Tag "historia ZSRR"

Powrót na stronę główną
Sylwetki

Gorbaczow a sprawa polska

Jaruzelski miał obietnicę Gorbaczowa, że ZSRR nie będzie w Polsce interweniował Zdjęcie często więcej mówi niż tysiąc słów. Ze zdjęć Gorbaczowa  najbardziej utkwiło mi w pamięci to z żoną Raisą, z Nicei. Są lata 70., on jest działaczem średniego szczebla, ona robi karierę w instytucie naukowym. Przechadzają się nicejskimi bulwarami, on w chroniącej od słońca czapeczce, ona w sukience. Uśmiechnięci, zadowoleni. Są częścią pokolenia tych elit z Europy Wschodniej, którym coraz bardziej doskwiera realny socjalizm, jego zapóźnienie. Na tle Nicei, bogatego, dobrze zorganizowanego Zachodu, było to szczególnie widoczne. I szczególnie bolesne. Jak ten dystans nadrobić? To był główny motyw działań Gorbaczowa. Zachód mu się podobał. Nie był w tym odosobniony. W elitach ZSRR podobnie myślących było wielu. Coś przecież wyniosło go do władzy. Zdjęcie Gorbaczowów… Przeglądam zdjęcia Władimira Putina. Na koniu, z odsłoniętym torsem. W jednostce wojskowej. Nurkujący z akwalungiem… Oto dwie twarze Rosji. Wieje wiosna ze wschodu Tą pierwszą, uosabianą przez Gorbaczowa, Polska była zauroczona. Rzecz dziś niepojęta – w lipcu 1988 r. był u nas z sześciodniową wizytą. Towarzyszyły mu entuzjastyczne tłumy. Lepsze przywitanie miał tylko Jan Paweł II. Jeśli ktoś nie wierzy – proszę przejrzeć archiwalne zdjęcia i taśmy. Gorbaczow był

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Byle jak, ale stabilnie

Afganistan rok po przejęciu władzy przez talibów Miażdżąca większość afgańskich rzek zasilana jest śniegiem. Ilość opadów i grubość pokrywy wysoko w górach wprost przekładają się na dostępność wody w rolniczych dolinach. Trzy z rzędu suche i łagodne zimy stawiają Afganistan przed nie lada problemem. Susza i jej skutki trapiły kraj już wcześniej, lecz w realiach talibskiego reżimu stanowią dodatkowe wyzwania. Czy radykałowie – z których większość gardzi nowoczesną wiedzą, także z zakresu inżynierii rolniczej – poradzą sobie z hydro-ekologicznym kryzysem? Czy będą w stanie zwiększyć import pszenicy, gdy rynki zbożowe poddane są cynicznej grze spekulacyjnej, rozkręconej na dobre po rosyjskiej inwazji na Ukrainę? Czy wystarczy im kompetencji i sprytu, by uratować afgańskie narody przed głodem? Państwo rudymentarne Nie są to nowe pytania. Świat zadawał je sobie, choć w nieco innej formie, już przed rokiem, gdy talibowie triumfalnie wkroczyli do Kabulu. We własnym przekonaniu – odzyskali miasto i kraj, utracone w 2001 r. po amerykańsko-natowskiej interwencji. Szybkość, z jaką rozpadły się prozachodni rząd i wierna mu armia, zdumiewała. Dramatyczne obrazki ze stolicy, z której uciec usiłowali obywatele Zachodu i tysiące lokalnych współpracowników dotychczasowych władz, przywodziły na myśl upadek Wietnamu Południowego w 1975 r. NATO wiało z Afganistanu z podkulonym ogonem, zostawiając za sobą koszmarny bałagan. Do 2021 r. 40%

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Kogo i jak (nie) obchodzą sankcje

Czy Rosja wygra gospodarczą wojnę z Zachodem? Sankcje i embargo to instrumenty nacisku na przeciwnika znane i stosowane od stuleci. Na początku XIX w. Napoleon Bonaparte chciał zgnieść gospodarkę Wielkiej Brytanii, wprowadzając blokadę kontynentalną, czyli zakaz handlu z Londynem przez kraje europejskie. Bezskutecznie. W roku 1906 rząd Austro-Węgier wprowadził embargo na serbskie towary, chcąc wymusić ustępstwa Belgradu. Głównym towarem eksportowym Serbii była wówczas trzoda chlewna, dlatego konflikt nazwano „świńską wojną”. Nie udało się. Amerykanie od 40 lat dokładają starań, by pogrążyć sankcjami Iran. Z miernym skutkiem. Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill słynął z miłości do kubańskich cygar firmy Romeo y Julieta. Jej właściciele specjalnie dla niego wyprodukowali cygara o długości 178 mm. Ten standard nazwano „Churchill” i jest on nadal bardzo popularny. Gdy na początku lat 60. Stany Zjednoczone wprowadziły embargo na handel z Kubą rządzoną przez Fidela Castro, Winston ostentacyjnie pokazywał się ze słynnym cygarem i mówił, że takimi bzdurami jak embargo nie będzie się przejmował. Plotka głosi, że Monika Lewinsky, przyjaciółka prezydenta Billa Clintona, używała w celach intymnych kubańskiego cygara formatu „Presidente” o długości 235 mm, pochodzącego z poufnych zapasów Białego Domu. Amerykańskie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Andrzej Romanowski Felietony

Do ostatniego Ukraińca?

Żadna opinia nie irytuje mnie tak jak ta, powtarzana w kręgach lewicowych: „USA walczą w Ukrainie do ostatniego Ukraińca”. Irytuje mnie nie dlatego, że jest fałszywa. Ameryka rzeczywiście ma interes w osłabianiu Rosji, choć można się spierać, czy interes ten – w obliczu rosnącej potęgi Chin – jest zdefiniowany prawidłowo. A przecież ten interes jest nie tyle amerykański, ile przede wszystkim europejski, a że działania Amerykanów usunęły go w cień, to dlatego, że – z powodu geograficznej bliskości i ekonomicznych powiązań – postępowanie Europejczyków z Rosją jest trudniejsze. Choć i tak komentarze premiera Wielkiej Brytanii nie ustępują w sile podobnym komentarzom prezydenta USA. I nie przypadkiem Finlandia i Szwecja chcą dziś nagle znaleźć się w NATO. Co bowiem jest pierwotne, a co wtórne? Pierwotny jest fakt, że przed wiekami Korona Królestwa Polskiego, Rzeczpospolita, była tym bytem politycznym, z którego wyłoniła się (bynajmniej nie bezkonfliktowo) Ukraina. Ale istotny jest też fakt, że Polska i Rosja przez wieki odmawiały Ukrainie prawa do odrębności. A nawet więcej: Polska i Rosja godziły się ze sobą na trupie Ukrainy. Tak było w „pokoju wieczystym” roku 1686, tak było w pokoju ryskim roku 1921. Pierwotny jest również fakt, że Ukraina, dążąc do niepodległości, dopuściła się – rękami Ukraińskiej Powstańczej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Andrzej Romanowski Felietony

O dawności

Zmarli w odstępie tygodnia: pierwszy 3 maja, drugi 10 maja. Dwaj rówieśnicy: Białorusin i Ukrainiec. Wieloletni członkowie Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego: pierwszy – jej drugorzędny aktywista, drugi – czołowy aparatczyk. Obaj – ojcowie niepodległości swych narodów. Obaj – opowiadający się za ich opcją prozachodnią. Stanisław Szuszkiewicz i Leonid Krawczuk. Ich śmierć w dniach wojny rosyjsko-ukraińskiej ostatecznie zamyka epokę. Przed 30 laty wektory polityki biegły w odwrotnym niż dziś kierunku. Kolejne republiki radzieckie ogłaszały niepodległość, a 8 grudnia 1991 r., w białoruskiej części Puszczy Białowieskiej, Szuszkiewicz i Krawczuk dokonali formalnego rozwiązania ZSRR. Ale nie tylko oni: uczynił to również Borys Jelcyn, prezydent Rosji. To właśnie za rządów Jelcyna „ruska” Rosja pogodziła się z utratą obu „ruskich” państw, które właśnie ze względu na ich „ruskość” uznawała od wieków za swoje. Gdy zaś w miejsce ZSRR powołano twór pod nazwą Wspólnota Niepodległych Państw, to już nie Moskwa, lecz Mińsk miał być jego stolicą, czymś w rodzaju – jak wtedy mówiono – „Brukseli Wschodu”. Zgoda Rosji na to wszystko była rewolucyjna, odważniejsza nawet niż niegdysiejsza rezygnacja mocarstw Zachodu z ich odległych, afrykańskich kolonii. Rosja, „żandarm Europy”,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Bez podziału na oprawców i ofiary

Jest w ludziach skłonność do osądzania innych od razu, myślimy, że mamy jasny ogląd tego, co się wydarzyło Dénes Nagy – węgierski reżyser filmu „W świetle dnia” W 1943 r. węgierscy żołnierze zostali wysłani przez nazistów do ZSRR, gdzie mieli się zająć tłumieniem oporu partyzantów. Co pana skłoniło do skupienia się na tamtym momencie historii pańskiej ojczyzny? – Mój dziadek był jednym z tych żołnierzy. Trafił na terytorium dzisiejszej Ukrainy. Opowiadał mi wiele historii z tego okresu, kiedy byłem dzieckiem, napisał też pamiętnik. Chciałem jednak opowiedzieć nie o nim, ale o sobie. Wykorzystałem ten temat jako metaforę, by powiedzieć coś o teraźniejszości poprzez historię. Kluczową sprawą było pokazanie ekstremalnej sytuacji bez oceniania ludzi, którzy jej doświadczają, bez podziału na oprawców i ofiary. Tamten okres historii jest zbadany i poznany. Chyba jesteśmy w stanie dziś powiedzieć, kto był wtedy katem, a kto ofiarą. – Jest w ludziach skłonność do osądzania innych od razu, myślimy, że mamy jasny ogląd tego, co się wydarzyło. Chciałem zakwestionować tego rodzaju przekonania. To, że możemy spojrzeć w przeszłość i wskazać, co zrobiliśmy źle, nie znaczy, że rozumiemy, co faktycznie się wydarzyło, i że dziś w takiej samej sytuacji zareagowalibyśmy właściwie. Moi bohaterowie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

70 mln ofiar, głównie cywilów

Polska poniosła największe straty ludzkie i materialne spośród państw biorących udział w II wojnie światowej II wojna światowa była największym konfliktem zbrojnym w dziejach ludzkości. Nie tylko pod względem liczby zaangażowanych w nią państw, wielkości walczących armii, rozmiarów terytoriów objętych walkami i okupacjami. Największe były także straty ludzkie – w tej wojnie zginęło ok. 70 mln osób, co stanowiło ponad 3% ówczesnej populacji świata, liczącej 2,3 mld. W większości były to straty cywilne będące rezultatem działań wojennych, głodu i epidemii spowodowanych wojną oraz terroru i eksterminacji. Tym przede wszystkim II wojna światowa różniła się od poprzednich wojen, a zwłaszcza I wojny światowej. W konflikcie światowym z lat 1914-1918, nazywanym do 1939 r. Wielką Wojną, z ok. 14 mln jego ofiar 8,5-9,5 mln to straty walczących armii. Większość spośród co najmniej 5 mln ofiar cywilnych zmarła w wyniku głodu i chorób zakaźnych, aczkolwiek już wtedy były też ofiary bombardowań artyleryjskich miast i eksterminacji (ludobójstwo Ormian). Natomiast w konflikcie światowym z lat 1939-1945 straty walczących armii szacowane są na co najmniej 21 mln poległych, ofiary będące wynikiem działań zbrojnych i eksterminacji – na co najmniej 29 mln, a ofiary zmarłe w wyniku głodu i chorób

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Put-in, Put-out, Put-up, Put-down

Putin spowodował, że od ponad miesiąca nie sposób pisać o czymś innym niż wojna w Ukrainie dziś, a jutro być może w całej Europie (świecie?). Putin nie zaakceptował tego, że wojna nie jest już w cywilizowanym świecie, doświadczonym II wojną światową, metodą zmiany granic. Nie zrozumiał, że pokój jest wartością nadrzędną. Dla tej wartości należy poświęcić inne racje. A w czasach, gdy mocarstwa nie tylko globalne, lecz nawet regionalne dysponują bronią jądrową, pokój jest wartością tym większą. Przeciwieństwem pokoju jest nie tylko wojna, ale wręcz zagłada ludzkości. W XIX i XX w. podstawą roszczeń terytorialnych były albo tzw. racje historyczne, albo wola ludności. Bywało tak, że w odniesieniu do tego samego terytorium jedna strona powoływała się na racje historyczne, a druga na wolę mieszkańców. By ograniczyć się do polskiego przykładu: przed wojną Polska uważała, że Wilno czy Lwów jej się należą, bo zamieszkująca je ludność jest w większości polska. Litwa uważała, że Wilno jej się należy, bo to historyczna stolica Wielkiego Księstwa, choć Litwini stanowili mały procent jego mieszkańców. Ukraińcy uważali, że Lwów jest im należny, bo chociaż większość jego mieszkańców stanowią Polacy, to przecież historycznie jest to ruskie miasto. Kłopot w tym, że Lwów nam się należał za sprawą woli mieszkańców, ale już

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Roman Kurkiewicz

Polska – najwspanialsze dobro świata

Chciałem nie pisać o wojnie. Ale w marcu, kwietniu 2022 r. nie da się nie pisać w Polsce o wojnie. Wojna nie toczy się jeszcze na całym świecie, w Ukrainie giną Ukraińcy i Ukrainki, giną licznie żołnierze agresora, giną ludzie, miasta, wioski, przysiółki obracają się w perzynę. Co tymczasem dzieje się tu, nad Wisłą? Patrząc na polskie reakcje, widzimy ogrom niszczących działań wojny wokół siebie. W Polsce trwa kanonada innego typu. Wzmożenia militarystycznego, pobudzenia wojennego, zmiany języka; rozpoczynają się polowania na czarownice. Oglądamy równocześnie spektakl przepoczwarzania się państwa skrajnie opresyjnego wobec uchodźczyń/uchodźców na granicy z Białorusią, prowadzącego działania o charakterze przestępczym i zbrodniczym (również wobec wymarzonego i akceptowalnego modelu uchodźcy: kobiety z dziećmi) w kraj najsprawiedliwszy, najbardziej solidarny i wspierający na świecie. Tak przynajmniej wynikało z przemówienia, o, pardon, orędzia Andrzeja Dudy, z największą miłością własną przemiędlającego w ustach tytularne zaklęcie „ja jako prezydent Rzeczypospolitej”. Władza jak zawsze lubi się pożywić aktywnością społeczną; ciężar pomocy, rozlokowania, żywienia, transportowania uchodźców zostawić społecznemu poruszeniu, rzeczywiście w imponującym wymiarze – a zasługami obsypać siebie. W tym samym jednak momencie, kiedy pomoc otrzymują 2 mln przybyszów z Ukrainy, garstka takich

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wojna w Ukrainie

Przeciąganie Ukrainy

Obecnych wydarzeń nie można rozpatrywać w oderwaniu od historii najnowszej 24 lutego 2022 r. świat przeżył szok. Rosja rozpoczęła wojnę napastniczą z Ukrainą, czyli dokonała zbrodni przeciwko pokojowi. Putin eufemistycznie nazwał tę agresję „specjalną operacją wojskową”, której celem miałaby być „denazyfikacja” Ukrainy. W ten sposób określił próbę narzucenia temu państwu prorosyjskiego rządu, podobnie jak na Węgrzech w 1956 r. i w Czechosłowacji w 1968 r. Po raz pierwszy od wojen towarzyszących rozpadowi Jugosławii (1991-1995, 1998-1999) rozpętano w Europie wojnę na taką skalę. Po raz pierwszy też zanegowano tak brutalnie to wszystko, co Europa osiągnęła w dziedzinie pokoju i bezpieczeństwa od 1945 r., w tym zasady Aktu końcowego KBWE z 1975 r. Dziesiątki tysięcy ludzi koczujących na stacjach metra i w piwnicach domów, miasta ostrzeliwane rakietami, już prawie milion uchodźców, czyli największy kryzys humanitarny w Europie od kilkudziesięciu lat. Taki jest obraz rosyjskiej agresji na Ukrainę. Obecnych wydarzeń nie można rozpatrywać w oderwaniu od historii najnowszej. Trzeba do tej historii sięgnąć i przypomnieć o dwóch przewrotach politycznych w Kijowie, z 2004 i 2014 r., inspirowanych i współorganizowanych przez świat zachodni. To wtedy rozpoczęło się przeciąganie Ukrainy pomiędzy światem zachodnim a Rosją. Przeciągając Ukrainę w swoją stronę, Zachód postawił początkowo na środowiska nacjonalistyczne, ponieważ były

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.