Piękna i wpływowa małżonka Justyniana Wielkiego stała się pionierką feminizmu W dzieciństwie i młodości przeszła piekło. Była aktoreczką i tanią heterą, zmuszaną do oddawania się rzeszom mężczyzn. W teatrze odgrywała sceny z najbardziej pornograficznych mitów. A jednak Teodora (ok. 500-548 r.) została żoną Justyniana, zwanego Wielkim, władcy imperium rzymskiego, i jedną z najpotężniejszych kobiet starożytnych czasów. Opowieść o Teodorze należy zacząć od Prokopiusza z Cezarei, który był sekretarzem wojskowym znakomitego wodza w służbie Justyniana, Belizariusza, a także utalentowanym historykiem. Prokopiusz spisał dzieje licznych wojen Justyniana, w których pokazał Teodorę jako dzielną i wpływową władczynię. W innej pracy, „O budowlach”, wychwalał cesarza i jego „pobożną” małżonkę pod niebiosa. Naukowcy do dziś zastanawiają się, dlaczego Prokopiusz napisał także „Historię sekretną”, pełen złośliwości i zapiekłej nienawiści paszkwil. Przedstawił w nim Justyniana jako okrutnego demona z piekła rodem, Teodorę zaś jako nienasyconą ladacznicę i morderczynię, która wstrząsnęła państwem rzymskim aż do fundamentów. Być może dziejopis z Cezarei uczestniczył w spisku przeciw Justynianowi, a fragmenty „Historii sekretnej” sprzysiężeni rozprowadzali w Konstantynopolu jako swego rodzaju ulotki propagandowe. Można było w nich przeczytać o cesarzowej: „Z ciałem swym obchodziła się w tak wyuzdany sposób, że wydawało się wprost, iż srom niewieści ma nie w tym miejscu, w którym przyroda dała go innym kobietom, lecz na twarzy!”. Pełen niemal pornograficznych szczegółów przekaz Prokopiusza jest najważniejszym źródłem do poznania dziejów Teodory. Niektórzy współcześni badacze doszli do wniosku, że złośliwy autor z Cezarei bez skrupułów zmyślał, nie ulega jednak wątpliwości, że bardzo dobrze znał tajemnice cesarskiego dworu, a wiele podanych przezeń faktów jest prawdziwych. Burzliwa przeszłość cesarzowej była powszechnie znana. Nawet życzliwy małżonce Justyniana historyk i monofizycki biskup Efezu Jan pisał o niej: Theodora ek tou porneiou, co życzliwie przetłumaczyć można jako „Teodora z domu uciech”. Matka przyszłej Augusty (czyli cesarzowej) była aktorką, ojciec, Akakios, niedźwiednikiem stronnictwa Zielonych w cyrku. W Konstantynopolu istniało także stronnictwo Błękitnych. Były to swoiste frakcje „kibiców” podczas igrzysk i wyścigów rydwanów, które budziły ogromne emocje. Stronnictwa odgrywały także ogromną rolę społeczną, a nawet polityczną. Błękitni byli związani z najbogatszymi obywatelami i dworem cesarskim. Po zgonie Akakiosa rodzina utraciła środki do życia. Matka związała się z innym mężczyzną, który miał odziedziczyć funkcję niedźwiednika, jednak Zieloni nie dotrzymali słowa i rodzina pozostała bez środków do życia. Matka z trzema córeczkami – Komito, Teodorą i Anastazją, stanęły w cyrku jako błagalnice, prosząc o litość. Błękitni, być może pragnąc zagrać na nosie Zielonym, dali jej mężczyźnie pracę niedźwiednika. Kiedy dziewczęta dorastały, matka wprowadzała je na scenę. W tamtych czasach profesja aktorki uchodziła za haniebną, na scenie odgrywano rubaszne burleski i erotyczne mimy, od aktorek oczekiwano, że będą także prostytutkami. Dziewczyny, które zazwyczaj samym aktorstwem nie mogły zarobić na chleb, musiały sprzedawać się mężczyznom za kilka miedziaków. Prokopiusz z fascynacją obłudnika opowiada o przygodach przyszłej małżonki Justyniana Wielkiego: „(…) zanim dojrzała, Teodora nie mogła spać z mężczyzną jak dorosła kobieta, ale już wtedy uprawiała niejako męskie stosunki z różnymi łajdakami – i to niewolnikami. (…) Kiedy zaś dorosła, (…) przyłączyła się do kobiet na scenie i natychmiast stała się jedną z tych heter, o których dawniej mówiono, że ťsą w piechocieŤ, nie grała na flecie ani na lirze, nie uprawiała nawet sztuki tanecznej, po prostu sprzedawała swe wdzięki pierwszemu lepszemu, całe niemal ciało wystawiając na sprzedaż. (…) Nieraz zjawiała się na składkowych biesiadach w towarzystwie dziesięciu czy kilkunastu doskonale zbudowanych młodzieńców, których jedynym zajęciem była rozpusta, i całą noc spędzała ze współbiesiadnikami w łóżku, a kiedy wszyscy już mieli tego dość, szła do ich niewolników – a było ich ze trzydziestu – i parzyła się z każdym z osobna. (…) I chociaż robiła użytek aż z trzech otworów, utyskiwała na przyrodę, skarżąc się, że nie dała jej szerszych otworów także w piersiach, aby mogła tą drogą wypróbować jeszcze jeden sposób spółkowania. Często zachodziła w ciążę, ale prawie zawsze potrafiła natychmiast spędzić płód”. Mimo to hetera Teodora urodziła córkę, może także syna.
Tagi:
Krzysztof Kęciek









