Tag "Marek Hłasko"
Cała niegodziwość świata
Współczucie dla słabszych – tego uczy film Jerzego Skolimowskiego. On sam uczył się długo i boleśnie. Na własnym przykładzie Centralną postacią filmu Skolimowski uczynił osiołka o imieniu Io, które wzięło się od radosnego porykiwania tego zwierzaka. Choć po prawdzie osiołek ma wyjątkowo mało powodów do radości. Spotykamy go w cyrku, gdzie biciem i szykanami przyuczany jest do estradowego fachu, z którego niewiele rozumie. Od tej męczarni uwalniają go wkrótce prozwierzęcy aktywiści, którzy zamierzają go oddać w tzw. dobre ręce. Problem
Nie na miejscu
Moja ciepłolubna Żona, pozbawiona naturalnej warstwy ochronnej (BMI odwiecznie w dolnych granicach normy), z uwagi na łaskawość słonecznej jesieni zaczęła cierpieć w tym roku dość późno, ale nie mniej niż zwykle. Od pierwszych przymrozków nawet po domu chodzi w pluszowych nausznikach, dłonie z mufki wyjmując tylko w ostateczności, np. po to, by poczynić notatki. Właśnie rozgrzewa się lekturą dzienników swojej mamy, Agnieszki Osieckiej, z czasów intensywnej znajomości poetki z Markiem Hłaską, do którego to tomu, ostatniego już, Żona obiecała napisać
Ciekawość to pierwszy stopień do Hłaski
Prof. Chwin po lekturze maszynopisu potwierdził to, co podejrzewałem – mam bombę Radosław Młynarczyk – rocznik ‘90, adept literaturoznawstwa, wielbiciel, badacz, dekonstruktor i archeolog życia i prozy Marka Hłaski, podejmujący próby rehabilitacji socrealizmu. Literaturoznawca, rocznik 1990, poważnie zaangażowany w odkrywanie na nowo Marka Hłaski. Skąd takie zainteresowania? – Hłaską zainteresowałem się na studiach, ale nikt mi tego nie narzucił, tzn. nie było go jeszcze na tym szczeblu w programie. Jako 20-latek poszukiwałem pisarzy z krwi i kości, tworzących
Wilk z szuflady
Nigdy niepublikowana debiutancka powieść Marka Hłaski Uliczka była brudna. Uliczka przycupnięta drewnianymi, zapadłymi koślawo w ziemię domkami jak wszystkie inne ulice Marymontu: piaszczyste i krzywe, krzywe – jakby je ktoś pijanymi wyznaczał krokami. Pasowały jednak te płotki i do krzywej latarni na rogu, i do ciemnego sklepu z piwem i warzywami. Schodziło się doń po wygryzionych, skrzypiących schodkach, piszczały drzwi, jęczał przeciągle dzwonek i gruba sklepiczarka Masołowska podnosiła znad kontuaru wyblakłe, senne oczy.









