Taniec z tanimi lekami

Taniec z tanimi lekami

Popularnych polskich lekarstw nie zabraknie. Te, które znikną, mają z reguły dużo odpowiedników, i to w podobnej cenie W ostatnich miesiącach tytuły prasowe biją na alarm – „Pachnie aferą farmaceutyczną”, „Koniec tanich leków”, „Tanie leki na przemiał”. Autorzy tych rewelacji ostrzegają, że po 31 grudnia 2008 r. z aptecznych półek znikną tysiące medykamentów. Ma się tak stać, ponieważ polscy producenci rezygnują z harmonizowania ich dokumentacji z prawem unijnym lub wnioski złożone w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych zostały nieprawidłowo przygotowane. Nie do końca to jest prawdą. Problem pojawił się, gdy Polska w traktacie akcesyjnym zobowiązała się dostosować swą dokumentację rejestracyjną do wymogów unijnych. 31 grudnia 2008 r. mija okres przejściowy dla specyfików zarejestrowanych przed akcesją – zarówno krajowych, jak i importowanych. Z danych Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych opublikowanych w 2007 r. wynikało, że w związku z tym wpłynęło ponad 4 tys. wniosków. A powinno dwa razy więcej. Rok temu wiadomo było, że nie wszyscy producenci zdążą, co więcej – niektórzy nawet nie będą próbowali. W przypadku leków, które słabo się sprzedają lub muszą ostro konkurować z innymi, koszt przygotowania dokumentacji rejestracyjnej i badań biorównoważności czyni ich produkcję nieopłacalną. Producenci nie ujawniają, z jakimi medykamentami przyjdzie się pożegnać, a wszelkie publikowane w mediach przykłady to czyste spekulacje. Pierwsze wiarygodne dane na ten temat Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych opublikuje w lipcu, ostateczny termin składania wniosków przez producentów mija bowiem z końcem czerwca. Żalom krajowych spółek (przemysł farmaceutyczny upadnie!) towarzyszą wypowiedzi, iż ceny leków nad Wisłą są nawet trzykrotnie niższe niż w innych krajach Unii. Podkreśla się, że tylko dzięki lekom generycznym wzrasta liczba chorych realizujących w całości recepty lekarskie. Wniosek jest prosty – państwo powinno „coś zrobić”, ponieważ dzięki generykom Narodowy Fundusz Zdrowia oszczędza rocznie na refundacji nawet kilka miliardów złotych. To poważny argument. W 2007 r. NFZ wydał na ten cel ok. 6,5 mld zł. W tym roku zapewne więcej. Owo „coś” to zgłaszany przez producentów postulat utrzymania refundacji leków, które z końcem roku przestaną być produkowane, ale ich zapasy będą przez co najmniej dwa lata (średni termin ważności) dostępne dla pacjentów. Na razie Ministerstwo Zdrowia milczy. Jest też druga strona medalu. Przewidziany w traktacie akcesyjnym proces harmonizacji otworzył przed polskimi firmami rynki krajów Unii i pozwolił w prosty sposób pozbyć się produkcji leków przestarzałych, zatem nierentownych, zastępując je nowoczesnymi – a więc i droższymi – specyfikami. – Krajowy przemysł farmaceutyczny zbyt długo jest traktowany jak dostarczyciel tanich leków na potrzeby państwa. Jeśli dalej będzie podążał tą drogą, to po prostu splajtuje – przekonywał w listopadzie 2007 r. dziennikarkę „Pulsu Biznesu” Cezary Śledziewski, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego. Prezes Śledziewski przesadził. Według danych tego samego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, 85% sprzedawanych u nas specyfików to generyki. Z czego te rodzimej produkcji stanowią 66%. Połowę sprzedawanych w aptekach medykamentów stanowią leki refundowane. Ich ceny sięgają nawet kilkuset złotych. Jeśli lek znajduje się w grupie ryczałtowej, za które pacjent płaci tylko drobną kwotę, krajowy producent ma zapewniony zysk bez ryzyka. Jednak obawy, że proces harmonizacji doprowadzi do lawinowego wzrostu cen leków i ogołoci apteczne półki, są nieuzasadnione. Każdego roku ze spisów znikają setki medykamentów, setki innych się pojawiają. Preparaty, które pół wieku temu były przełomowe, zostały dawno wycofane z obrotu, zastąpione nowocześniejszymi produktami. Przykładem niech będą antybiotyki, których kolejna generacja służy chorym. Dlatego nie ma sensu straszyć ludzi, że 1 stycznia 2009 r. znikną np. fervex, maxflu czy mucosolvan, bo dostępne są dziesiątki ich – często tańszych – odpowiedników. Na pewno nie zostaną wycofane z aptek leki, które przynoszą producentom zyski. Pacjenci, którzy mimo wszystko mają obawy, winni zwrócić się do lekarzy, którzy znajdą zamiennik. Generyki kontra leki innowacyjne Oczywiście największe pieniądze przynoszą chronione patentami leki innowacyjne. Lecz prawdziwym powodem rywalizacji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 26/2008

Kategorie: Kraj