Tag "Ryszard Kukliński"
Szaniawski wypiera szpiega
Od 12 lat pieniądze podatników pompowane są w kuriozalne muzeum. A właściwie izdebkę pamięci amerykańskiego szpiega Ryszarda Kuklińskiego. Nic niewarte mapki i ubrania szpiega plus zdjęcia z epoki. Dobra chałtura dla paru osób. Nie byłoby o czym pisać, gdyby nie chytre ruchy Filipa Frąckowiaka, dyrektora (a jakże!) Izby Pamięci Ryszarda Kuklińskiego. Frąckowiak powoli przekształca muzeum w izbę pamięci własnego ojca, Józefa Szaniawskiego. Na ścianach powiesił listy Szaniawskiego do Kuklińskiego, zdjęcia i dokumenty z jego życia. Za te synowskie
Kukliński w każdej zagrodzie
Poruszył nas apel Filipa Frąckowiaka, dyrektora izby pamięci Ryszarda Kuklińskiego. Taki IPN opływa w luksusy i ma niebotyczną kasę, a Frąckowiak ma tylko 20 plansz. I na tych planszach musiał pomieścić całe życie Kuklińskiego. Z oglądaczami wystawki też cieniutko. Przez 12 lat było ich mniej niż 100 tysi. A pewno połowa widziała plansze w kaplicy Rydzyka w Toruniu. Tej biedzie i zapominaniu o amerykańskim szpiegu trzeba powiedzieć stop. Nie może Frąckowiak dziadować po szkołach, by mu wzięły wystawkę. Nie pomagają nawet
Szkoła imienia amerykańskiego szpiega
Cyrk z wymianą patronów trwa. I lokuje obecne rządy między groteską a snem wariata. Na scenie aż się roi od szaleńców. Najnowszy przykład to próba skoku grupki żyjącej z Ryszarda Kuklińskiego na XLIV Liceum Ogólnokształcące w Warszawie. Na polecenie IPN wyrzucono starego patrona szkoły, czyli Antoniego Dobiszewskiego. A nowego komisja wybierze spośród 12 kandydatów. Na listę nie załapał się amerykański szpieg Kukliński. A szkoda. Bo jakże piękny byłby to patron i wzór dla młodych ludzi. Już w szkole mogliby
Wędrówki ze szpiegiem
Jeśli jest kasa, to są i wyjazdy. Już nie jakaś izdebka pamięci po szpiegu, ale misja dyplomatyczna pełną gębą. Filip Frąckowiak, dyrektor warszawskiej Izby Pamięci Kuklińskiego, wyjazd do USA z wystawką składającą się z mapy i zdjęć szpiega uważa za wielką misję. Choć z drugiej strony skoro żyje sobie dostatnio z Kuklińskiego, to może i jest misjonarzem. A turystyka objazdowa, nawet jeśli trafi się tylko do holu jednego z wielu budynków w kampusie West Point, jest ciekawsza od przesiadywania w Warszawie. Skoro
Kościelne życie Kuklińskiego
No i mamy nowy rekord. Pięć wyrazów i tylko jeden prawdziwy. Nazwisko. Ogłaszanie kłamstw w kościołach stało się tradycją. A że Tadeusz Rydzyk zawsze musi się wyróżniać, otworzył w swoim toruńskim kościele wystawę „Generał Kukliński – Polska Samotna Misja”. Poetycka nazwa, bo przecież nie mógł tej fałszywki nazwać „Pokręcone życie szpiega”. Kuklińskiego powinno się raczej tytułować stopniem rosyjskim lub amerykańskim, a nie obrażać polskich oficerów. Bo z interesem Polski miał on słaby kontakt. A misja. Odkąd donoszenie
Pompowanie szpiega
Fakty przeczą tezom Macierewicza. Kukliński nie działał na rzecz niepodległości Polski, nie uratował świata przed III wojną, nie był najlepszym agentem w polskim sztabie Stało się to, co miało się stać. Prezydent Andrzej Duda, na wniosek szefa MON Antoniego Macierewicza, pośmiertnie awansował Ryszarda Kuklińskiego do stopnia generała brygady. Tak oto na naszych oczach wynagrodzone zostały wiarołomstwo i zdrada. Po co? Jeszcze w lutym, gdy Antoni Macierewicz przesyłał prezydentowi swój wniosek w sprawie awansu Kuklińskiego, mówił, że jego








