Tag "Stambuł"

Powrót na stronę główną
Świat

Stambuł czeka na trzęsienie ziemi

Sejsmolodzy nie mają dobrych wieści dla metropolii

Korespondencja z Turcji

Przed meczetem Hagia Sophia jak zwykle tłum turystów oczekuje w karnej kolejce do kas. Po tym jak w 2021 r. muzeum znów stało się meczetem, wstęp przez kilka lat był darmowy, jednak ostatnio znów zmieniono decyzję. Darmowy dla wiernych pozostał wyłożony turkusowym dywanem parter świątyni, zwiedzający płacą za wstęp na galerię. Pnę się więc w górę, słuchając, jak przewodnik opowiada grupie turystów o planowanej renowacji Hagii Sophii.

Monumentalna budowla ma zostać zabezpieczona przed trzęsieniem ziemi, które czeka Stambuł w perspektywie kilku, kilkunastu, choć może dopiero kilkudziesięciu lat. Decyzję o zabezpieczeniu budowli podjęto po katastrofalnym trzęsieniu, które w 2023 r. nawiedziło południowy wschód Turcji, i ogłoszono po niedawnych wstrząsach w Stambule.

Sprawdzam szczegóły. Okazuje się, że architekci planują wzmocnić połączenia między półkopułami a centralną częścią budowli. Zdemontowane zostanie ołowiane pokrycie głównej kopuły i przeprowadzona będzie inspekcja stanu kolumn nośnych oraz podziemi. Zdaniem Hasana Fırata Dikera, kierownika prac, będzie to najprawdopodobniej największa renowacja w historii świątyni. O tyle trudna, że nie da się budować od podstaw, trzeba – twierdzi ekspert – działać w obrębie tych narzędzi, które są dostępne.

Wstrząs nad wstrząsami

Hagia Sophia to z pewnością najbardziej znany, ale niejedyny budynek w 16-milionowym mieście, który przygotowuje się na wstrząsy. Geolodzy od lat przestrzegają przed katastrofalnym trzęsieniem, które może dotknąć rejon morza Marmara. Geolog Naci Görür uważa, że groźba śmierci wisi dziś nad ok. 2,5 mln mieszkańców Stambułu. Trzęsienie, które wydarzy się prędzej czy później, zapewne będzie miało magnitudę od 7,2 do 7,6. Ekspert wyjaśnił dziennikarzom, że wstrząsy o takiej skali wyrządzą większe szkody niż trzęsienie, do którego doszło w lutym 2023 r. „Liczba ofiar śmiertelnych byłaby niewiarygodna. Zagrożonych jest 600 tys. mieszkań. Nie przystoi Republice Turcji, żeby tak wiele osób zginęło w trzęsieniu ziemi”, powiedział w programie telewizji Habertürk. Dodał, że choć geolodzy od lat zapowiadali trzęsienie ziemi na południu, mieszkańcy regionu żyli w nieświadomości, a infrastruktura nie została przygotowana w odpowiedni sposób: „Nie można pozwolić, by powtórzyło się to w Stambule. Musimy uczynić całą jego infrastrukturę odporną na trzęsienia ziemi. Infrastruktura to drogi, mosty, wiadukty, kanalizacja, sieć wody pitnej”.

Tym razem władze wzięły sobie do serca apele naukowców. Minister środowiska i urbanizacji potwierdził dane o 600 tys. mieszkań, które mogą ucierpieć w wyniku wstrząsów. Niektóre ze względu na położenie, inne – z powodu wątpliwej jakości i kiepskiego stanu technicznego. Resort już w 2023 r. zapowiedział wielki projekt transformacji metropolii, zakładający m.in. wybudowanie zupełnie nowych osiedli na 350 tys. mieszkań na terenach uznanych za bezpieczne oraz wzmocnienie tych budynków, które już stoją i wciąż nadają się do zamieszkania.

To ostatnie wcale nie jest takie proste. Tuż po lutowym trzęsieniu trudno było znaleźć ekipę do wykonania inspekcji technicznej – tak wielu chętnych w mieście chciało sprawdzić, czy ich domy są bezpieczne. Zdarzają się też spory sąsiedzkie. Medialnym przykładem takiej sytuacji była sprawa noblisty Orhana Pamuka, który chciał wyburzenia budynku, w którym ma siedem mieszkań, i postawienia na jego miejsce nowego, sąsiedzi zaś żądali wzmocnienia konstrukcji, nie godząc się na rozbiórkę. Sprawa trafiła do sądu.

Choć prace trwają, wydaje się, że nie postępują tak szybko, jak chcieliby urzędnicy. Po trzęsieniu ziemi z kwietnia stambulska administracja, przedstawiciele ministerstwa środowiska i państwowej agencji mieszkaniowej TOKI spotkali się na szczycie poświęconym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Czy wujek Ekrem naprawi turecką demokrację

Aresztowany burmistrz Stambułu to najpoważniejszy kandydat opozycji na prezydenta

Dziewczynka ma z pięć lat. Mówi do kamery smartfona: „Kochany wujku, wiem, że cię uwolnią. Moi rodzice właśnie maszerują dla ciebie, poszli też głosować. Wyjdziesz, wrócisz do nas i wszystko będzie dobrze”. W krótkim nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych dla aresztowanego burmistrza Stambułu małej Turczynce udało się streścić wydarzenia, które wstrząsnęły Turcją.

Zaczęło się od anulowania uniwersyteckiego dyplomu Ekrema İmamoğlu, zdobytego w latach 90. na metropolitalnej uczelni. Ten „drobiazg” niesie poważne konsekwencje – uniemożliwia kandydowanie na fotel prezydenta, bo według konstytucji głowa tureckiego państwa musi się legitymować wyższym wykształceniem. Nikt nie wątpił, że İmamoğlu studia skończył, udało się jednak znaleźć kruczek, w świetle którego jego przeniesienie się z jednej uczelni na drugą było nielegalne. „Dziś unieważniają mój dyplom, jutro unieważnią wasze dyplomy, dowody osobiste, paszporty – mówił w filmiku nagranym po ogłoszeniu decyzji, twierdząc, że sprawa ma wymiar polityczny. – Chodzi o wolność i elementarne prawa człowieka”.

İmamoğlu stwierdził, że nielegalna jest sama decyzja, którą – jeśli w ogóle – powinna wydać rada wydziału, a nie senat uczelni. I już dwa dni później miał poważniejsze kłopoty. Zatrzymała go policja, bo postawiono mu zarzuty korupcyjne i wspierania organizacji terrorystycznej. Przed sąd doprowadzony został w przededniu prawyborów, które miały wyłonić kandydata opozycji na prezydenta (był w nich jedynym startującym). Głosować mieli wszyscy chętni członkowie Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), która liczy ponad 1,5 mln członków. Po aresztowaniu İmamoğlu wszystko się zmieniło.

Mobilizacja dla Ekrema

Przewodniczący partii Özgür Özel wezwał Turków, aby w niedzielę 23 marca ruszyli do urn w akcie poparcia dla „naszego kochanego burmistrza”. Sprawa spreparowanych, politycznych, jak twierdzi opozycja, zarzutów dla „wujka Ekrema” spowodowała, że tysiące ludzi stawiło się w w punktach wyborczych CHP.

„Zawsze należałem do AKP, ale od dzisiaj jestem z CHP”, powiedział dziennikarzom opozycyjnego dziennika „Cumhuriyet” starszy mężczyzna, który przyszedł oddać głos na İmamoğlu. „Jest to kwestia przyzwoitości i naszej demokracji”.

To samo powtarzały tysiące demonstrantów na ulicach Stambułu, Ankary i Izmiru. Ekrem İmamoğlu ponownie stał się symbolem walki o demokrację, przestrzeganie prawa, przejrzystą politykę i niezależne sądy.

Bo to nie pierwszy raz, kiedy burmistrz największej tureckiej metropolii jest solą w oku władz. Gdy w 2019 r. poprowadził zwycięską kampanię samorządową i po latach odbił Stambuł z rąk obozu rządzącego, minimalnie pokonując byłego premiera Binalego Yıldırıma, wybory unieważniono. Ich powtórka zakończyła się blamażem obozu władzy. Stambułczycy tak się wściekli i zmobilizowali, że niewielka wcześniej różnica między kandydatami urosła do miliona głosów, nie zostawiając miejsca na wątpliwości. Kim jest człowiek, który znów zmobilizował Turków?

Znad Morza Czarnego nad Bosfor

Ekrem İmamoğlu jest synem potentata rynku nieruchomości z Trabzonu. Choć wyrastał w republikańskich wartościach Atatürka, u boku którego jego dziadek walczył o niepodległość, wychowywany był również w poszanowaniu religii. Jego dziadek nosił tytuł hacı, przysługujący osobom, które odbyły pielgrzymkę do Mekki. Jako 12-latek İmamoğlu uczęszczał do meczetu na kurs Koranu, a modlitwy odmawia nawet na oficjalnych spotkaniach. I choć jego rodzina może

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Historia

Hej, sokoły

Kozacy – rozbójnicy i żołnierze Wojna w Ukrainie sprawiła, że Polacy zainteresowali się historią sąsiadów. Zwłaszcza że nasi przodkowie żyli niegdyś w jednym państwie – Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Kim byli zamieszkujący Zaporoże i Dzikie Pola Kozacy? Skąd się wzięli i czy ostatecznie zniknęli z kart historii? Słowo kozak znane było już w średniowieczu. W spisanym w Kaffie (obecnie Teodozja na Krymie) w XIII w. rękopisie Codex Cumanicus oznaczało ono stróża lub wartownika. W używanych na terenach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Pustynia w Europie Środkowej

Kolejne kraje się wyludniają, napędzając populizm i konflikt kulturowy Przez prawie tysiąc lat było cywilizacyjnym punktem odniesienia dla połowy świata: politycznie, ekonomicznie, religijnie. W szczytowym okresie panowało nad terytoriami na trzech kontynentach. Kontrolowało życie 12 mln obywateli, mówiących w setkach języków. Skutecznie broniło się przed najazdami innowierców, dzikich plemion z południa i wschodu. Aż wreszcie padło, zmiecione z powierzchni ziemi, a za militarnym upadkiem poszło zapomnienie. Bizancjum, bo o nim mowa, nie pozostawiło dziś po sobie wiele

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Zagranica

Stambuł staje się stolicą świata arabskiego

Jeśli nie ma się dokąd uciec, zawsze można uciec do Turcji W Fatih, czyli w najbardziej konserwatywnej dzielnicy stambulskiej, zawsze kłębi się międzynarodowy tłum. Pełno tam sklepów z arabskimi szyldami, restauracje oferują dania z całego Bliskiego Wschodu, a handlowcy negocjują z klientami ceny po arabsku. Okolica coraz bardziej przypomina mieszkańcom Damaszek niż turecką metropolię. Nie bez powodu od jakiegoś czasu dzielnica nazywana jest Małą Syrią. Po arabskiej wiośnie w 2011 r. Turcja przyjęła ok. 3,5 mln

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Świat

Święto tureckiej demokracji

Erdoğan miażdżąco przegrał wybory w Stambule. Czy Ekrem İmamoğlu mógłby wygrać w bezpośrednim starciu z prezydentem? Niezależnie od tego, w jakiej dzielnicy Stambułu Ekrem İmamoğlu ostatnio się pojawia, jego fani już na niego czekają. Kobiety w burkach proszą o autograf, a nastolatki o selfie. 23 czerwca tysiące Turczynek i Turków wyszły na ulice, żeby uczcić ponowne zwycięstwo İmamoğlu w wyborach na burmistrza Stambułu. Po ogłoszeniu wyników głosowania w mieście nad Bosforem rozległy się okrzyki radości, śpiewy i tańce. Marcowe wybory

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Tato znaczy kąpiel

Od kilkunastu lat w Turcji toczy się wojna z prostytucją. Winne są kobiety. I transseksualiści Gdy po raz pierwszy przyleciałem do Stambułu, zdziwiła mnie liczba nowych białych samochodów na ulicach tego miasta. Nie wiem, czy było to złudzenie, czy po prostu trafiłem na godziny, w których służbowymi autami, a to te zazwyczaj są w tym kolorze, wszyscy wracali do domów. Ale tak zapamiętałem Stambuł – jako gwarną metropolię, po której ulicach jeżdżą białe samochody prosto z salonu. Po jednym z wywiadów nie wytrzymałem i zapytałem koleżankę, skąd taka ich liczba. Była zdziwiona

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.