniach, nieprzemakalnych kapotach i gumiakach czekają tylko na dyspozycje, przestępując z nogi na nogę. O Sebastianie Florku, który obiecał wziąć udział w porządkach, mówią niechętnie.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Nadeszła era zup Kemicera

Pierwsze obiady zaczął wydawać w swoim mieszkaniu. Uczepił się tego pomysłu desperacko, niczym tonący brzytwy  Właściwie już nie pamięta, co to znaczy być wyspanym. Od miesięcy drzemie kilka godzin w pozycji półleżącej, bo tylko taka jest możliwa przy jego tuszy. O czwartej rano jest już na nogach, chociaż w rzeczywistości wcale nimi nie włada. Nawet w ubieraniu i myciu pomaga mu nastoletnia córka, Emilka. Sadza potem ojca na taborecie, a sama kładzie się jeszcze na dwie godziny. Na tym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Mój syn – ksiądz Jerzy

Rodzina Popiełuszków jako jedyna we wsi założyła sobie dzwonek, by bronić się przed intruzami – Za komuny naszą wieś przezywano Moskwą – w co drugiej chacie partyjny lub ormowiec siedział. A dzisiaj mówią o nas Watykan – bo ściągają tu niczym do apostolskiej stolicy pielgrzymki z całego kraju. Lecz tak naprawdę świętości u nas mało, więcej tu diabłów niż aniołów się znajdzie – powiada leciwy mieszkaniec Okopów, rodzinnej wsi księdza Jerzego Popiełuszki. Miejscowość położona wśród piaszczystych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Śmierć cywila

W Muszakach ostał się jeden żołnierz zawodowy; reszta, wraz z jednostką, zrobiła w tył zwrot Padł już tartak, mieszalnia pasz, zlewnia, z ośrodka zdrowia pozostał jedynie punkt konsultacyjny, PKS ograniczył liczbę autobusów, a PKP zamknął na głucho kolejową stację. Nieużywane torowiska porastają trawą, a po opustoszałych peronach hula wiatr. Nocami we wsi słychać tylko szczęk pił do metalu, którymi szabrownicy tną szyny, by sprzedać je na złom. Wokół wojskowych bloków absolutna cisza, żadnego człowieka,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.