Podpisanie umowy z USA to nie czas na święto ani igrzyska. To czas zadumy nad konsekwencjami i starań, aby zminimalizować ujemne skutki tej decyzji 20 sierpnia polscy i amerykańscy politycy podpisali umowę o rozmieszczeniu elementów tarczy antyrakietowej w Polsce. Problem obrony przeciwrakietowej nie jest sprawą nową, lecz rozwijał się on wraz z rozwojem ofensywnej broni rakietowej. W latach zimnej wojny jej stronom, a zwłaszcza USA i ZSRR (później Rosji) przyświecał jeden zasadniczy cel – utrzymanie równowagi strategicznej jako gwarancji pokoju. Już wtedy zdawano sobie sprawę z tego, że jeżeli jedna ze stron uzna, że jest w stanie wygrać wojnę jądrową o wielkiej skali i jednocześnie uniknąć unicestwienia, to dni pokoju na świecie będą policzone. Ta świadomość powodowała, że mimo wielkich dzielących strony różnic zmuszone one były do wysiłków, aby zachować pewną równowagę. Dlatego też już w 1969 r. zainicjowano rokowania między USA i ZSRR, które zakończyły się podpisaniem w 1972 r. układu o ograniczeniu systemów obrony przeciwrakietowej – układ ABM (Anti-Ballistic Missile Treaty). Układ ten ograniczał do dwóch liczbę posiadanych przez każdą ze stron systemów: jeden do obrony stolicy, a drugi do obrony wybranego rejonu rozmieszczenia wyrzutni rakiet balistycznych. Później, w 1974 r., ograniczenia te jeszcze bardziej zaostrzono do tylko jednego systemu obrony przeciwrakietowej dla każdej ze stron. Dalszy rozwój technologii rakietowych, systemów śledzenia celów i naprowadzania rakiet spowodował, że na początku lat 80. prezydent Reagan zadecydował o realizacji programu militaryzacji kosmosu i utworzeniu Inicjatywy Obrony Strategicznej (SDI – Strategic Defense Initiative). W kolejnych latach strona amerykańska w iście karkołomny sposób próbowała zmieścić założenia SDI w ramach obowiązującego ciągle układu ABM. Nie ulegało jednak wątpliwości, że kolejne, wygodne dla Stanów Zjednoczonych, interpretacje układu ABM były nie do pogodzenia z zasadniczym zamiarem sygnatariuszy, układu jakim było pozbawienie się możliwości obrony swoich krajów przed balistycznymi rakietami drugiej strony. W 1993 r. SDI przemianowano na Obronę przeciw Rakietom Balistycznym (BMD), a w 1996 r. pojawiła się inicjatywa stworzenia systemu Narodowej Obrony Przeciwrakietowej (NMD), której celem była obrona terytorium USA przed ograniczonymi uderzeniami rakiet balistycznych ze strony tzw. państw bandyckich, do których wtedy zaliczano m.in. Koreę Północną, Libię, Iran i Irak. Od maja 2001 r., kiedy to w Budapeszcie na szczycie ministrów obrony NATO, USA zaproponowały objęcie obroną przeciwrakietową również europejskich sojuszników, używa się nazwy MD (Missile Defense). Ciekawie tło owych działań charakteryzuje profesor Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, Martin van Creveld, wybitny znawca historii wojskowości, doradca Departamentu Obrony USA i wykładowca najważniejszych uczelni wojskowych w Stanach Zjednoczonych. W swojej książce „Zmienne oblicza wojny” wydanej w Polsce, pisze m.in.: „Jako kraj, który pierwszy skonstruował broń jądrową (i jak dotychczas jedyny, który użył jej przeciwko nieprzyjacielowi), Stany Zjednoczone mają wszelkie powody, by zapobiegać wstępowaniu innych państw do klubu atomowego. Wskutek tego ilekroć liczba członków tego klubu się zwiększała, Waszyngton natychmiast zaczynał malować apokaliptyczne obrazy konsekwencji”. Dalej Martin van Creveld pisze: „Jeśli chodzi o sprawy atomowe, tak jak wielu innych, Amerykanie postrzegają swój kraj jako wybrany i jedyny postępujący moralnie. Można jednak z pewnością stwierdzić, że na długo zanim administracja Busha stworzyła swoją Strategię Bezpieczeństwa Narodowego, Stany Zjednoczone zachowywały się mniej odpowiedzialnie niż jakikolwiek inny kraj. Mimo że nie użyły broni jądrowej po Nagasaki, groziły jej użyciem wielokrotnie i więcej niż jednemu przeciwnikowi”. Wobec oczywistej niezgodności założeń nowych systemów z obowiązującym układem ABM 14 grudnia 2001 r. Stany Zjednoczone jednostronnie wypowiedziały układ, który w następstwie tego w dniu 13 czerwca 2002 r. stracił ważność. Rosja przyjęła ten fakt stosunkowo spokojnie, aczkolwiek wyraziła swoje obawy dotyczące rozpoczęcia nowego etapu wyścigu zbrojeń i powrotu zimnej wojny. W grudniu 2002 r. prezydent USA wydał polecenie opracowania założeń globalnej obrony antyrakietowej. W roku 2004 ogólny projekt systemu był gotowy. Zakładał on, że system osiągnie pełną gotowość do 2035 r. i pochłonie iście kosmiczną sumę 1200
Tagi:
Piotr Makarewicz









