Tag "Jadwiga Emilewicz"
Hussarya Morawieckiego
To był numer na wydrę. Czyli, jak to mówią, oszustwo szczególnie bezczelne. Przypomniane przez „Nie”. W listopadzie 2016 r. po ośmiu latach zapowiedzi i wyciągania kasy spółka Veno Automotive (później Arrinera) otrąbiła sukces. Polski supersamochód sportowy Arrinera Hussarya z prędkością ponad 300 km/godz. był gotów do pokazu. Skusił się Mateusz Morawiecki, minister rozwoju. Zasiadł za kierownicą i ogłosił, że to cudo „może konkurować z najbardziej znanymi markami, jest wyjątkową wizytówką polskiej technologii i polskiego eksportu”. Do pieca
Bez genu lojalności
Jarosław Gowin ma dość niezwykły talent. Z wielu ludzi, za których nie dawano nawet 5 groszy, zrobił politycznych ważniaków. Porobili błyskawiczne kariery, zarobili kasę, o jakiej nawet nie marzyli i… wypięli w stronę dobrodzieja gołą część ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Wynalazki Gowina to ludzie zdolni… do wszystkiego. A wśród tych wynalazków najmniej lojalna okazała się Jadwiga Emilewicz. W skali 10-punktowej jej lojalność wobec mentora oceniamy na 0,13! Zobaczymy, czy robienie maślanych
A Emilewicz ciągle knuje
Jadwiga Emilewicz, największe rozczarowanie Jarosława Gowina, kurczowo uczepiła się pazurkami polityki i dalej robi to, co umie najlepiej. Czyli knuje w interesie dojnej zmiany. Ma już na koncie sukcesik, z którym pobiegła do prezesa K. W Poznaniu wydusiła na prezydencie Jacku Jaśkowiaku nazwanie skweru imieniem Marii i Lecha Kaczyńskich. W zamian obiecała mu odblokowanie przez PiS kasy na inwestycje miejskie. Czyli tej kasy, która Poznaniowi i tak się należy jak psu kość.
Jaki powinien być polityczny los Emilewicz i Girzyńskiego?
Jaki powinien być polityczny los Emilewicz i Girzyńskiego? Dr Katarzyna de Lazari-Radek, etyczka, Uniwersytet Łódzki Zacznijmy od tego, że te przypadki znacznie się różnią. Z relacji medialnych wynika, że w sprawie licencji narciarskich pani Emilewicz dokonała oszustwa, natomiast pan Girzyński jedynie przymknął oko na niestosowność swojego szczepienia, do którego jako pracownik uniwersytetu miał prawo. Powszechne oburzenie, jakie wywołały te osoby, wynika z przekonania, że jeśli ktoś jest odpowiedzialny za tworzenie prawa, powinien świecić przykładem w jego przestrzeganiu.
Emilewicz i wredne media
Na pani Jadzi zawsze można polegać. Ekswicepremier Emilewicz to taka narodowa numerantka prawicy. Ma przecież ego tak pojemne jak krzyżówka Batmana ze Spidermanem. I rodzinę, której jest gotowa nieba uchylić. A co dopiero wepchnąć syneczków na zamknięty stok. Zakazy i licencje są przecież dla frajerów, którzy nie przytulili się do dojnej zmiany. Spryciulka rządowa budowała sobie wpływy w mediach. Kasa za ogłoszenia płynęła do swoich jak Wisła do Gdańska. A jak przyszła chwila próby, to jakoś nikt nie broni pani Jadzi. Co tylko potwierdza,
Lojalka Emilewicz
Liczenie na lojalność Jadwigi Emilewicz ma taki sens jak pójście do łóżka z kobrą. O Gowinie mówiła: „25 lat przyjaźni”, a jak tylko prezes K. gwizdnął, to chęć utrzymania posady wicepremiera wygrała z przyjaźnią. Nie zdała, bidula, tego egzaminu. A posadę i tak straciła. I stempel wiarołomności zostanie jej na całe życie. Gowin nie mógł mieć złudzeń co do zachowania „przyjaciółki”, od kiedy Emilewicz straciła słuch w Sejmie. Stała metr od Kaczyńskiego, a nie słyszała, co mówił. Jaki z tego wniosek? Zamiast pchać się na szczyty
De facto wicepremier Emilewicz
Do nielicznych osiągnięć Jadwigi Emilewicz dochodzi nasze współczucie. Zaczynamy się martwić, i to na serio, o zdrowie pani wicepremier. Nie jest dobrze. Do kłopotów z liczeniem dochodzą problemy ze słuchem. Pamiętamy, jak niedawno pomyliła się o 850 tys. Żywych ludzi. Jej zdaniem z Polski miało wyjechać milion Ukraińców. Realnie wyjechało 150 tys. Ostatnio zaś bardzo się pogorszył słuch pani Jadwigi. Z odległości metra nie usłyszała tego, co wykrzykiwał Kaczyński. Cała Polska słyszała, a Emilewicz nic
Chudy milion Emilewicz
Bywało różnie. Ale wicepremiera, który kieruje czymś, stosując metodę „na oko”, jeszcze nie mieliśmy. Do czasu, czyli do Jadwigi Emilewicz. Nieszczęsna wicepremier. Dlaczego nieszczęsna? Bo z jakichś powodów nie rozróżnia liczb. Potrafi pomylić 150 tys. z milionem. Ogłosiła, z typowym dla niej tupecikiem, że przez pandemię opuścił Polskę milion pracowników z Ukrainy. Sprawdził to „Dziennik Gazeta Prawna” i wyszło, że wyjechało jakieś 150 tys., a Emilewicz produkuje fake newsy. Bo w realu, gdy wicepremier robi zakupy, to pani Jadzia potrafi odróżnić
Koronaprezydent
PiS z koalicjantami przeforsowało ustawę o korespondencyjnych wyborach prezydenta, bardzo przy tym zachwalając ten tryb wyborów. A dopiero co prominentni działacze PiS gorliwie przekonywali, że wybory korespondencyjne są niedopuszczalne, bo łatwo je sfałszować i fałszerstwa są nie do wykrycia. Jeszcze niedawno publicznie tak twierdzili stary pisowski wyjadacz i niegdysiejszy spin doktor tej formacji Adam Bielan i młody wilk Marcin Horała. Jarosław Kaczyński z uporem dąży do wyborów 10, a choćby i 17 maja, bo wie, że kiedy kryzys się rozleje, jego „kandydat
Ilu was? Nie raz
Ale w tym kotle się kręci! Pisaliśmy niedawno o klęsce polityki promocji polskiego handlu. 70 biur, które otworzyła na całym świecie Polska Agencja Inwestycji i Handlu, to wielka porażka. Biura są niewidoczne, ich adresy pojawiają się i znikają, PAIH ma kłopoty z obsadą, a Polska topi w tym przedsięwzięciu miliony. Innymi słowy, pomysł, by promocję polskiej gospodarki wyprowadzić z placówek dyplomatycznych i zbliżyć do biznesu, upadł, zanim jeszcze zdążył się wyprostować. Do tego doszły sprawy finansowe i lokalowe.