Amen!

Amen!

Największym problemem lewicy jest to, że odwołuje się do PZPR. A to nie była lewica Nie mylimy się, tak jak nie mylą się dzienniki całej właściwie Europy pełne tekstów niekryjących konfuzji tym, kto rządzi Polską. Ten rząd to nie porażka. To klęska. Nie dla nas, każdego z nas pojedynczo. To klęska dla Polski, jej wizerunku, jej szans na przyszłość. To gorzej niż ciemnogród. Rządy braci Kaczyńskich cofają Polskę o dziesiątki lat. Tak, jakby nie było demokratycznej opozycji lat 70., Komitetu Obrony Robotników, „Solidarności”, Okrągłego Stołu. Jest wolność i suwerenność, a wizerunek Polski gorszy, niż kiedy ani wolności, ani suwerenności nie mieliśmy. Dla współczesnych polityków Europy i Ameryki koalicja nacjonalistyczno-populistycznego PiS, jawnie antyeuropejskiej, ksenofobicznej, używającej czasami języka niemieckich nazistów Ligi Polskich Rodzin i po prostu populistycznej, za to jak keks rodzynkami naćkanej ludźmi mającymi za sobą wyroki skazujące Samoobrony – jest niezrozumiała. Względna łagodność bieżących reakcji wynika z trzech przyczyn. Polska jest ważnym krajem UE, w pewnych kwestiach – kluczowym. Od tego, co się u nas dzieje, zależy wiele w polityce Unii wobec wszystkich (może poza Słowenią) nowo przyjętych członków i wobec aplikujących Bułgarii i Rumunii. Pochopność mogłaby mieć skutki wykraczające daleko poza doraźną przyczynę. To po pierwsze. Mamy jednak, jako naród, wciąż niezłą reputację. Od nas zaczął się proces wyzwalania Europy spod czerwonego autorytaryzmu. Poprowadziliśmy go roztropnie. Skuteczne reformy, zwłaszcza gospodarcze, w warunkach pokoju społecznego przyniosły nam szacunek. Mamy pewne osiągnięcia w polityce wobec Ukrainy. To się liczy. To po drugie. Austria i Heider. Europa do dziś ma kaca po tamtej historii. To po trzecie. Ale straty są wielkie. Przypominają nam czasy przedwojenne, kiedy to rozmaitym ograniczeniom demokracji, wcześniej chaosowi, towarzyszyły konflikty narodowościowe i na tle wyznaniowym. A także ostre akty antysemityzmu. Antysemityzm nie był jakąś szczególnie polską specjalnością, zwłaszcza na tle Niemiec, jednak to do nas w świadomości opiniotwórczych gazet ściśle przyległ. Głupcy spośród wszechpolaków nie mają świadomości, ile ich wygłupy Polskę kosztują. Od biadolenia lepiej nie będzie. Ta skrajnie niedobra dla Polski opcja wygrała, bo zaoferowała wyborcom dwie rzeczy. Po pierwsze proste wyjaśnienie, dlaczego tym, którym jest źle, jest źle. Układ. Nieograniczony do centrum państwa. Do rządu. Układ wszechobecny. Każdy u siebie może go dostrzec. A że Polska demokracja ułomna, to rzeczywiście każdy może palcem wskazać przekrętasów. I mieć nadzieję, że ci, którzy najgłośniej krzyczą, wypędzą tych, którzy naszym kosztem żyją sobie jak arabscy szejkowie. Nie za swoje, lecz za kradzione. Nam kradzione. Poza tym wskazanie winnych zła jest na tyle mało precyzyjne, by każda normalna, uczciwa działalność państwa (a wbrew niektórym ona wcale często się objawia) mogła zostać wskazana jako sukces w walce z układem. Aresztowani urzędnicy fiskusa, baron mafii paliwowej, skorumpowani policjanci, wójt jakiejś gminy – wszyscy oni dziś zaprzęgnięci, po aresztowaniu, do rydwanu władzy. Proszę, jaka skuteczna! Układ się sypie. Ale i wciąż odradza. To fenomen tej ideologii – im więcej razów „układ” dostaje, tym bardziej się odradza. Władza więc nie tylko odkrywa przyczyny zła, ale ma zapewnione dożywocie na walce z tym złem. Zaiste, to genialna ideologia. Zawsze zwycięska. Nie będzie więcej z tego pracy, chleba, mieszkań ani pieniędzy. Chyba że Lepper dodrukuje. Zwycięstwo tej skrajnie niedobrej dla Polski i Polaków koalicji, prawdziwej (to uwaga do tych czytelników, którzy nie dostrzegają licznych i mocnych więzi między PiS a Samoobroną i LPR, zwłaszcza), niebywale energetycznej (zło, jak wiemy, lepszym jest w Polsce paliwem aktywności niż dobro) nie było przypadkowe. Lewica albo ściślej – tak zwana lewica, ciężko na to prawicowe zwycięstwo pracowała. Zostawmy ten temat. Wielokrotnie pisaliśmy, znamy go. Dziś ważne są wnioski. Dziś istotna jest przyszłość, a nie to, czego już nie da się odwrócić. Bo się stało. Teza jest prosta jak promień lasera. Jeśli wyobraźnię większości aktywnych wyborczo Polaków zabsorbowało PiS, to odpowiedzią nie jest jego krytyka, lecz własna wizja kraju. Mamy silne punkty. Nie mówię o SLD w Millerowskim wydaniu.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 22/2006

Kategorie: Opinie