Tag "pracownicy"

Powrót na stronę główną
Felietony Tomasz Jastrun

Polski krajobraz

Już od dłuższego czasu dręczy mnie niepokój, co z katastrofą smoleńską, z komisją Macierewicza, co ze sztuczną mgłą, z trzema ocalałymi z katastrofy. Wielka cisza zapadła nad tym dramatem. Czemu nie ma jeszcze dowodów, że to był zamach z udziałem Tuska i Putina? Lud smoleński powinien się domagać wyjaśnienia. A lud pokornie milczy. Czeka. A nie można by powiedzieć ludowi, że brak dowodów jest dowodem, że to był spisek? Bo jak może w ogóle nie być żadnych śladów? To znak, że je zatarli, świadectwo, jak przebiegły był spisek. A tu nagle prezes przerywa milczenie, ale zdawkowo. Mówi, że to nie jest normalne wyjaśnianie katastrofy lotniczej i że wierzy Macierewiczowi. Sugeruje, że podkomisja smoleńska ma „nowe ustalenia”. Jakie? A tajemnica. Prezes ma rację, to nie jest normalne wyjaśnianie katastrofy. Fascynujące, jak brednia może być podtrzymywana przy życiu, nie ma już materiału, by ten temat płonął, to niech przynajmniej się tli. • W wyborach prezydenckich w Gdańsku Aleksandra Dulkiewicz zdobyła ponad 82% głosów. Świetna frekwencja, przygniatające zwycięstwo. Na drugim miejscu uplasował się Grzegorz Braun – zupełne polityczne zezwierzęcenie – który dostał w Gdańsku niemal 12% głosów, bardzo mało i bardzo dużo. Na prowincji ten procent trzeba by zapewne podwoić. Można więc sądzić, że setki tysięcy ludzi w Polsce ma takie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Inspekcja bez zębów

PIP nie ma wystarczających narzędzi, aby walczyć z patologią umów śmieciowych Państwowa Inspekcja Pracy – młot na nieuczciwych pracodawców, strażniczka praw pracowniczych, wynagrodzeń i bezpiecznego zatrudnienia? Niestety, żeby stworzyć taką surową instytucję, trzeba wydać pieniądze. Tymczasem kolejne rządy dokładają Państwowej Inspekcji Pracy zadań, ale nie dają na nie pieniędzy. – Jestem kierownikiem domu kultury. Kiedy zaczęłam tu pracować, często pojawiały się problemy – nie mieliśmy dostatecznie dużo wolnych dni, źle wyliczano nam urlop. Dzwoniłyśmy, ja oraz koleżanki z innych domów kultury, do PIP i za każdym razem dostawałyśmy tę samą informację, że to, co się u nas dzieje, jest niezgodne z prawem pracy. Pytałam, czy jeśli złożę skargę, pracodawca pozna moje nazwisko – usłyszałam, że nie są w stanie zagwarantować mi anonimowości. Nie chciałam stracić pracy, więc zrezygnowałam. Kiedy zaszłam w ciążę, poinformowałam o tym kadrową i poprosiłam, żebym nie musiała pracować przy organizacji wieczornych imprez, po godz. 22. Kadrowa odmówiła, poszłam do PIP jeszcze raz. Wtedy jakaś miła pani z inspekcji poradziła mi, żebym po prostu poszła na L4, bo zanim oni zdążą to sprawdzić, ja już urodzę. Byłam na samym początku ciąży, drugi miesiąc – opowiada Maria. Nigdy nie złożyła formalnej skargi na pracodawcę, jak mówi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Drenowanie funduszy celowych

Rząd z premedytacją wykorzystuje Fundusz Pracy do finansowania pomysłów legislacyjnych, na które nie znajduje pokrycia w budżecie Do funduszy celowych zaliczamy m.in. Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Główne zadanie Funduszu Pracy to przeciwdziałanie bezrobociu oraz wypłata zasiłków dla osób bezrobotnych. Plan Funduszu Pracy na 2019 r. został ustalony przy założeniu, że wysokość obowiązkowych składek wynosić będzie 2,45% podstawy ich wymiaru. Przychody funduszu w 2019 r. zaplanowano na ponad 13,75 mld zł (w tym składki od pracodawców – 12,3 mld zł). Zgodnie z zapisami art. 108 Ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy fundusz ten powinien być przeznaczony na aktywizację zawodową, łagodzenie skutków bezrobocia oraz promocję zatrudnienia. Ponieważ od kilku lat następuje systematyczna poprawa na rynku pracy i rośnie przeciętne zatrudnienie w gospodarce narodowej, czemu towarzyszy istotny spadek stopy bezrobocia, na koncie Funduszu Pracy powstały pewne oszczędności. I choć jest to fundusz celowy, rząd z premedytacją wykorzystuje jego środki do finansowania pomysłów legislacyjnych, na które nie znajduje pokrycia w budżecie. W 2019 r. zaplanowano pokryć z Funduszu Pracy koszty rozwoju instytucji opieki nad dziećmi w wieku do trzech lat (200 mln zł) i dopłaty do pracowniczych planów kapitałowych (600 mln zł),

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Brzydź się grzechem jak wężem

Służąca jest bez szans w starciu z możniejszymi Z aktu oskarżenia sądu w Suwałkach: Na początku roku 1925 mieszkanka wsi Smolniki gminy Kadaryszki Michalina Ż. oddała 13-letnią swą córkę z pierwszego małżeństwa Mariannę J. na obowiązek do gospodarza z sąsiedniej wsi Jedoziory Józefa M. Wiosną tego roku Marianna J. wypowiedziała się wobec rodziców, że nie będzie dalej służyć u M., bo jest tam niedobrze. W pierwszych dniach maja Marianna znów przyszła do matki swej i oświadczyła, że więcej na służbę nie pójdzie, bo gospodarze nie dają jej chleba. Atoli matka ją skrzyczała i odprowadziła ją z powrotem do M. Parę dni później Marianna Ślużyńska, dowiedziawszy się od Michaliny Ż., iż ta córkę swą Mariannę odprowadziła z powrotem do M., oświadczyła: – Wyście chyba nie jej matka. I oznajmiła, że żona Józefa M. mówiła jej, Ślużyńskiej, że mąż Józef dobiera się do dziewczynki Marianny, zaczepia ją i szarpie. Zaraz po tym Michalina odebrała swoją córkę Mariannę od M. i zapytała się jej, czy to prawda jest, co ludzie mówią. Okazało się, że tak. 27-letni Józef M. dwa razy próbował dziewczynkę zgwałcić. Pierwszym razem było to wiosną 1925 r. Marianna zamiatała podłogę w kuchni. W pokoju obok siedziała gospodyni z dziećmi. „Józef M.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Klimat a prawa pracownicze

Działaniom na rzecz klimatu musi towarzyszyć przemyślana polityka społeczna i regionalna Od 2 do 14 grudnia w Katowicach odbywa się 24. sesja Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, w skrócie zwana COP24. Dyskusjom w trakcie tego forum będą się przysłuchiwać także przedstawiciele związków zawodowych, w tym Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Uważamy, że decyzje, które zostaną podjęte w trakcie tej konferencji, będą miały wpływ na rynek pracy, pracowników oraz warunki życia obywateli. Na COP24 przedstawiciele państw będą dyskutować o sposobie wdrożenia porozumienia paryskiego, globalnej umowy poświęconej przeciwdziałaniu zmianie klimatu i skutecznemu ograniczeniu globalnego ocieplenia, zawartej podczas COP21. W porozumieniu przyjęto długoterminowy cel, polegający na ograniczeniu do 2050 r. wzrostu średniej temperatury na świecie poniżej 2°C względem poziomu z okresu przedprzemysłowego oraz kontynuowaniu wysiłków utrzymania wzrostu globalnej temperatury poniżej 1,5°C w horyzoncie do 2100 r. Polskie wyzwania w obszarze polityki klimatycznej są szczególne z uwagi na silne oparcie gospodarki na paliwach kopalnych. Osiągnięcie przez Polskę celów porozumienia paryskiego będzie zatem wymagało pogodzenia działań na jego rzecz z potrzebą utrzymania bezpieczeństwa energetycznego kraju, wzrostu gospodarczego, zwiększenia innowacyjności i krajowej konkurencyjności gospodarki, a także wsparcia w procesie transformacji

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Pracownicze plany kapitałowe – dobrodziejstwo czy dodatkowy podatek?

4 października Sejm uchwalił ustawę o pracowniczych planach kapitałowych (PPK). Wcześniej rządowy projekt ustawy przez kilka miesięcy był omawiany w Radzie Dialogu Społecznego. Ideą tego pomysłu jest wprowadzenie uzupełniającego ubezpieczenia emerytalnego dla pracowników, tak aby stworzyć dodatkowe źródło wypłaty emerytury oprócz Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Ustawa przewiduje część obowiązkową oraz dobrowolną wpłat do PPK. Obligatoryjna będzie składka podstawowa w wysokości 3,5% wynagrodzenia brutto pracownika. Przy czym 1,5% będzie opłacane przez pracodawcę, a 2% przez pracownika. Jeśli wynagrodzenie pracownika nie przekracza kwoty 2100 zł miesięcznie, jego obowiązkowa wpłata wyniesie 0,5% wynagrodzenia. Mogą być też dokonywane wpłaty dodatkowe: finansowane przez pracodawcę – maksymalnie 2,5% wynagrodzenia, oraz pracownika – do 2% wynagrodzenia. Przystąpienie do PPK jest obligatoryjne dla osób poniżej 55 lat, ale pracownik może się wypisać z systemu, składając pisemny wniosek do pracodawcy. Termin zapisów do PPK jest zróżnicowany w zależności od liczby zatrudnionych. Firmy zatrudniające co najmniej 250 osób powinny utworzyć PPK w pierwszej połowie 2019 r., zatrudniające między 50 a 249 osób – w drugiej połowie 2019 r., a mniejsze podmioty w 2020 r. Instytucje sektora finansów publicznych (np. organy administracji, jednostki

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Choruję, ale pracuję

Przewlekle chorzy potrzebują zatrudnienia, pomocy i kontaktów społecznych. Chcą pracować, a nie być na zwolnieniu albo na rencie – Mam schorzenie neurologiczne, które powoduje zaburzenia w chodzeniu oraz drętwienie nóg i rąk. Kiedy poszłam na zwolnienie, nie przedłużono ze mną umowy. Musiałam poszukać innej pracy. Teraz zaciskam zęby i pracuję, nie zważając na to, że powłóczę nogą. Boję się znowu stracić posadę. I nie powiem już nikomu o swojej chorobie, dopóki się da – mówi 38-letnia Monika S. Mateusz cierpiący na reumatoidalne zapalenie stawów, przy którym są momenty zaostrzeń i remisji, przez kilka lat szukał zatrudnienia. W końcu się udało – stworzono dla niego stanowisko pracy związane właśnie z edukowaniem ludzi na temat chorób przewlekłych. Ale wcześniej musiał się wykazać uporem, by udowodnić dyrektorowi, że odniesie z tego korzyść. – Udało się za ósmym razem, bo tyle mieliśmy spotkań – opowiada z satysfakcją Mateusz. W dzisiejszej Europie, także w Polsce, 23% osób czynnych zawodowo cierpi na chorobę przewlekłą. Tymczasem w kręgach zawodowych nadal jest to temat tabu. Pracownicy nie przyznają się, że są chorzy, a pracodawcy wolą o tym nie wiedzieć. Nieliczni oferują chorym elastyczne zatrudnienie, pracę zdalną albo czasowe skrócenie godzin pracy. W większości nadal wolą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Ukrainiec – pracownik drugiej kategorii

Pracują po kilkanaście godzin, często bez umowy, a nawet zapłaty. Jak upomną się o swoje, pracodawca straszy, że wyda ich straży granicznej Środa, 25 października 2017 r. Kolejny zwykły dzień dla ekipy budowlanej pracującej przy Dworcu Wileńskim. Minęło właśnie półtora miesiąca, odkąd Paweł zaczął tu pracę bez umowy. Osiem miesięcy wcześniej opuścił rodzinny rejon rówieński. Przyjechał do Polski, żeby zarobić na studia. Ukończył technikum stolarskie. Nic nie zapowiadało, że będzie musiał tak szybko się pożegnać z marzeniami o edukacji. W pewnym momencie ostrze piły elektrycznej wbiło mu się w prawą dłoń, uszkadzając trzy palce – od środkowego do małego. Trysnęła krew. Chłopak stracił przytomność. Leżał na placu budowy przez 20 minut. Koledzy z pracy nie wezwali karetki. Czekali, aż przyjedzie szef. Właściciel firmowym samochodem zawiózł rannego do Szpitala Praskiego, gdzie Paweł przeszedł operację. Dzień po wypadku – jeszcze w szpitalu – pracodawca wręczył mu do podpisania umowę. Paweł nie pamięta jej formy ani treści. Nie dostał do ręki swojego egzemplarza. Usłyszał tylko, że umowa obowiązuje od poniedziałku, 22 października. Oprócz poszkodowanego na miejscu pracowało jeszcze trzech Ukraińców. Nie mieli umów. Jeden zaraz po wypadku zrezygnował z pracy. Historię Pawła dobrze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Płace, które dzielą

Wzrost wynagrodzeń nie może obejmować tylko części pracowników ochrony zdrowia Wynagrodzenia w ochronie zdrowia od lat budzą emocje. Z jednej strony, mamy pozorne zadowolenie wybranych, w miarę dobrze zarabiających grup zawodowych w tym sektorze, z drugiej – głodowe i urągające ludzkiej godności pensje większości, w licznych przypadkach z dodatkiem wyrównawczym do minimalnego wynagrodzenia. Praca w ochronie zdrowia ma być misją i służbą – tak słyszymy od lat. Ale misja i służba nie wystarczą do godziwego życia. Dlatego OPZZ od dawna dopomina się o regulacje wzrostu wynagrodzeń dla wszystkich pracowników ochrony zdrowia. Przedstawiciele związków zawodowych i pracodawców od wielu miesięcy występują ze wspólną inicjatywą systemowego rozwiązania problemu na posiedzeniach Rady Dialogu Społecznego. Uznaliśmy, że dość dialogu na ulicach i argumentów siłowych, czego przykładem było podpisanie w 2015 r. przez ówczesnego ministra zdrowia porozumienia ze środowiskiem pielęgniarek i położnych. Efektem tego „dialogu” było uchwalenie prawa przyznającego wyłącznie tej grupie zawodowej znaczących podwyżek płac (słynne 4 x 400 zł). Tak wyraźne rozwarstwienie płacowe w porównaniu z innymi zawodami w praktyce stało się podstawą – skądinąd słusznych – roszczeń innych grup pracowników. Temat systemowej regulacji płac dla pracowników sektora podjęto m.in. z inicjatywy OPZZ na pierwszym plenarnym posiedzeniu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Krytyka jest złotem

Dlaczego firmy premiują pracowników narzekających na szefa „Człowiek rozsądny dostosowuje siebie do świata; nierozsądna jednostka nieustannie próbuje dostosować świat do siebie. Dlatego cały postęp zależy od ludzi nierozsądnych”, napisał kiedyś George Bernard Shaw. Adam Grant, profesor Wharton School, zaliczany do 25 najbardziej wpływowych myślicieli świata, jeśli chodzi o zarządzanie, zrobił z tego aforyzmu motto najnowszej książki. Nosi ona tytuł „The Originals” (dosłownie „Oryginałowie”) i opowiada o ludziach, których idee zmieniły świat lub/oraz pozwoliły im zarobić wielkie pieniądze. Przeciętny pracodawca nie lubi pracowników, którzy głośno krytykują jego posunięcia i idee. Nieprzeciętny przyznaje im rolę kanarków. Ptaki te jeszcze w XIX w. wykorzystywano w kopalniach jako żywy czujnik metanu. Dziś po kanarki sięga dział personalny Google’a, który wdrożył specjalny mechanizm bezpieczeństwa, by uniknąć nietrafionych inwestycji oraz rozwijania produktów skazanych na porażkę. Znaleziono inżynierów znanych z tego, że często i głośno mówili, że coś im się nie podoba. Nazwano ich kanarkami i dano za zadanie krytykę tego, co planuje firma. – Zmieniliśmy pracowników, którzy najwięcej narzekali, w najbardziej zagorzałych obrońców – mówią dziś w Google’u i liczą zaoszczędzone miliardy. Kanarki pozwalają bowiem uniknąć błędu poznawczego, doskonale znanego badaczom społecznym.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.