Tak pięknie państwo grali

Tak pięknie państwo grali

Wrócę do buchalterii. Ustalmy datę pani debiutu, bo można się spotkać z rozmaitymi wersjami. Czy za debiut można uznać Dziewkę dworską w „Złotej czaszce” czy też Ninę Zarieczną w „Czajce”?

– Myślę, że Ninę Zarieczną, bo jednak w „Złotej czaszce” graliśmy, a w zasadzie statystowaliśmy jako studenci PWST w Krakowie. „Czajka” to rola marzenie na debiut. Nie poległam na niej, jakby dawniej opisywano: „udatnie się wcieliłam”. Weszłam w tryb pracy teatralnej bez żadnej taryfy ulgowej. Przez pierwsze dwa sezony po studiach pracowałam na pełnych obrotach i miałam spory i ważny „urobek” artystyczny, czego zazdrościli mi koledzy z roku. Kiedy pojechałam podczas wakacji do Francji i udzieliłam tam wywiadu do tygodnika kulturalnego, dziennikarz – pod wrażeniem, że tyle zagrałam – zapytał na koniec rozmowy, jakim jeżdżę samochodem…

Porsche czy gorsze…

– Miałam porsche linii 117 do teatru, a potem z powrotem.

Pytałem o datę nie przypadkiem, bo dzięki temu ustaleniu mogę złożyć pani gratulacje z okazji 45-lecia pracy na scenie.

– Właściwie uciekam od tej daty, bo czekam na taki moment, kiedy będę mogła powiedzieć: Tak, tą rolą odfajkowuję swoje 45-lecie. Na razie nie mogę tego powiedzieć.

Coś się kroi?

– Tak i na tym poprzestańmy. Aktorzy są zabobonni.

Na razie jesteśmy po premierze wspomnianych „Dziewczynek”. Grają same kobiety, pojawia się też zwariowana gwiazda teatru…

– …która chce zniszczyć swojego dyrektora.

I która mówi także pewną prawdę o sytuacji aktorki, zawsze na słabszej pozycji w teatrze niż aktor.

– Już u Szekspira postaci kobiecych było mniej.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2015, 27/2015

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy