Terapia eksperymentalna

Terapia eksperymentalna

Terapię eksperymentalną stosuje się wtedy, kiedy zwykłe, rutynowe i sprawdzone metody leczenia są już nieskuteczne i uznaje się, że choremu nic już zaszkodzić nie może, a jest jakaś choćby mała szansa, że zastosowanie metod nie do końca sprawdzonych może okazać się skuteczne. Stan chorego, czyli polskiej prokuratury, upoważniał do wdrożenia terapii eksperymentalnej. Zacznijmy od opisu choroby. Uleganie politycznym naciskom, wbrew temu, co się sądzi, wcale nie jest najcięższym ani najczęstszym jej objawem, choć jest objawem rzeczywiście bardzo groźnym. Choroba polega przede wszystkim na niskim poziomie fachowości prokuratorów. Wzięte pod lupę śledztwo w sprawie uprowadzenia, a później zabójstwa Krzysztofa Olewnika ukazuje wszystkie słabości prokuratury. To nie jest śledztwo wyjątkowo źle prowadzone. To jest śledztwo prowadzone tak jak dziesiątki innych, na takim samym poziomie. Gdyby pod lupę wziąć losowo wybrane śledztwo, jego poziom nie różniłby się zbytnio od niego. W prokuraturze brakuje doświadczonych prokuratorów. Dlaczego? Bo zdolniejsi z reguły po przepracowaniu kilku lat odchodzą z prokuratury. Idą najczęściej do adwokatury. Dlaczego tak się dzieje? Główne przyczyny są dwie. Atmosfera panująca w prokuraturze i zarobki. Podległość prokuratorów i ich absolutny brak niezależności rodzi patologie. Nie warto mieć swojego zdania, lepiej najpierw

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 11/2010, 2010

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki