Tarcza i wyścig zbrojeń

Tarcza i wyścig zbrojeń

Warto pamiętać, że w 2010 roku wygasa ważność większości traktatów rozbrojeniowych, takich jak: SALT1, SALT2, START, ABM i innych Podczas gdy globalizujący się świat pędzi do przodu, w naszym kraju trwa korowód polityków. Prezydent i premier prześcigają się w głoszeniu swoich zasług i dokonań w aspekcie podpisania porozumienia o instalacji tarczy antyrakietowej. Tymczasem bez względu na to, kto wygra listopadowe wybory w USA, sytuacja rysuje się nieszczególnie. Tarcza ma być istotnym elementem, który zniweluje rosyjską przewagę w rakietach balistycznych. Bo niektórym, zwłaszcza w Polsce, wydawało się, że w chwili rozpadu ZSRR zniknie też jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jego militarny potencjał. Częściowo, szczególnie w broni pancernej, redukcje były znaczne. Ale Putinowska Rosja, będąc w trudnym okresie, skupiła wysiłki na utrzymaniu trzech elementów siły militarnej: rakietowych sił strategicznych, Specnazu i floty wojennej. Poniewczasie okazało się również, że i lotnictwo, zarówno wojskowe sensu stricto, jak i transportowe, również utrzymało potężny potencjał. Wracając do strategicznych sił rakietowych, Rosjanie po prostu utrzymali w gotowości swoje najcięższe rakiety balistyczne klas SS-18 i SS-16. Silosy tych rakiet znajdują się na Syberii wzdłuż trasy transsyberyjskiej. Zachowała też Rosja ruchome SS-20 oraz ich globalną wersję (trójczłonową) XS-19, a także nieco mniejsze, bo o zasięgu europejskim SS-23. Natomiast półwysep Kola, gdzie już w czasach Chruszczowa zaczęto na masową skalę budować silosy rakietowe, stał się z czasem największym rakietowym zasobem na świecie. Bo też ten półwysep ma wyjątkowo korzystne z punktu widzenia Rosji „nawisające” nad Ameryką Północną położenie. Stąd jest po prostu dla rakiet najbliżej. Rosjanie w ciągu ostatnich sześciu lat po prostu wyjęli pociski balistyczne starszych typów, a na ich miejsce sukcesywnie instalowali nową rakietę Topol-M. Liczbę topoli szacuje się już na minimum 400 sztuk, a od początku 2008 r. rozpoczęto instalację nowej wielogłowicowej wersji Topola, rakietę RS-24 – Topol-S. Jak ocenia londyński Instytut Badań Strategicznych (koniec czerwca 2008 r.), na dziś rosyjski potencjał w liczbie międzykontynentalnych pocisków strategicznych przewyższa analogiczny amerykański (pociski Minuteman 3 i 2) około czterokrotnie. Zatem to Rosja ma możliwość totalnego, miażdżącego i unicestwiającego uderzenia w USA, a Stany Zjednoczone mogą odpowiedzieć tylko znacząco słabszą salwą, która przyniesie wielkie straty i zniszczenia, ale nie unicestwienie. Na korzyść Rosji przemawia też obiektywnie znacznie większe terytorium. Technologia globalnego systemu antyrakietowego nie jest niczym nowym. Powstała w ramach koncepcji reaganowskich gwiezdnych wojen i była jednym z 24 programów przyjętych do realizacji. Dla przypomnienia. Podejmując realizację gwiezdnych wojen, czyli prace badawcze i wdrożeniowe nad nowymi technologiami, uzbrojono po prostu ówczesny ZSRR na ekonomiczną śmierć. Totalną klęskę poniosły tu obie centrale wywiadowcze Moskwy. Według KGB, amerykańska koncepcja była możliwa do realizacji w ok. 65%, natomiast wojskowe GRU oceniło możliwości realizacji aż na 79%. Tymczasem większość z tych 24 programów nigdy nie weszła do konkretnej realizacji. Nad około dziesięcioma trwały jednak badania koordynowane przez Livermore Laboratory. Wdrożenia tarczy antyrakietowej kosztowały dotychczas amerykańskiego podatnika prawie 60 mld dol., ale do sprawności 65%, która jest uważana za gotowość operacyjną, jeszcze daleko. Niemniej jednak Amerykanie zaczęli instalować już poszczególne elementy, czyli bazy rakietowe tarczy. Baza w Radzikowicach ma znaczenie kapitalne, bo to ona szachuje rosyjski półwysep Kola i umieszczone tam pociski balistyczne. Tamtejsza baza ma mieć 10 wyrzutni z zapasem początkowo 80 rakiet NMD, potem zasób powinien zostać zwiększony do ok. 250-300 sztuk pocisków. Odpalane mają być oczywiście techniką na zimno. Ekspertyza amerykańskiego MIT, numeru jeden wśród uniwersytetów amerykańskich, wskazuje jednoznacznie, że rakiety z Polski będą wymierzone w rosyjskie startujące z półwyspu Kola. Bo hipotetyczne irańskie powinno się zestrzeliwać z obszaru Turcji. Odtrąbione z wielką pompą polskie zwycięstwo, czyli budowa amerykańskiej instalacji, może jednak wkrótce zmienić się w lament. Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych będzie musiał niebawem podjąć decyzję, czy USA pozostaną przy tarczy, czy też przejdą do nowszych i również tańszych technologii. W ramach badań nad 24 programami dość niespodziewanie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 36/2008

Kategorie: Kraj