Pierwsza kobieta premier Danii zamierza inwestować, a nie oszczędzać Dania ma pierwszą w dziejach kraju kobietę premiera. Po 10 latach centroprawicowa koalicja utraciła władzę, bo w wyborach zwyciężył czerwony blok. Na czele nowego rządu stanęła szefowa socjaldemokratów, elegancka i dynamiczna Helle Thorning-Schmidt. „To sukces dla kobiet, który powinien być uważany za ważny krok w kierunku równości płci – także o symbolicznym znaczeniu”, napisał dziennik „Information”. Dodajmy, że przede wszystkim symbolicznym, ponieważ w Danii równouprawnienie to rzeczywistość. W wywiadzie telewizyjnym Thorning-Schmidt powiedziała: „Moje zwycięstwo ma pod tym względem niewielkie znaczenie. Może tylko młode dziewczęta powiedzą sobie: »Premier? To stanowisko, do którego także ja mogłabym aspirować«”. Gazeta „Politiken” stwierdziła, że 44-letnia Thorning-Schmidt zatriumfowała, „aczkolwiek jest zbyt wytwornie ubrana jak dla socjaldemokratów, zbyt nowa, aby przewodzić krajowi, i zbyt chłodna, aby zdobyć serca ludzi”. Znane jest zamiłowanie liderki socjaldemokratów do markowych strojów i luksusowych torebek. Przyniosło jej nie do końca pochlebny w partii walczącej o sprawiedliwość społeczną przydomek Helle Gucci. Freddy Blak, partyjny szef pani Thorning-Schmidt w 1999 r., gdy kandydowała do Parlamentu Europejskiego, opowiada: „Powiedziałem: »Helle, musisz wrócić na ziemię. Nie możesz przemawiać do ludzi bez wykształcenia i mieć na sobie ubranie, które kosztowało więcej, niż oni zarabiają przez miesiąc«”. Młoda kobieta zmierzyła swego politycznego mentora zimnym wzrokiem i odrzekła: „Cóż, nie każdy musi być takim obdartusem jak ty”. W 2005 r. Helle przezornie sprzedała torebkę od Gucciego na aukcji, a uzyskane pieniądze przeznaczyła na cele dobroczynne. Przydomek jednak pozostał. W Parlamencie Europejskim Thorning-Schmidt zasiadała w latach 1999-2004. W następnym roku partia socjaldemokratyczna pogrążyła się w chaosie. Po właśnie przegranych wyborach, drugich z kolei, rozpaczliwie poszukiwała nowych twarzy. Przez dziesięciolecia sternikami tego ugrupowania byli siwowłosi, szacowni, pracowici, ale nudni działacze, którzy do kobiet w polityce odnosili się, łagodnie mówiąc, sceptycznie. Zwłaszcza do takich kobiet, które, jak Helle, czuły się lepiej w Brukseli niż w Kopenhadze. Thorning-Schmidt wzbudzała w nich zdumienie i niechęć, bo weekendy spędzała nie w domku z ogrodem pod Kopenhagą, lecz w Londynie. Jej mężem jest Stephen Kinnock, syn brytyjskiego polityka Neila Kinnocka, przewodniczącego Partii Pracy za rządów Margaret Thatcher. Niespodziewanie, mimo oporu starej gwardii, Helle, wówczas posłanka do Folketingu (parlamentu), została wybrana na przewodniczącą socjaldemokratów. Powoli konsolidowała partię, chociaż wielu weteranów współpracowało z nią bez entuzjazmu. Także niedostateczne poparcie seniorów aparatu doprowadziło do klęski wyborczej socjaldemokratów w 2007 r. (w Danii premier ma prawo rozpisać wybory parlamentarne w dowolnym czasie w ciągu czteroletniej kadencji). Mimo przegranej przewodnicząca pozostała na stanowisku i doprowadziła do zmiany pokoleniowej w partii. W opływającej w dostatki Danii od 2001 r. rządziła centroprawicowa koalicja, na czele której stał Anders Fogh Rasmussen, obecnie sekretarz generalny NATO, a po nim Lars Lřkke Rasmussen, stojący na czele prawicowo-liberalnej partii Venstre. Ten sojusz nie miał własnej większości w Folketingu i musiał korzystać ze wsparcia populistyczno-ksenofobicznej, antyeuropejskiej Partii Ludowej, której szefową jest Pia Kjaersgaard. W następstwie Partia Ludowa, która w 2007 r. zdobyła 13,9% głosów, stała się ważnym, może nawet najważniejszym rozgrywającym w polityce. Wykorzystała lęki Duńczyków, których jest tylko 5,5 mln. Wielu obawia się utraty tożsamości narodowej w wyniku „zalewu obcokrajowców” oraz tego, że ich kraj może zostać zdegradowany do roli północnej prowincji potężnych Niemiec. Aktywiści Partii Ludowej grzmieli przeciwko „bandom kryminalistów z Europy Wschodniej” i piętnowali „faszystowską ideologię islamu”. Partia Ludowa doprowadziła do przyjęcia ponad 20 ustaw zaostrzających przepisy wobec azylantów i obcokrajowców. Tradycyjnie liberalna Dania ma obecnie najsurowsze w Europie ustawodawstwo odnoszące się do cudzoziemców. Wielu Duńczyków stało się „uchodźcami miłości”, którzy muszą mieszkać z rodzinami w Szwecji lub w Niemczech, ponieważ nie mogą sprowadzić cudzoziemskich żon do ojczyzny. Partia Ludowa przeforsowała wznowienie kontroli na granicach ze Szwecją i Niemcami. Podczas ostatniej kampanii wyborczej Pia Kjaersgaard obliczała, ile jeden cudzoziemiec kosztuje kraj, i zapewniła, że każdy obywatel dostanie na koszt rządu gaz pieprzowy, aby się bronić przed napadami obcokrajowców. Wielu mieszkańców królestwa zaczęło się wstydzić za rządy ksenofobów. Dziennik „Jyllands-Posten” napisał:
Tagi:
Krzysztof Kęciek









