SAPERE AUDE Watykan przeoczył nie tylko narodziny burżuazji i klasy robotniczej, lecz także procesy narodotwórcze wstrząsające Europą Kościół od Wielkiej Rewolucji Francuskiej do faszyzmu „Kościół – pisał Alexis de Tocqueville – choć miał inne początki, inne przeznaczenie i inną niż feudalizm naturę, w końcu połączył się z nim najściślej”. Nie może więc dziwić, iż bronił monarchii ze ślepą determinacją, jak gdyby była jedynym ustrojem politycznym zgodnym z Ewangelią. Nic też dziwnego, że zaatakował w niewybredny sposób demokrację i prawa człowieka, zanim jeszcze te wielkie zdobycze nowożytnej cywilizacji Zachodu zdążyły się na dobre uformować. W brewe „Quod aliquantum” z marca 1791 r., skierowanym do biskupów francuskich zasiadających w Zgromadzeniu Narodowym, papież Pius VI potępił expressis verbis zakaz dyskryminacji religijnej i zasadę wolności sumienia. „To prawo monstrualne – pisał biskup Rzymu – wynika dla Zgromadzenia z wolności i naturalnej równości ludzi, ale czyż może być coś bardziej bezmyślnego aniżeli uznanie takiej wolności i równości wyuzdanej? Owa wolność […], którą Zgromadzenie Narodowe daje człowiekowi jako niezbywalne prawo przyrodzone, sprzeczna jest z prawem ustanowionym przez Boga Stworzyciela. Społeczeństwo ludzkie, jak mawiał św. Augustyn, nie jest bowiem niczym innym, jak tylko ogólną zgodą słuchania królów, których władza pochodzi nie z umowy społecznej, lecz od Boga”. Doktryna o antychrześcijańskim charakterze państwa demokratycznego rychło stała się niewzruszonym fundamentem Kościoła i wraz z ideą praw człowieka została uznana za obelgę dla nauk Jezusa. I jeden, i drugi pogląd głosili unisono wszyscy papieże aż do połowy XX w. Swoim bezkompromisowym atakiem na Rewolucję Francuską Pius VI zapoczątkował zatem ponadstupięćdziesięcioletnią, z góry przegraną i jałową zarazem wojnę papiestwa z demokracją liberalną. Epitety miotane z tronu w Bazylice św. Piotra nie mogły przecież zahamować ani żywiołowych przemian społecznych wyzwolonych przez rewolucję przemysłową, ani rozbudzonych aspiracji politycznych coraz szerszych kręgów mieszczaństwa i proletariatu. Wojna z demokracją Najbardziej spektakularnym przejawem kościelnej wojny z demokracją była encyklika Piusa IX „Quanta cura” z 1864 r., potępiająca racjonalizm i wolność prasy, wolność sumienia i tolerancję religijną. Do encykliki dołączony został dokument nazwany przez papieża „Wykazem błędów” – „Syllabus errorum”, w którym ostatni – 80. (!) błąd wyklęty przez biskupa Rzymu stanowił pogląd, iż papież „może się pogodzić z postępem, liberalizmem i kulturą nowożytną”. Poglądy wyłożone w „Syllabusie” stanowiły kontynuację społecznej nauki Kościoła rozwijanej przez poprzedników Piusa IX, zwłaszcza Grzegorza XVI, który w encyklice „Mirari vos” z 1832 r. nazwał liberalizm „szkaradną doktryną”, a wolność sumienia – „błędem i niedorzecznością, a nawet szaleństwem”. O tym, jak konsekwentny był Grzegorz XVI w ignorowaniu „postępu i kultury nowożytnej”, świadczy jego brak zgody na wprowadzenie innowacji technicznych w Państwie Kościelnym – z koleją żelazną i oświetleniem gazowym włącznie – przez co to potencjalnie zamożne państwo popadło w ruinę gospodarczą. Przywiązanie do hierarchii stanowej i ustroju feudalnego, który przeminął wraz ze średniowieczem – do którego biskupi Rzymu odwoływali się jeszcze w XX w. – uczyniło z papiestwa skansen Europy, a katolików pragnących zachować łączność ze Stolicą Piotrową spychało na margines życia publicznego. Co więcej, umiłowanie monarchii i lęk przed zmianami skłaniały sterników Kościoła nie tylko do ataków na liberalizm i socjalizm, ale też do lekceważenia aspiracji narodowych, za którymi stały niekwestionowane racje historyczne. Kuria rzymska – pogrążona w średniowiecznym śnie o potędze – przeoczyła nie tylko narodziny burżuazji i klasy robotniczej, lecz także procesy narodotwórcze wstrząsające XIX-wieczną Europą. Zaślepienie ideologiczne Stolicy Apostolskiej prowadziło do kuriozalnych enuncjacji i egzotycznych sojuszy. Doktryna legitymizmu popychała bowiem papieży do potępiania powstań katolickich Polaków przeciwko prawosławnej Rosji, a Kongregację Krzewienia Wiary do produkowania apeli, w których nawoływano krnąbrnych Irlandczyków do posłuszeństwa wobec protestanckiej Anglii. Kiedy z kolei interesy Państwa Kościelnego stawały się zagrożone przez aspiracje narodowe Włochów, biskupi Wiecznego Miasta nie wahali się wzywać na pomoc obcych wojsk – francuskich, hiszpańskich, austriackich – aby przeciwdziałać zjednoczeniu półwyspu, które pomimo wszelkich przeszkód wchłonęło w końcu terytorium Rzymu w 1870 r. „Jeśli władza państwowa spoczywa w ludzie – zapytywał retorycznie Pius X na początku XX w. –
Tagi:
Andrzej Flis









