Tron pod krzyżem – rozmowa z dr Pawłem Boreckim

Tron pod krzyżem – rozmowa z dr Pawłem Boreckim

Dr Paweł Borecki, adiunkt w Katedrze Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, autor wielu publikacji naukowych, zwycięzca konkursu miesięcznika „Państwo i Prawo” na najlepsze prace doktorskie z zakresu prawa w 2005 r. Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu ma charakter grupy lobbingowej, próbuje wpływać na kształt prawa, proces decyzyjny i stanowisko rządzących polityków w wielu sprawach – Czy Komisja Wspólna przedstawicieli rządu i Episkopatu przyczynia się do klerykalizacji państwa? – Bez wątpienia, jest to bowiem płaszczyzna skutecznego wywierania nacisku przez Episkopat Polski na rząd. – Mało kto wie, że ta komisja pamięta Bieruta. – Komisja Wspólna przez kilkadziesiąt lat była ciałem faktycznym, choć działającym bez podstawy prawnej. Po raz pierwszy zebrała się pod nazwą Komisji Mieszanej w 1949 r. Był to m.in. efekt starań prymasa Stefana Wyszyńskiego, który poszukiwał formy dialogu hierarchów z przedstawicielami władz w sytuacji, gdy rząd – jeszcze w 1945 r. – wypowiedział konkordat z 1925 r. W 1956 r. Komisja Mieszana przyjęła nazwę Komisji Wspólnej przedstawicieli rządu i Episkopatu. Została ona potwierdzona w ustawie o stosunku państwa do Kościoła katolickiego z 17 maja 1989 r. – Czym komisja zajmowała się w PRL? – W latach 1949-1950 komisja zbierała się dość często, przygotowując projekt pierwszego porozumienia Kościoła z władzami. W związku z zaostrzeniem polityki państwa wobec Kościoła nastąpiła trzyletnia przerwa w pracy komisji, która została reaktywowana po Październiku 1956 r. Jednak od końca lat 50. częstotliwość spotkań komisji spadła. Wpływ na to miały zarówno przygotowania do zbliżających się obchodów tysiąclecia państwa polskiego, które przybrały formę czystej konfrontacji ideologicznej, jak i osobista wzajemna niechęć Władysława Gomułki i Stefana Wyszyńskiego. Komisja przestała się w ogóle zbierać po desygnowaniu do niej w 1967 r. przez Episkopat biskupa Ignacego Tokarczuka, który wcześniej został – trochę przez przypadek – ordynariuszem przemyskim. Pismo z Episkopatu o jego nominacji skierowane do premiera Józefa Cyrankiewicza gdzieś się zapodziało i rząd nie zdążył zgłosić sprzeciwu. Komisja przerwała prace do jesieni 1980 r. Ustawa przed wyborami – Komisja Wspólna nie zebrała się ani razu w ciągu całej epoki gierkowskiej kojarzonej ze względnym liberalizmem. Jak to wytłumaczyć? – Lata 70. to okres intensywnych bezpośrednich kontaktów między rządem PRL i Stolicą Apostolską, które władze prowadziły ponad głowami Episkopatu. W 1974 r. obie strony podpisały protokół o nawiązaniu stałych kontaktów roboczych. Był to niewątpliwie sukces ówczesnej ekipy. Sytuacja zmieniła się wraz z wydarzeniami Sierpnia 1980 r. W porozumieniu gdańskim zapisano, że rząd „zapewni transmisję radiową niedzielnej mszy w ramach szczegółowego uzgodnienia z Episkopatem”. 24 września 1980 r. – po 13 latach przerwy – Komisja Wspólna wznowiła działalność. Reprezentujący stronę kościelną szef biura prasowego Episkopatu bp Alojzy Orszulik zgłosił pod adresem władz – za wiedzą prymasa Wyszyńskiego – kilkadziesiąt postulatów na czele z uznaniem osobowości publiczno-prawnej Kościoła katolickiego. W styczniu 1981 r. przy komisji powołano zespół do spraw legislacyjnych, który pracował niezwykle intensywnie także po wprowadzeniu stanu wojennego. W tym zespole zrodził się pomysł przygotowania projektu ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. Ostatecznie ustawę uchwalono dopiero w 1989 r. – trzy tygodnie przed wyborami 4 czerwca. – O ile w latach 70. Edward Gierek budował „drugą Polskę”, to w latach 80. prymas Józef Glemp – sądząc po liczbie nowych świątyń katolickich i rosnących wpływach politycznych hierarchów katolickich – budował „drugi Kościół”. Episkopat potrafił wykorzystać słabą, tracącą oparcie społeczne władzę. – W latach 80. Komisja Wspólna zbierała się ponad 40 razy, a więc znacznie częściej niż w III RP. Zaryzykowałbym tezę, że poprzez komisję, zwłaszcza pod koniec lat 80., Kościół zaczął odgrywać rolę siły współrządzącej. To wówczas okrzepła polityczna moc Kościoła, to wtedy tworzyły się pewne nawyki hierarchów katolickich, które przetrwały do dziś. Kościół nie dostrzegł istoty zmiany ustrojowej w 1989 r. – zastąpienia państwa autorytarnego demokratycznym państwem prawa. Przyzwyczaił się do sytuacji z lat 80. – poufnych, niejawnych dla opinii publicznej spotkań przedstawicieli dwóch autorytarnych struktur, których ustalenia stają się prawem,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 31/2010

Kategorie: Wywiady