Tag "księgarnie"

Powrót na stronę główną
Kraj

Ludzie przychodzili po kryminały i „ceramy”

W 1989 r. małą księgarnię można było wziąć w ajencję. To wzięłam!

Anna Wyrwik – W 1989 r. zaczęła się w Polsce transformacja, powstawały nowe sklepy, warzywniaki, kosmetyczne, z ciuchami, zaczęło się ruszać. Zastanawialiśmy się, czy i księgarnia pójdzie, ale co miało nie pójść! – opowiada Magdalena Wójtowicz, która właśnie od 1989 r. prowadzi w Kluczach Księgarnię.

Jak rzucili klasykę czy encyklopedie, ustawiała się kolejka

Klucze to wieś będąca siedzibą gminy o tej samej nazwie, położona w powiecie olkuskim, na północy województwa małopolskiego, przy granicy z województwem śląskim. Jej początki sięgają XIV w., kiedy to Elżbieta, matka Ludwika Węgierskiego – jak głosi strona gminy – „sprzedała Jaśkowi i Wawrzkowi kluczewskie sołectwo z 2 sadzawkami rybnymi i łąką z rudą kopalnianą za 30 grzywien”. Nazwa Klucze pochodzić może od zaplątanego w historię miejscowości klucznika albo od kluczy po prostu.

Zróbmy przeskok do XX w., a konkretnie do lat 60., kiedy w Kluczach dzieciństwo spędzała Magdalena Wójtowicz.

– Ziemie tu były słabe i od dawna nikt z rolnictwa nie wyżył – mówi. Kluczanki i kluczanie żyli głównie z Huty Szkła Walcowanego w pobliskim Jaroszowcu, z powstałych jeszcze w XIX w. Kluczewskich Zakładów Papierniczych, czyli słynnej „papierni”, i wielu innych okolicznych zakładów. Pracowała w nich m.in. mama Magdaleny, a że pracowała w dziale zbytu, miała kontakty z wydawnictwami, które przysyłały jej książki. – Mama czytała książki wyczynowo – uśmiecha się Magdalena. – Dla niej nie było książki za grubej, za trudnej, za nudnej. Każdą przeczytała i każdą potrafiła opowiedzieć.

Książki czytała też babcia Magdaleny, która nie chodziła do szkoły, czytać nauczyła się sama. Jak wspomina Magdalena, Kraszewski zawsze był koło łóżka.

Klucze się rozwijały, na oczach Magdaleny zbudowano nowe osiedle, a w roku 1966 powstała księgarnia Domu Książki.

Państwowe Przedsiębiorstwo Dom Książki powstało wcześniej, bo w roku 1950. W okresie świetności podlegało pod nie ok. 1 tys. księgarń w całym kraju. Wśród nich były małe księgarnie, takie jak ta w Kluczach. Wybudowano dla niej niewielki pawilon w centrum wsi, z charakterystycznym dla pawilonów z tamtego okresu dachem idącym w górę i wystającym poza ścianę budynku oraz napisem socrealistyczną czcionką: KSIĘGARNIA.

„Księgarnia mojego dzieciństwa. Zawsze chętnie wracam. Zawsze jakaś nowość się trafi. No i ten zapach”, napisał ktoś opinię w internecie. Z pewnością wiele mieszkanek i mieszkańców Klucz by ją powtórzyło. Na pewno powtarza ją Magdalena, bo Księgarnia jest także księgarnią jej dzieciństwa.

Na początku lat 60. książek w Księgarni było mało. Na górnej półce stały „Dzieła wszystkie” Lenina i niewiele więcej. Zmieniło się to w latach 70. – Książek było trochę więcej i pamiętam, że jak rzucili klasykę, słowniki czy encyklopedie, przed Księgarnią ustawiała się kolejka.

Magdalena tak samo jak mama i babcia zaczytywała się w książkach. Opowiada, jak przyszła do Księgarni kupić „Tomka u źródeł Amazonki”, bo dzień później do jej szkoły miał przyjechać Alfred Szklarski. Kupiła, Szklarski przyjechał, książkę podpisał i Magdalena do dzisiaj ma ten egzemplarz z jego autografem. A później, to wiadomo – liceum, lektury i co wpadło, bo książek było trochę więcej, ale wciąż mało.

W latach 70. i 80. Magdalena pochłaniała książki z serii Proza Iberoamerykańska Wydawnictwa Literackiego. Julio Cortázar i inni to były książki z klimatem, niektóre bardzo dobre, jak dziś wspomina. Czytała wtedy też Czechów, wiadomo, Bohumil Hrabal i reszta.

Studiowała w Krakowie, najpierw na Akademii Ekonomicznej, następnie socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po studiach wraz z przyjaciółką założyły na Czarnowiejskiej antykwariat. – Nazywał się po prostu Antykwariat. Ludzie przychodzili

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura Wywiady

Książek nie liczy się w sztukach

Księgarnie upadają, czytelnictwo kuleje, a nasze życie staje się duchowo uboższe

Jerzy Okuniewski – księgarz z 57-letnim stażem pracy, wiceprezes Książnicy Polskiej

Kilka miesięcy temu wysłał pan list otwarty do polityków i samorządowców, a także pismo do ówczesnego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Alarmował pan w sprawie księgarń w Polsce, których byt jest zagrożony, co ma przełożenie na coraz niższy poziom czytelnictwa. Jest aż tak źle?
– Wprawdzie spotykam się z informacjami, że w Polsce istnieje od 1,6 tys. do 2,2 tys. księgarń, ale są to dane niewiarygodne, wręcz zafałszowane. Zależy bowiem, co się uważa za księgarnię – jeśli pomieszczenie, w którym są trzy regały na książki, a reszta to mydło i powidło, to mylimy pewne pojęcia. Jestem tradycjonalistą i dla mnie księgarnia to takie miejsce, w którym dwie trzecie średnich obrotów stanowi sprzedaż książek. A nasza firma ma w sumie 57 takich księgarń na terenie niemal całej Polski, w tym cztery w Warszawie, choć najwięcej na Warmii i Mazurach.

Wasze przedsiębiorstwo dominuje w regionie, ale są też inne placówki, gdzie sprzedaż książek jest tylko dodatkiem do innej działalności.
– Będąc w terenie, z zawodowej ciekawości odwiedzam takie punkty i np. w Lubawie, miasteczku z 11 tys. mieszkańców, zaszedłem do takiej niby-księgarni, a tam większość powierzchni zajmują zabawki i inne artykuły. Pytam sprzedawczynię, dlaczego tak mało książek. A ona, że ludzie nie kupują. Tymczasem w podobnym miasteczku, w Biskupcu, nasza księgarnia ma 35 regałów i obroty sięgające 1 mln zł rocznie. W ciągu ponad 25 lat nie było u nas spadku sprzedaży rok do roku, spadku dochodów, nastąpił jedynie niewielki spadek transakcji handlowych, czyli wystawiano mniej paragonów, co może być rezultatem zmian cywilizacyjnych. Ale to nie znaczy, że ludzie nie są zainteresowani zakupem książek. Przecież nasz udział w rynku sieciowych księgarń wynosi zaledwie 10%, a takie sieci jak Empik trzymają się mocno.

Jednak znana firma Matras została zlikwidowana.
– Ale oni mieli ponad 100 mln zł długu wobec dostawców i wydawców. Jak ktoś napisał, jechali lokomotywą napędzaną cudzym węglem. Dziś nie ma litości, nie płacisz, bankrutujesz.

Może to właśnie jest potwierdzenie tezy, że w Polsce czytelnictwo zanika? W Olsztynie też upadła prywatna księgarnia, a z Galerii Warmińskiej wycofał się Świat Książki.
– Prawda jest taka, że poziom czytelnictwa w Polsce ledwie przekracza 40%, a i tak ostatnio podniósł się o 9 pkt proc. (według raportu Biblioteki Narodowej w latach 2021 i 2022 czytelnictwo książek w Polsce utrzymywało się na poziomie 34% – przyp. red.). W zeszłym roku co najmniej jedną książkę przeczytało 43% Polaków. Z tego względu popadamy nawet w euforię, ale przy Czechach, gdzie czytelnictwo wynosi ponad 80%, jesteśmy w ogonie. Choć inne kraje europejskie również nie mają powodu do dumy, Polska powinna ogłosić alarm! Jeśli w Czechach statystycznie jedna księgarnia przypada na 16,5 tys. mieszkańców, to u nas na 28 tys. Różnica wyraźna.

Jakie więc muszą być warunki, by ten potencjał wykorzystać w większej części?
– Prowadzenie księgarni ma sens, jeśli jest to działalność rentowna, chociaż o to coraz trudniej. Zrobiłem nawet symulację, w której wyliczam, że jeśli w lokalu 100-metrowym stworzy się dobre warunki ekspozycyjne i handlowe, a ma się w miarę szeroką ofertę sprzedaży, to przy dwóch etatach można uzyskać ok. 1 mln zł obrotu rocznie.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Trudne czasy dla rzemieślników

Nieustające kryzysy i inflacja pogrążają rzemieślników. Zamknięcie grozi jednej z najstarszych drukarni w Polsce Wrocławskie Nadodrze to dzielnica rzemieślników. Znajdziemy tu ponad 70 lokali, w których dzięki pasji i pracy ludzkich rąk powstają nowe, oryginalne produkty, a stare zyskują nowe życie. W XXI w., w dobie automatyzacji, rzemiosło nie jest już niezbędne, ale oferując niezwykłe, oryginalne doświadczenie, rzemieślnicy wciąż gromadzą wokół siebie społeczności. W czasach kryzysu klimatycznego wiele osób zatroskanych o dobro naszej planety zaczęło

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Zakaz czytania

Ten felieton będzie inny, dziwny, być może problematyczny. Osobisty na granicy niewybaczalnego ekshibicjonizmu. Choć ktoś może powiedzieć: autoreklamiarstwo. Zapewne trochę tak. Będzie o mojej miłości. O uczuciu, które żywię nieprzerwanie od lat dziecięcych, o nałogu, o przymusie, o czymś silniejszym ode mnie samego. O czytaniu i książkach zatem, o moim czytaniu i książkach, o moim gadaniu o nich. Wygląda na to, że jestem przedstawicielem jednego z ostatnich pokoleń, dla których czytanie książek gutenbergowskich było podstawą edukacji i poznawania świata.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Promocja

Nowoczesna księgarnia z ebookami i audiobookami – sposób na literaturę

Nowoczesna księgarnia z ebookami i audiobookami to rozwiązanie między innymi dla tych, którzy nie wyobrażają sobie życia bez książek, a coraz trudniej znaleźć im czas na ich czytanie w formie tradycyjnej. Audiobooki i ebooki pozwalają na zagłębienie się w świat lektury przy użyciu

Felietony Wojciech Kuczok

Zły tytuł

Trump zbanowany, Hitler wydany – wstrząśnięty nie jestem, ale zmieszany jak najbardziej. Redakcji krytycznej tweetów byłego prezydenta USA sobie nie wyobrażam, już wolałbym żyć w świecie bez Trumpa w polityce i Hitlera w witrynach księgarń, jednak rzeczywistość jak zwykle dostarczyła sporej dawki ambiwalencji. Człowiek nie zdążył się nacieszyć, że jednemu potworowi zamknięto gębę, zanim zdążył wywołać wojnę, a już wskrzesza się drugiego, któremu udało się spalić pół świata. Obaj stosowali wszakże tę samą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Roman Kurkiewicz

Co nam po tym Tarabuku

Roberto Calasso, wybitny włoski eseista, redaktor i wydawca (Adelphi), wyznawał teorię, że wydawnictwo (takie przynajmniej, które on sam tworzył i któremu dyrektorował przez dekady) jest tak naprawdę jedną wielką księgą, którą tworzą wszystkie wydane tam tytuły. Każda z tysięcy wydanych książek była jakby kartą tej jednej, niemożliwej do napisania przez pojedynczą osobę księgi. Mówimy głównie o literaturze, poezji, ale też filozofii, mitach, starożytności. W tej autorskiej propozycji wydawniczej Calasso budował własny gmach ludzkiej kultury, której niejednoznaczność,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura

Rynek książki w potrzebie

W takiej formie jesteśmy w stanie przetrwać miesiąc, ale nie trzy – twierdzą właściciele księgarń i wydawcy. I apelują o konkretną pomoc W normalnych warunkach Mariola Sznapka, która prowadzi w Cieszynie księgarnio-kawiarnię Kornel i Przyjaciele, szykowałaby się do obchodów czwartych urodzin swojego lokalu. A ten wziął nazwę od Kornela Filipowicza, prozaika i scenarzysty związanego z Cieszynem. W Kornelu – jak lubią mówić miejscowi – zawsze pełno, często trudno o stolik, a na spotkania autorskie z najgorętszymi nazwiskami polskiej literatury wymagana jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Wywiady

Celem lewicy nie powinna być walka z biznesem

Pomysł lewicy na Piłę to m.in. przedszkole dla każdego dziecka i przywrócenie opieki stomatologicznej i lekarskiej w szkołach Dr Jan Lus – kandydat komitetu SLD Lewica Razem na prezydenta Piły. Członek Zarządu Krajowego Unii Pracy, były radny Piły. Przedsiębiorca z branży księgarskiej, były prezes Izby Księgarstwa Polskiego. Z jakich doświadczeń życiowych chce pan czerpać, gdyby został pan prezydentem Piły? – Będę korzystał zarówno z tego, czego się nauczyłem jako pracownik naukowy i nauczyciel

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Seta i galareta zamiast książki

W Krakowie, światowym Mieście Literatury, księgarni ze świecą szukać Gdy 21 października 2013 r. na konferencji UNESCO w Pekinie, w obecności przedstawicieli 100 krajów, ogłoszono, że Kraków jako siódme miasto w świecie otrzymuje zaszczytny tytuł Miasta Literatury, krakowscy księgarze otwierali butelki szampana. W dniu przyznania miastu tego tytułu działało w Krakowie ponad 80 księgarni, w tym pięć przy Rynku Głównym. Wszyscy byli pewni, że teraz jeszcze ich przybędzie, bo nie tylko cała Polska zjedzie po książki, ale przyjadą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.