Tag "spółdzielczość"

Powrót na stronę główną
Aktualne Pytanie Tygodnia

Czy w Polsce maleje szacunek do własności wspólnej?

Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP Młodsi dorośli podkreślają rolę usług społecznych i państwa w rozwoju społecznym i gospodarczym. Traktuję to jako klasyczny efekt jo-jo: pokolenie 40-, 50-latków nauczyło się po okresie PRL, że eksperyment z nadmierną rolą państwa w gospodarce się nie udał. To doświadczenie nie jest podzielane przez dzisiejszych 20-, 30-latków. Wydaje mi się, że własność państwowa była gwoździem do trumny gospodarki przed 1989 r. W dzisiejszych czasach nie tyle państwowa własność, ile pewna koncepcja państwowej interwencji powoduje, że gospodarka traci rozpęd i ryzykuje mniejszymi szansami rozwoju. Kiedy mamy konkurencyjną gospodarkę, silny rynek pracy, przedsiębiorcze firmy, wydają się one stałym elementem krajobrazu, choć wymagają troski i pielęgnacji. Poszanowanie własności prywatnej i wolności gospodarczej to filary zdrowego ustroju gospodarczego, wynikające także z polskiej konstytucji. Rosnący wpływ państwa może być uzasadniony sytuacją geopolityczną, ale wiąże się też z kosztami – negatywnie wpływa na ilość i jakość inwestycji oraz innowacyjność. Prof. Jacek Wódz, socjolog, Akademia WSB w Dąbrowie Górniczej Można zauważyć, że dyskurs publiczny na temat własności państwowej właściwie zanika. To pewien znak czasów. Natomiast mamy jeszcze pojęcie własności wspólnej. To zarówno własność spółdzielcza, jak i własność w spółkach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wybory 2023 Wywiady

Wielka płyta to nie dziadostwo

PiS cały czas utrudniało działania spółdzielców, a teraz mówi, że będzie ułatwiało. To po prostu hipokryzja Waldemar Witkowski – od 2006 r. przewodniczący Unii Pracy. Kandydat z ramienia paktu senackiego na senatora w okręgu nr 1, obejmującym powiaty bolesławiecki, lubański, lwówecki i zgorzelecki. „Koniec z dziadostwem!”, mówił premier Morawiecki, obiecując program rewitalizacji bloków z czasów Polski Ludowej. Te bloki to rzeczywiście dziadostwo? – Niektórzy twierdzili, że te bloki wytrzymają maksymalnie 40 lat, a one są często w lepszym stanie niż te budowane na początku okresu transformacji, w latach 90. Wielka płyta się sprawdziła. Większość spółdzielni mieszkaniowych w odpowiednim czasie dociepliła budynki, na bieżąco remontowała windy, klatki schodowe. Wielka płyta to nie jest żadne dziadostwo. Premier nie wie, o czym mówi. Może zna się na bankowości, ale na pewno nie na spółdzielczości i funkcjonowaniu osiedli mieszkaniowych. Pewnie na takie osiedla w ogóle nie zagląda. – A ja zarządzam od roku 1992 spółdzielnią mieszkaniową. Jako wiceprzewodniczący Krajowej Rady Spółdzielczej widzę także, co się dzieje w spółdzielczości w Polsce i co przez osiem lat zrobiło PiS. Premier mówi, że chce budować windy przy blokach, w których wind nie ma. Ale PiS nie wprowadziło rzeczy najprostszej – ułatwień w przepisach prawnych, by spółdzielnie same mogły budować windy. Osobiście parę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Praca – tak, wyzysk – nie

Jak naprawić polską politykę? Waldemar Witkowski – przewodniczący Unii Pracy Unia Pracy podpisała umowę o współdziałaniu z Polską Partią Socjalistyczną, Wolnością i Równością oraz Socjaldemokracją Polską. – To jest porozumienie czterech partii politycznych, ale do współpracy mogą się włączyć także inne podmioty. Chociażby Stowarzyszenie Lewicy Demokratycznej czy Inicjatywa Feministyczna. W naszych obradach brał też udział przedstawiciel związków zawodowych. Jaki jest sens takiej umowy? – Demokratyczna lewica szuka innego rozwiązania, bardziej uwzględniającego interesy pracowników. To znaczy… – Mnóstwo ludzi słyszało o Ignacym Daszyńskim jako o tym, który wprowadzał ośmiogodzinny dzień pracy. Ponad sto lat temu! I tak zostało. My, Unia Pracy, chcemy siedmiogodzinnego dnia pracy, żeby mieć więcej czasu dla siebie, dla rodziny, nie być tylko trybikiem w maszynie najbogatszych na świecie. Inna sprawa – wielu publicystów, polityków dyskutuje na temat rozwiązania problemu mieszkaniowego. Chciałbym przypomnieć, że to właśnie PPS przed II wojną zajęła się   sprawą mieszkań dla zwykłych ludzi. To działacze PPS zakładali pierwsze spółdzielnie. Pan zna się na tym świetnie jako prezes różnych spółdzielni. – Na co dzień jestem spółdzielcą, jestem też wiceprzewodniczącym Krajowej Rady Spółdzielczości. Mogę więc mówić:

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Bank dla rolników, czyli powrót do przeszłości

Mniejsi lub średni rolnicy produkujący na rynek i rozwijający swoje gospodarstwa nie mają w BNP Paribas Bank Polska czego szukać W historii polskiej bankowości zdarzało się, że rolnicy mieli własne banki niemal na wyłączność. Po II wojnie światowej był to Państwowy Bank Rolny, który finansował reformę rolną, udzielał pomocy na odbudowę zniszczonych gospodarstw i partycypował w akcji osiedleńczej na Ziemiach Odzyskanych. Powstały w roku 1948 Bank Rolny kredytował inwestycje w rolnictwie i leśnictwie oraz w przemyśle drzewnym. W latach 70. uznano, że konkurencja jest szkodliwa dla banków. Łączono je więc w większe organizmy. Na tej fali w 1975 r. powstał Bank Gospodarki Żywnościowej. 54% udziałów miało w nim państwo, 46% należało do banków spółdzielczych. Miał obsługiwać wyłącznie rolnictwo, obrót artykułami rolno-żywnościowymi i przemysł rolno-spożywczy. Taki model funkcjonował do początku lat 90., kiedy to załamał się z hukiem. Początek wdrażania reform przyniósł bowiem upadłość lub zubożenie wielu gałęzi polskiego rolnictwa, co zaważyło na kondycji BGŻ. Wówczas okazało się, że ograniczanie obsługi do jednej branży, w dodatku tak wrażliwej na zawirowania rynkowe, jest dla banku niekorzystne, bo jej upadek lub załamanie również dla niego oznacza kłopoty. W latach 90. sam główny udziałowiec, czyli państwo, musiał ostatecznie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Andrzej Szahaj Felietony

Spółdzielczość – lekarstwo na wyzysk

Jednym z ogromnych sukcesów propagandowych neoliberalizmu było całkowite wyeliminowanie z dyskursu publicznego pojęcia wyzysku. Wmówienie ludziom, że ich praca jest zawsze adekwatnie wynagradzana, albowiem stanowi wynik swobodnych umów pomiędzy pracodawcą i pracownikiem (jak gdyby nie istniał przymus ekonomiczny). Mechanizmów wolnego rynku, który jakoby sprawiedliwie nagradza i karze. Nic dziwnego, że w tę ideologiczną opowieść (bajkę), starą jak sam kapitalizm, żarliwie wierzyli pracodawcy, ale to, że uwierzyli w nią też pracownicy, jest fenomenem trudno zrozumiałym. Wszak dysponowali już doświadczeniem co najmniej 200 lat działania kapitalizmu, setkami analiz sytuacji pracowników najemnych i niesprawiedliwości społecznej, którą generuje kapitalizm. Wcześniej, od czasu do czasu, budzili się z kapitalistycznego snu i dostrzegali prawdę o swoim położeniu, dochodziło do buntów i strajków. Kapitalizm ulegał wtedy i przechodził pewną modyfikację, ale gdy tylko nastroje na trwałe się uspokajały, wracał w stare koleiny. I tak po powojennych dekadach względnej równowagi między kapitałem a pracą (lata 1945-1979) neoliberalny blitzkrieg zepchnął kapitalizm ponownie tam, gdzie był on od samego początku – na pozycje systemu niesprawiedliwego społecznie, w którym wyzysk pracownika jest na porządku dziennym. Przy czym neoliberalna bajka snuta była nie tylko przez polityków takich jak Margaret Thatcher czy Ronald Reagan, ale także przez rzesze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

W ogonie europejskiego postępu

Unijne dotacje nie zmieniły polskiej gospodarki Prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki i prezes Jarosław Kaczyński, objeżdżając kraj z gospodarskimi wizytami, opowiadają, jak to pod ich rządami Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej. I będzie jeszcze lepiej! 770 mld zł, które w latach 2021-2027 dostaniemy z Brukseli, zapewni nam dobrobyt. Czy aby na pewno? W ostatnich latach produkt krajowy brutto rósł w tempie 4-5% rocznie, co było solidnym wynikiem. W tym roku będzie podobnie. Zawdzięczamy to niskim płacom i podatkom, powiązaniu naszej gospodarki z gospodarkami krajów Europy Zachodniej oraz członkostwu w Unii Europejskiej. Mimo że nasza gospodarka jest prymitywna, na razie „dajemy radę”, ale ten stan nie będzie trwał wiecznie. Jeśli nie chcemy za kilka lat utknąć w miejscu, musimy nie w słowach, lecz w czynach rozwinąć nowoczesne technologie i zmienić obraz polskiego przemysłu. Morawiecki, wówczas wicepremier, już w połowie lutego 2016 r., gdy ogłaszał słusznie zapomniany Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, przekonywał, że celem rządu Beaty Szydło są inwestycje, innowacje i rozwój. Rok później, zapowiadając Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, mówił to samo. Dziś peroruje, że Polska to kraj innowacji i jesteśmy na najlepszej drodze, by za kilka lat ludzie na świecie sławili nasze technologie. Brukselscy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Promocja

Jak bezpiecznie pożyczać pieniądze?

W XXI wieku zewsząd otaczają Cię reklamy firm, które oferują rozmaite pożyczki ratalne. Wystarczy, że włączysz telewizor, laptopa lub smartfona, by Twoim oczom ukazały się propozycje banków oraz instytucji pożyczkowych. Zanim jednak dasz skusić

Andrzej Szahaj Felietony

Historię transformacji pisali zwycięzcy

Historię zawsze piszą zwycięzcy. Nie inaczej było z naszą transformacją. W jej opisywanie z punktu widzenia zwycięzców włączyli się ochoczo niektórzy dziennikarze, ale także naukowcy, przede wszystkim reprezentujący tzw. nauki społeczne. Nie wspominam nawet polityków dominujących długo partii, którzy pochwałę transformacji uważali za rzecz oczywistą, czy biznesmenów, dla których była ona w pełni sprawiedliwą koniecznością dziejową. W tym pisaniu historii przegranych pozbawia się prawa głosu i upokarza. Tak było i tym razem. Byli oni opisywani jako niezaradni, leniwi, zepsuci (pamiętacie film „Arizona”?), nienadążający za postępem, zwróceni ku przeszłości, roszczeniowi i pozbawieni stosownych kompetencji, które nie pozwalają im ani zrozumieć nowego wspaniałego świata, ani za nim podążać. Taki opis upokarzał. A pamięć upokorzenia trwa znacznie dłużej niż pamięć krzywd fizycznych lub ekonomicznych. Jest z jednej strony przyczyną trwałego cierpienia duchowego, a z drugiej gniewu. I taki utajony gniew połączony z cierpliwie znoszonym cierpieniem stał się udziałem bardzo wielu przegranych transformacji, wpłynął na ich wybory polityczne, szokujące dla wygranych transformacji. Co do upokorzenia zaś, ma ono taką oto cechę, że wywołuje w upokorzonym chęć upokorzenia upokorzyciela. Chęć zemsty (znakomitą ilustracją tej sytuacji jest wielki film „Joker”,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Kibuce: od rolnictwa do zaawansowanych technologii

Innowacyjny start-up, jakim teraz jest kibuc, może nadal napędzać izraelską gospodarkę W Izraelu do dziś działają 273 kibuce, zrzeszające łącznie 126 tys. ludzi. I chociaż stanowią oni mniej niż 2% populacji kraju, odpowiadają za 9% jego produkcji przemysłowej i ok. 40% produkcji rolnej. Działalność kibucu Sasa, usytuowanego na zalesionych stokach Górnej Galilei, w pobliżu granicy libańskiej, przez ponad 70 lat opierała się na uprawie jabłek i produkcji mleczarskiej, ale od dłuższego czasu także na przemyśle o charakterze militarnym i paramilitarnym. Kibuc Sasa to prawdopodobnie najbardziej imponująca historia sukcesu owych wspólnot. Obecnie jest siedzibą Plasan – utworzonej w 1985 r. firmy specjalizującej się w tworzywach sztucznych i kompozytach węglowych, która zajmuje się produkcją pojazdów opancerzonych. Plasan, prywatna własność zaledwie 100 rodzin kibucu, to światowy lider w tej dziedzinie; wśród jego klientów są policja, straż graniczna, armie zawodowe, rządy państw, VIP-y, a niewykluczone, że również gangsterzy i mafie. Na sprzedaży płyt pancernych Plasan zarabia ok. 1 mld dol. rocznie. SandCat, pojazd patrolowy tej firmy, z powodzeniem służył w Iraku i Afganistanie, a wśród nabywców znalazło się 16 państw z pięciu kontynentów – w tym Polska. Również podczas igrzysk

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Kto będzie zaciskał pasa?

Nie możemy budować państwa cywilizowanego, mając system podatkowy, który obciąża przede wszystkim uboższych Łukasz Komuda – ekonomista i ekspert rynku pracy Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, redaktor portalu RynekPracy.org. Czy wraz z początkiem jesieni i widocznymi w budżecie państwa skutkami koronakryzysu premier Mateusz Morawiecki ogłosi, że przychodzi czas zaciskania pasa? – Ciekawsze pytanie brzmi: komu trzeba będzie pasa zacisnąć. Budżet jaki jest, każdy widzi: wiadomo, że będzie deficyt i będą problemy ze sfinansowaniem obietnic z tych i poprzednich wyborów. Już widać też próby sięgania po dodatkowe środki, nierzadko uzasadniane dobrem społeczeństwa, jak przy podatku cukrowym i podatku od tzw. małpek. Jednak np. cięcia w budżetówce, którymi nas nastraszono, nie będą aż tak głębokie i poważne. Jeśli potwierdzi się wiadomość, że dotkną 2,5 tys. etatów w sektorze publicznym, to jest to naprawdę nic, najwyżej 250 mln zł oszczędności, suma zupełnie bez znaczenia w porównaniu z planowanym na 82 mld zł deficytem budżetowym. To dlaczego słyszymy, że PiS będzie szukało oszczędności przede wszystkim przez zwolnienia w sektorze budżetowym? – Bo cięcia w budżetówce i oszczędzanie na „państwowym” zawsze cieszą się poparciem Polaków… …w przeciwieństwie do dokładania nowych podatków, co też się robi? – Oczywiście. A to,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.