Tag "kapitalizm"

Powrót na stronę główną
Historia

Nędza nie zniknęła

Zanim pojawiło się państwo dobrobytu, o biednych troszczyli się przede wszystkim Kościół, władze komunalne i prywatni filantropi Nędza była ulubionym obiektem zainteresowań historyków PRL. Biedą się upajano, biedę wyklinano, z biedą walczono. Socjalizm miał być wielkim triumfem nad biedą, jej ujarzmieniem. Odwrotnie po 1989 r., kiedy nikt już nie miał siły więcej zajmować się tym tematem i zainteresowano się bogactwem, luksusem i drogimi towarami najlepszych marek. O biedzie przestano mówić, zaczęto jej unikać, zapanowała biedofobia, ale przecież nędza nie zniknęła i czasami dotkliwie przypomina o swoim istnieniu. Na łasce Kościoła Dawny, przedoświeceniowy, feudalny stosunek do biedy polegał na przekonaniu o jej nieuchronności i niezmienności. Jedni musieli być biedni, aby drudzy byli bogaci, i niczego tu się nie dało zmienić ani poprawić. Chrześcijanie zobligowani byli natomiast do miłosierdzia wobec bliźnich, które było częścią wielkiej ekonomii miłości i zbawienia. Biedni bowiem mieli się modlić za dusze czyśćcowe zmarłych bogatych. Zanim pojawiło się państwo dobrobytu (welfare state, Sozialstaat), o biednych troszczyły się przede wszystkim Kościół, władze komunalne, a ważną rolę odgrywała też prywatna dobroczynność. Teoretycznie jedna czwarta ogromnych wówczas dochodów

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Demokracja, rzecz zbędna

Skąd u młodych ludzi na całym świecie takie zniechęcenie do systemu demokratycznego i wolnego rynku? Kiedy świat z niepokojem patrzył na wyniki październikowych wyborów prezydenckich w Brazylii, w największym kraju Ameryki Południowej wielu młodych ludzi po raz pierwszy od lat spoglądało w przyszłość z nadzieją. Jednym z nich był Carlos Lucoli, 34-letni informatyk ze stanu Amazonas i aktywista kampanii Jaira Bolsonara. Siedmiokrotny deputowany do brazylijskiego Kongresu, idol prawicy i samozwańczy pogromca establishmentu, który szedł do wyborów pod hasłami ksenofobii, rasizmu i przywrócenia porządku publicznego za wszelką cenę, bez problemów pokonał w drugiej rundzie kandydata lewicy Fernanda Haddada, zostając nowym prezydentem. Dla Lucolego to znak, że najwyższy urząd objął wreszcie człowiek czynu, a nie słów. „Bolsonaro jest silny, nie da się skorumpować. Chce porządku, tak jak większość z nas. I dba o dobre imię służb mundurowych”, powiedział informatyk w wywiadzie dla dziennika „Financial Times”. I dodał: „Przez lata w tym kraju demonizowano nasze wojsko. Mówiono, że gdy wojskowi zasiadali w rządzie, dozbrajali bojówki i mordowali uczciwych ludzi. To nieprawda. Wojsko jest gwarantem naszego bezpieczeństwa i stabilności”. Pytany o płynące z programu Bolsonara zagrożenia dla demokracji i ryzyko powrotu dyktatury, zbył te zarzuty, mówiąc, że media manipulują słowami prezydenta.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Przyjaciele za 3,5%

Mało kto w Polsce wie, że firmy amerykańskie płacą swojemu rządowi 3,5% za pośrednictwo w załatwieniu kontrahenta. Oczywiście jeśli dojdzie do kontraktu. Przypomniał o tym dr Artur Wróblewski, amerykanista, i teraz lepiej rozumiemy, dlaczego pracownicy ambasady USA tak brutalnie ingerują w pracę polskich urzędów, wymuszając na nich decyzje korzystne dla biznesu amerykańskiego. Może ten sam mechanizm zastosuje nasza ambasada w Waszyngtonie? Ha, ha, ha.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Perfidne ogłupianie

Czy nie powinno się zabronić adresowania reklam do dzieci? Dorosły powiedziałby: lalka. To słowo nie pada jednak w telewizyjnym spocie reklamującym zabawkę. Zamiast niego słychać wymawiane półszeptem: magiczny, zaczarowany, niezwykły. I zachęty: stwórz, odkryj, zobacz. Sam produkt nosi imię znanej bohaterki jednego z najnowszych filmów dla dzieci. Przez 30 sekund widzimy, jak ośmiolatka naciska plastikowe gwiazdki na sukience filmowej postaci. Z naciśnięciem każdej usta dziewczynki otwierają się szeroko, a buzia wyraża na zmianę zachwyt, euforię i niedowierzanie. Druga reklama: niewielkie figurki z plastiku, kupowane pojedynczo lub w zestawach („Zbierz je wszystkie!”). Produkt ma być zabawką „dla dziewczynek”. Twórcy spotu nie szczędzą więc różu, a figurki służą jako pierścionek, błyszczyk lub lakier do paznokci. Zmieniającym się co sekundę kadrom, jaskrawym kolorom i piskliwym okrzykom: Super! i Wow! towarzyszy piosenka, w której dominującym słowem jest markowa nazwa produktu. Twórca trzeciej reklamy stawia na bliskość i poczucie bezpieczeństwa: atmosfera zabawy i błogości, kojarzona z czasem spędzanym z rodziną, przejawia się tu dodatkowo w jedzeniu „bogatych w mleko” batoników, mających umożliwiać dzieciom dalszą intensywną zabawę, która – jak wiadomo – jest warunkiem prawidłowego rozwoju. Jeden spot reklamowy trwa 30 sekund.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Wszystko rozgrywa się w ludzkiej głowie

Kreatywną politykę sprzedawania złudzeń PiS prowadzi w sposób mistrzowski Stefan Chwin – (ur. w 1949 r.) pisarz, eseista, historyk literatury, profesor Uniwersytetu Gdańskiego. Członek Rady Języka Polskiego. Ma w dorobku takie tytuły jak „Hanemann” (1995), „Esther” (1999), „Dziennik dla dorosłych” (2008), „Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni” (2010), „Panna Ferbelin” (2011), „Miłosz. Interpretacje i świadectwa” (2012), „Zwodnicze piękno” (2016), „Srebrzysko. Powieść dla dorosłych” (2016). Myślał pan, że dożyje takich czasów jak obecnie? Jeszcze 10 lat temu? – A skądże! Należałem do tej części inteligencji, która uwierzyła, że idee liberalno-demokratyczne weszły w krew polskiemu społeczeństwu. Teraz wiem, że się myliłem. Co takiego się stało, że nie weszły? Żyliśmy ułudą? – To nie jest sprawa tylko ostatnich lat. Po prostu inteligencja liberalno-demokratyczna, jak moglibyśmy ją nazwać, nie rozpoznała trafnie sytuacji. Mylące było to, że tak łatwo udało się przekonać polskie społeczeństwo do tego, żebyśmy weszli do Unii Europejskiej. Za łatwo poszło? – Nie przedstawiano argumentów opartych na tym, czym rzeczywiście jest Unia Europejska, tylko forsowano argument wielkiej szansy ucieczki ze wschodu na zachód. Że uciekamy przed Rosją! I to był mechanizm, który pozwolił nam samookłamywać się, że powszechny w Polsce akces do Unii jest

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Anioł za 29,90 zł

Najtwardsi kapitaliści zdejmują czapki przed „Naszym Dziennikiem”, organem o. Rydzyka. Tempa pracy mogą mu tylko pozazdrościć. Ledwo zapowiedziano światową sensację – odsłonięcie figury Anioła Stróża Polski w Przemyślu, a już na rynku pojawiła się książka „Adam Człowiek. Anioł Stróż Polski. Orędzia dla Polski i Polaków (2009-2014)”. Ale żeby tylko książka! Jest też wersja dźwiękowa, i to w dwóch formach – na płycie CD mp3 lub na pendrivie. Słowa Anioła oczywiście kosztują. Ale czym jest tych parę złotych wobec szansy usłyszenia takiego głosu.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Kryminał z topniejącą Arktyką w tle

Często ekologiczne interesy są tylko przykrywką dla nowego kolonializmu Laline Paull – autorka powieści „Lód”, angielska pisarka pochodzenia indyjskiego, ukończyła anglistykę w Oksfordzie, scenopisarstwo w Los Angeles oraz wiedzę o teatrze w Londynie. Mieszka w Wielkiej Brytanii. Autorzy kryminałów, chcąc stworzyć realistyczne narracje, decydują się na wyjazdy do miejsc, które chcą opisać. Jak wyglądała twoja dokumentacja? Podróżowałaś za koło podbiegunowe? – Trzy razy byłam na Svalbardzie. Poznałam podstawy prawa morskiego, oceanografii i hydrografii. Zgłębiłam zagadnienia związane z poszukiwaniem ropy naftowej, zarządzaniem katastrofami ekologicznymi, prześledziłam rozwój globalnej turystyki. Rozmawiałam z rdzennymi mieszkańcami, myśliwymi, a także z taksówkarzami, którzy zawsze są dobrze poinformowani. Do tego nauczyłam się strzelać z karabinu – jeśli masz zamiar spędzić dłuższy czas w Arktyce, gdzie można spotkać niedźwiedzie polarne, jest to konieczne – i czytałam mnóstwo starych książek o tematyce polarnej. To były bardzo owocne wyprawy. Temat globalnego ocieplenia wszedł do popkultury. O możliwych skutkach zmian klimatycznych śpiewają już nie tylko anarchistyczne zespoły, powstają powieści, w których ekologia jest wiodącym motywem. Ty napisałaś kryminał z topniejącą Arktyką w tle. Skąd ten trend? – Podróżując po Arktyce, zdałam sobie sprawę, że ocieplenie klimatu nie jest czymś

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne

Jak automatyzacja i digitalizacja pracy wpłyną na nasze życie?

Ośrodek Myśli Społecznej im. Ferdynanda Lassalle’a oraz Fundacja im. Friedricha Eberta zapraszają na międzynarodową konferencję „Karol Marks i przyszłość kapitalizmu w XXI wieku: Jak automatyzacja i digitalizacja pracy wpłyną na nasze życie?”. 11 kwietnia (środa), godz. 18:00 sala konferencyjna

Opinie

Google i Facebook walczą o władzę

25 korporacji ma dochody większe od dziesiątków krajów Według klasycznych zasad obowiązujących w międzynarodowym prawie publicznym jego podmiotami są państwa i organizacje, którym przyznały one podmiotowość międzynarodową. W przeszłości były jednak od tych zasad wyjątki. Utworzona na początku XVII w. Holenderska Kompania Wschodnioindyjska, korzystająca z poparcia rządu holenderskiego, była pierwszą korporacją ponadnarodową, która mogła emitować bony i akcje, aby finansować swój rozwój. Dysponowała monopolem handlowym w określonej strefie geograficznej, mogła ściągać podatki, a nawet wypowiadać wojny. Dzisiaj mamy do czynienia z gigantami ekonomicznymi, które chociaż nie dysponują takimi przywilejami, również – dzięki swojej wartości giełdowej i dochodom przewyższającym PKB dziesiątków państw – zyskują „podmiotowość międzynarodową”, szczególnie wtedy, kiedy przedstawiciele biznesu znajdują się w kierownictwie państwa. Taka sytuacja pozwala im często realizować politykę, która nie jest zbieżna z polityką rządu, a nawet jest jej przeciwna. Przykładem z ostatniego okresu mogą być informacje ujawnione przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych na temat sekretarza ds. handlu USA Wilbura Rossa, mającego udziały w spółce transportowej, która robiła milionowe interesy z wenezuelską firmą naftową PDVSA, objętą amerykańskimi sankcjami. Rossowi nie przeszkadzają też kontakty z rosyjskimi biznesmenami powiązanymi z Putinem, mimo

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy polski kapitalizm ma ludzką twarz?

Czy polski kapitalizm ma ludzką twarz? Waldemar Witkowski, przewodniczący Unii Pracy Żaden kapitalizm nie ma ludzkiej twarzy. Człowiek jest w nim jedynie narzędziem kapitału, ułatwiającym pomnażanie zysków, a na pewno nie zawsze ma w nich udział. Dla Unii Pracy człowiek jest najważniejszy, dlatego zawsze przeciwstawialiśmy się m.in. prywatyzacji monopolistycznych przedsiębiorstw świadczących usługi publiczne. Wiadomo, że jeżeli ktoś angażuje kapitał, robi to, żeby zarobić. Wykup spółek komunalnych przez podmioty komercyjne sprawia, że mieszkańcy zaczynają ponosić koszty zysków z kapitału. Przykładem może być wzrost kosztów ciepła po przejęciu jego dostarczania przez koncerny zagraniczne. prof. Elżbieta Mączyńska, Polskie Towarzystwo Ekonomiczne Często odsyłam do książki prof. Krzysztofa Jasieckiego „Kapitalizm po polsku”. Wynika z niej, że na początku rodzimy kapitalizm był pozbawiony skrupułów, a wiele firm nie przestrzegało praw pracowniczych. Nadal wielu zarządzających przedsiębiorstwami jest nastawionych na wyzysk, którego symbolem jest nadużywanie umów cywilnoprawnych, jednak generalnie sytuacja w tym zakresie poprawiła się. Wciąż natomiast za mało jest w polskim biznesie nowoczesnych metod zarządzania, szanujących podmiotowość pracowników. Tymczasem bez dobrej atmosfery w miejscu pracy nie ma kreatywności, a więc i rozwoju gospodarczego. Jeśli nasz kapitalizm nie zyska bardziej przyjaznego oblicza, straci na tym cała gospodarka, także dlatego,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.