Tag "Wprost"
Standardy wedle Lisickiego
Media dojnej zmiany kipią od moralnego wzmożenia. Non stop pouczają, piętnują i wskazują drogę do najprawdziwszej prawdy. Najwyżej sztandar nieskazitelnej moralności niesie ekipa tygodnika Pawła Lisickiego „Do Rzeczy”. Ale czegoś na nim brakuje. Informacji, jak skubać nienależną kasę. Choćby od Ziobry. Z Funduszu Sprawiedliwości. Może czegoś nie wiemy, ale Lisicki nie wygląda na ofiarę przestępstw. Ale na cwanego biznesmena już tak. Wie, gdzie są pieniążki. Wystarczało założyć fundację Strażnik Pamięci i zostać jej prezesem, a na wice
Dziennikarze na granicy
Oświadczenie mediów Wprowadzony przez rząd RP stan wyjątkowy na całej długości granicy Polski z Białorusią wyklucza działalność mediów. Przepisy dopuszczają swobodne poruszanie się tam osób i podmiotów świadczących szereg usług i prowadzących działalność gospodarczą – z wyłączeniem dziennikarzy i organizacji społecznych. Musi to budzić sprzeciw. Stwierdzamy, że działania władz są sprzeczne z zasadą wolności słowa, stanowią też przejaw niezgodnego z prawem prasowym utrudniania pracy dziennikarzom i tłumienia krytyki prasowej. Informujemy władze Rzeczpospolitej i opinię publiczną,
Skończę rządy, mając 91 lat
To nie jest fotomontaż. Zdjęcie i tytuł wywiadu pochodzą z tygodnika „Wprost”, który ukazał się 21 stycznia 2007 r. Jarosław Kaczyński, ówczesny premier, tak opisał swoje plany: „Chciałem rządzić, już gdy miałem 12 lat. Premierem zamierzałem zostać, mając lat 24, a skończyć rządy, mając lat 91. To byłby rok 2040”. Jedną z rozmówczyń Kaczyńskiego była wtedy Dorota Kania (dziś „Gazeta Polska”).
Prawda i fałsz
Bywa i tak, że dwa tygodniki zajmują się tym samym tematem. Najpierw „Polityka” przeprowadziła dziennikarskie śledztwo w sprawie terapii komórkami macierzystymi pod jednoznacznym tytułem „Wielkie złudzenie za wielkie pieniądze”. Dziennikarze piszą o desperacji pacjentów, Ministerstwie Zdrowia, które udaje, że nie ma problemu, oraz o wielkiej kasie płynącej do prywatnych placówek. A efektów brak. „Polityka” uderzyła w stół. A nożyce odezwały się we „Wprost”. I to jak! Z grubej (reklamowej) rury! Drukując tekst „Wielka obietnica medycyny”! A właściwie panegiryk o leczeniu komórkami
Morawiecki dopiero 12. we „Wprost”
Michał Lisiecki, wydawca tygodnika „Wprost”, to kanclerska głowa. Zawsze wiedział, komu zrobić dobrze. Kogo wyróżnić tytułem człowieka roku czy dobrym miejscem w niezliczonych rankingach. A tu taka wtopa. 22 października (!) „Wprost” przedstawił listę „50 najbardziej wpływowych Polaków”. I co? Mateusza Morawieckiego spuścili z czwartego na 12. miejsce! Za Patrykiem Jakim i Patrykiem Vegą. Zabawne jak ból zęba. Uzasadnienie też od czapy: „Coraz rzadziej spekuluje się, że zastąpi on Szydło na stanowisku premiera”. Oj, chyba
Podróbki Kisiela
Kto ma prawo do spuścizny po Stefanie Kisielewskim? Rodzina czy spółka wydawnicza? Czy można wręczać Nagrody Kisiela wbrew jego rodzinie i większości członków kapituły nagrody? Zdaniem Michała Lisieckiego, wydawcy „Wprost”, można, bo tygodnik jest właścicielem „znaku towarowego” Stefan Kisielewski. Ale Kisiel by się uśmiał z tych jaj. Lisiecki nie pojmuje prostego komunikatu. Rodzina Patrona, czyli Jerzy i Jan Kisielewscy, oraz prawie cała kapituła nagrody nie chcą mieć nic wspólnego z „Wprost”. Wydawałoby się więc, że sprawa
Kogo uwiera Tysiąc
To nie była rozmowa równej z równą. Z jednej strony Magdalena Rigamonti, dziennikarka tygodnika „Wprost”, a z drugiej Alicja Tysiąc, kobieta po wielu przejściach. Przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka udowodniła na swoim przykładzie, że polska ustawa antyaborcyjna jest fikcją. To oczywiście nie mogło się podobać środowiskom kościelnym i prawicowym. Tysiąc stała się celem niezwykle chamskich i obelżywych ataków. Z obelgami, które na nią spadały, próbowała walczyć. Wygrała proces z „Gościem Niedzielnym”. Ma proces z Tomaszem Terlikowskim. Ale przecież dobrze wiadomo,









