Tag "Wojciech Giełżyński"
Pamiętamy
Listopad. Czas zadumy i myśli o tych, których znaliśmy, którzy z nami pracowali, wspierali nas radą, byli dla nas autorytetami, zapisali się w historii PRZEGLĄDU, a teraz możemy ich tylko wspominać. Ten rok był dla nas szczególnie bolesny. Pożegnaliśmy naszych nieocenionych felietonistów, wielkie postacie polskiej kultury i mediów, błyskotliwych erudytów. 7 marca odszedł prof. Ludwik Stomma – antropolog kultury, historyk, autor książek, który nadzwyczaj skutecznie zaprzeczał tzw. prawdom oczywistym, z zapałem niszczył
Zawsze były dwie Polski
Dyskusja dwóch profesorów na temat „Czy polska agresja w życiu publicznym jest czymś wyjątkowym?” zakończyła się tumultem na widowni Brawa dla Uniwersytetu Warszawskiego oraz wszystkich uczelni stolicy za XV Festiwal Nauki! Już na jego inauguracji wyśmienici historycy Henryk Samsonowicz i Janusz Tazbir – z naukową precyzją i perfekcyjnym darem przekazywania wiedzy – orzekli, że „Polski są dwie” – i zawsze było podobnie; a może było ich więcej? Slogan o „dwóch Polskach” bądź „wojnie polsko-polskiej”
Falklandy znów pobojowiskiem?
Odkryte wokół archipelagu zasoby ropy naftowej wzmocniły napięcie między Argentyną i Wielką Brytanią Wojna to wielkie zło, lecz niektóre wojny przynoszą niemałe korzyści. Nawet przegranym. Przed 28 laty tysiąc Argentyńczyków desantowało się na brytyjskim archipelagu Falklandów (zwanych przez nich Malwinami), biorąc do niewoli garnizon 79 żołnierzy Jej Królewskiej Mości. Ale flaga argentyńska powiewała nad tym przedsionkiem Antarktydy zaledwie 74 dni. Riposta Wielkiej Brytanii, której honor naruszono, była natychmiastowa. Ku wyspom
Afganistan – państwo dziwoląg
Z Pasztunami Obama ani się nie dogada, ani nie wygra Istnieje w Azji państwo Afganistan… Ale to państwo jest zagadką, mgławicą. Tylko nieliczni z jego mieszkańców mówią o sobie: Afgańczycy. Rzadki i nijaki jest afgański patriotyzm, potężny natomiast jest trybalizm, szczególnie Pasztunów, najliczniejszej z tamtejszych narodowości. Granica z Pakistanem, od ponad stulecia zwana linią Duranda, istnieje tylko na mapie, bo raczej łączy niż dzieli sąsiadujące z nią plemiona pasztuńskie: nie zwracają na nią uwagi. Graniczne punkty kontrolne istnieją
Plus-minus bardziej w lewo
Jesteśmy świadkami SUPERKLĘSKI NEOLIBERALNEJ DEWIACJI! – twierdzi Kołodko. Mocno powiedziane. Ale nobliści jego poglądy na ogół podzielają Wojciech Giełżyński o książce „Wędrujący świat” Czytając „Wędrujący świat” Grzegorza Kołodki, czułem żal i satysfakcję. Żal, że jego poglądów prawie nie znałem przed trzema laty, gdy pisałem „Inne światy, inne drogi”; gdybym znał, książka moja by sporo zyskała. Satysfakcję zaś, albowiem me poglądy we wszystkich niemal kwestiach są zbieżne lub identyczne z opiniami Kołodki. Nie jestem rzecz
Nadzieją nowy pucz?
Prawdopodobnie w Birmie dojdzie nie do „rewolucji” czy „ewolucji”, ale po prostu do przewrotu wewnątrz junty generalskiej. To najbardziej realny wariant naprawy tego kraju Państwo to narodziło się w wieku X. Wiek Złoty przeżyło w XVI stuleciu. 200 lat później sczezło i padło. Państwo to, wcale niemałe, wciśnięte jest między agresywną potęgę na zachodzie a zaborcze mocarstwo na wschodzie. Sytuacja niekomfortowa. Niepodległość odzyskało w wieku XX. Dopomogły mu w tym legiony, sprzymierzone z jednym z okupantów. Gdy losy wojny odwróciły się,
Wlazł kmiotek za płotek
Jak Polacy traktują swoich sąsiadów, czyli… Istota ludzka, zwierzęca na ogół też, ma dwie potrzeby elementarne: nażreć się i pochędożyć, ile wlezie. Polak ma jeszcze potrzebę trzecią: postawić płot. Dom też, ewentualnie, ale najpierw płot. I ukryć się za płotem. Dwie pierwsze potrzeby można zaspokoić środkami zastępczymi, to znaczy czytelnictwem plejady kolorowców i tabloidów, zajmujących się kulinariami (Kuroń junior en vogue!) oraz prezentujących powaby roznegliżowanych (cząstkowo lub całościowo) gwiazd i gwiazdeczek zagranicznych
Wiatr przemian dmie z lewa
Trzecia Droga rzadko się pojawia w poważnych debatach, bo jest znienawidzona przez neoliberałów i monetarystów Poznałem go latem 1960 r., gdy jego portret w berecie nie był jeszcze ikoną na stu milionach T-shirtów. Ale już mówiono o nim po kumpelsku Che i jak gwiazdor dał się fotografować we wsi Las Mercedes na wraku tankietki, którą ponoć spalił był sam osobiście, gdy jako dowódca Kolumny Ósmej – dwa lata wcześniej – ruszał przeciw dziesięciotysięcznej armii tyrana Batisty, mając
Komu bije tsun
Nikt głośno nie powie, że tsunami jest pożyteczne, bo może uśmierzyć zbuntowane prowincje, jak Atjeh, i przerzedzić krnąbrne mniejszości, jak Tamilowie Spuchnięte, pokancerowane trupy na rajskich plażach… Ich obrzydliwe zdjęcia w „Przeglądzie” zbulwersowały estetów z Zarządu Głównego SDP, natomiast większość Czytelników uznała je za wstrząsający, ale uprawniony sposób pokazania skutków kataklizmu; one mogły być mniej tragiczne, gdyby na sygnał o trzęsieniu ziemi pod dnem Oceanu Indyjskiego zareagowała służba sejsmiczna na Hawajach – czuwająca nad bezpieczeństwem innych,
Idole, których poznałem
Co łączy Chomeiniego, Wałęsę, Sihanouka i Che Guevarę Idole. Ludzie ikony. Nie zawsze ideały, ale osobowości frapujące: Rewolucjonista ze stu milionów T-shirtów. Król – dziwak (i dziwkarz). Ajatollah, który rozpieklił Amerykę. Terrorysta – zbawca. Elektryk. Nie wszyscy byli sławni, gdy ich poznałem. O elektryku, na początku słynnego strajku, mówiono: ten chudy, z wąsami, on tutaj rządzi, Lechu mu na imię. O Guevarze: prawa ręka Fidela. Gdyby mi świtało, że tego przystojniaka wiele lat po śmierci wciąż będzie otaczał