Tag "zaginieni"
Ostatnie ferie
Dwie warszawskie licealistki wyjechały do Zakopanego na ferie zimowe, by już nigdy nie wrócić do domu
Zaginione: Ernestyna Wieruszewska i Anna Semczuk
Data zaginięcia: 26 stycznia 1993 r.
Miejsce zaginięcia: Zakopane
Wiek w dniu zaginięcia: 17 lat
Rysopis w dniu zaginięcia: brak danych
Ernestyna Wieruszewska i Anna Semczuk miały po 17 lat. Uczyły się w trzeciej klasie IV Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława IV w Warszawie. Były dobrymi uczennicami, nigdy nie sprawiały kłopotów.
– Były spokojne, odpowiedzialne – tak opowiadali o nich znajomi i nauczyciele. – Nie chodziły na imprezy, nie stosowały używek. Ernestyna jeździła na oazy, była bardzo religijna.
Ernestyna mieszkała w Legionowie, a Ania na Pradze-Północ. Dziewczyny zaprzyjaźniły się w trzeciej klasie liceum. Wcześniej nie miały bliskich relacji. Były tylko koleżankami z klasy. Zbliżyło je do siebie zamiłowanie do gór. W ferie zimowe 1993 r. postanowiły wyjechać razem do Zakopanego. Do stolicy Tatr wybrały się już w piątek, 22 stycznia, zaraz po lekcjach, choć ferie zaczynały się w poniedziałek. Wcześniej zarezerwowały nocleg w Kościelisku. Ernestyna znała to miejsce, ponieważ jeździła do tej gaździny na oazy. Gaździnę znali też rodzice dziewczyny, dlatego zgodzili się, by Ernestyna pojechała tam z koleżanką.
Początek pobytu w górach nie zapowiadał niczego złego. Dziewczyny weszły na Gubałówkę, odwiedziły jaskinie Mroźną i Zimną. Potem jednak zmieniła się pogoda. Zaczął padać śnieg i warunki nie sprzyjały wędrówkom. Poza tym wiał silny wiatr i znacznie się ochłodziło. Koleżanki już wcześniej postanowiły, że pojadą do Zakopanego, by kupić bilet powrotny do Warszawy. W Zakopanem chciały też się spotkać ze znajomymi ze stolicy. Przed wyjazdem do Zakopanego zapłaciły za pobyt.
– Nie pójdziemy dziś w góry! – zapewniły zaniepokojoną gaździnę, która czuła się odpowiedzialna za nastolatki.
Był wtorek, 26 stycznia 1993 r. Około godziny 9.00 dziewczyny poszły na przystanek w Kościelisku i autobusem dotarły do Zakopanego. Wieczorem ani Ernestyna, ani Ania nie wróciły do Kościeliska. Coraz bardziej zaniepokojona gaździna powiedziała o wszystkim córce, a ta powiadomiła Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Rano dziewczyn nadal nie było. Zaniepokojona kobieta zawiadomiła policję i zadzwoniła do rodziców Ani.
– Nie wiemy, dlaczego nie zadzwoniła do rodziców Ernestyny, których dobrze znała – mówili potem policjanci. – Może wstydziła się, że nie dopilnowała ich córki?
W czwartek rodzice Ani i Ernestyny przyjechali do Zakopanego.
– Byliśmy tam natychmiast – mówiła potem Krystyna Wieruszewska, mama Ernestyny. Zauważyli, że rzeczy ich córek znajdowały się na parterze, a nie na pierwszym piętrze, w pokoju, który wynajmowały. Były tam jednak wszystkie rzeczy dziewczyn: paszport, pieniądze, aparat małoobrazkowy marki Ricoh.
Rodzice poszli na zakopiański posterunek policji.
– Na pewno zatrzymały się u znajomych z Warszawy, z którymi miały się spotkać – przekonywał ich policjant. Inny funkcjonariusz mówił, że licealistki pewnie uciekły z domu. Jednak ich rodzice stanowczo zapewniali, że to niemożliwe.
Policjanci pojechali w końcu do Kościeliska. Przeszukali dom, w którym mieszkały dziewczyny. Znaleźli ich ubrania, dokumenty, pieniądze. Ustalili też, że we wtorek, 26 stycznia, dwie dziewczyny kupiły bilet powrotny do Warszawy. Czy były to Ania i Ernestyna? Początkowo nie odnaleziono osób
Fragment książki Anny Gronczewskiej Zaginieni. Historie ludzi, którzy przepadli bez śladu, Wydawnictwo RM, Warszawa 2024
Najczęściej zakończenia są szczęśliwe
W Polsce zgłasza się średnio 31 osób zaginionych dziennie Na facebookowym profilu Zaginieni-Cala-Polska prawie codziennie pojawia się informacja o nowym zaginięciu. Te o czyimś zniknięciu przeplatane są wiadomościami o odnalezieniu. Zdarzają się jednak informacja, że odnaleziono ciało… Dane o zaginionych publikują też inne portale, a dostępną online bazę prowadzi Fundacja Itaka. Marcin Janiszewski ma 25 lat, 180 cm wzrostu, jest szczupły, ma krótko ścięte jasne włosy. Mieszkał w Heerlen w Holandii. Ostatni raz z matką rozmawiał
Tajemnica Jeziora Dywickiego
Po 24 latach od zaginięcia odnaleziono szczątki Joanny Gibner Było późne popołudnie 26 maja. Danuta Januszewska siedziała na brzegu Jeziora Dywickiego z nadzieją, że szczątki jej córki zostaną odnalezione akurat w Dzień Matki. To byłoby zadośćuczynienie za lata oczekiwania na powrót Joanny. Nie miała złudzeń, że córka wróci żywa, ale chciała chociaż pochować przynajmniej jedną jej kosteczkę na cmentarzu, gdzie – przy grobie ojca Joanny – urządziła symboliczny nagrobek jedynaczki. A drugi, z portretem dziewczyny,
Jak kamień w wodę
Poszukiwania w Jeziorze Dywickim znów zakończyły się fiaskiem. Kiedy matka zamordowanej 23-latki odzyska spokój? Po 23 latach od tragicznego zdarzenia Danuta Januszewska ponownie miała nadzieję na odnalezienie szczątków córki, Joanny Gibner. Według pierwszych zeznań zabójcy utopił on ciało poślubionej trzy tygodnie wcześniej żony w niewielkim jeziorze koło Olsztyna. Poszukiwania przeprowadzone wówczas przez płetwonurków policyjnych, a potem sprowadzonych z Marynarki Wojennej, nie przyniosły jednak rezultatu. Torba podróżna z ciałem młodej kobiety, obciążona
Dlaczego człowiek znika bez śladu
Ucieczka bez żadnego sygnału to okrucieństwo wobec bliskich Adam Cioczek – pisarz i scenarzysta, autor powieści „Zamieć” Skąd tytuł „Zamieć” nadany powieści o ludziach, którzy zerwali z bliskimi? – Ten tytuł zaistniał na samym początku powstawania powieści i dobrze oddaje stan ducha ludzi, którzy znikają, a także tych, którzy stracili kogoś bliskiego. W ich życiu powstaje zamieć, czyli zawierucha, w której są strach, obawa, niepewność, wywrócenie życia do góry nogami. To był mój pierwszy pomysł na tytuł, bo wszystko, co było,
Dobrze jest pochodzić w cudzych ciuchach
Lęk przed zniknięciem to jeden z największych niepokojów współczesnego człowieka Patrick Heusinger – aktor amerykański, od 26 września możemy go oglądać w głównej roli w serialu „Absentia” emitowanym przez AXN. Światowa premiera odbyła się na Monte Carlo Television Festival. Porwana i więziona przez sześć lat kobieta wraca do domu, gdzie nikt już na nią nie czeka. O tym opowiada serial „Absentia”. – Seriali o traumie wywołanej utratą bliskiej osoby było już mnóstwo. Ileż razy poznawaliśmy bohatera,
Chcę znaleźć syna i umrzeć
Niech mi udowodnią, że Marcin od nich wyszedł – mówi ojciec mężczyzny, który zaginął po opuszczeniu komendy policji w Kartuzach Wieś Borki pod Bartoszycami. 27 września tego roku, słoneczna niedziela. Niewielki domek na końcu wsi. Mama zaginionego w lipcu Marcina Szcześniaka zaprasza do środka. Na stole kładzie zwyczajną kartkę w kratkę wyrwaną z zeszytu. Na niej wyrysowany jest długopisem plan, gdzie znajdują się zwłoki jej syna. Zrobiła go była dziewczyna Marcina. Po prostu jej się przyśnił. Grażyna
Tęsknić, czekać, szukać
Poślizg ze zgłoszeniem to utrata cennych godzin. Później pewne ślady mogą być nie do odtworzenia Sylwia Kaczan – dyrektor Fundacji ITAKA – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych Co roku w Polsce ginie kilkanaście tysięcy osób, w ubiegłym aż 20 845. Ile spraw zaginięć trafia do Fundacji ITAKA? – Mniej więcej 10%. W tej chwili w naszej bazie poszukiwanych są 1133 osoby. Podajecie, że jesteście jedyną organizacją pozarządową, która poszukuje ludzi zaginionych. Ale jest także Fundacja La Strada. –
Kiedy nikt nie wie, gdzie jesteś
Czasem poszukiwany i poszukujący są w jednym mieście, a mimo to nie udaje im się spotkać, chociaż jeden i drugi tego pragną Bywa, że znikają rozmyślnie. Wychodzą z domu i nie dają znaku życia, by zrobić na złość bliskim. Wcześniej tygodniami planują życie w nowym miejscu. Zwykle jednak znikają wbrew swojej woli, za sprawą nagłej niemocy, złych ludzi lub tragicznych okoliczności. W drodze do domu, do pracy, w podróży do przyjaciół lub gdziekolwiek. Często odnajdują się szybko, czasem na powrót trzeba czekać









