Prawica kradnie polską historię, polski patriotyzm… kradnie także polski Marzec. Ośmiesza paryski Maj i kpi z niego My, Polacy, my, polska lewica, mamy wobec Paryża trochę nieczyste sumienie… Nie przez rok 1968. Chodzi mi raczej o okrzyk Brunona Jasieńskiego „Palę Paryż!”. Z tą świadomością zatytułowałem swoje wystąpienie* trzy razy Paryż. Paryż po raz pierwszy Najważniejsze jest to, że Paryż roku 1968, Paryż w maju 1968 roku to: NASZ PARYŻ!!! Paryż tu zgromadzonych… Paryż niezadowolonych, krytycznych, kontrkulturowych i alterglobalistycznych, wszystkich tych, którzy czują się spadkobiercami paryskiej rewolty i jej historycznego horyzontu. Nie dajmy sobie tego Paryża odebrać! Ze zdumieniem obserwuję w polskiej przestrzeni społecznej zawłaszczanie tradycji 1968 r. przez polską prawicę, przez prawicę skrajną, nawet tę rydzykowatego chowu, przez prawicę liberalną i przez prawicę, która nawet nie wie, że jest prawicą, zdaje się bowiem jej, że jest do pogodzenia z lewicowością reaktywacja dzikiego kapitalizmu, odbieranie podstawowych zdobyczy socjalnych i politycznych pracowników najemnych i czynne popieranie wojującego militaryzmu prezydenta Stanów Zjednoczonych. W najśmielszych interpretacjach rok 1968 to rok kolejnego powstania narodowowyzwoleńczego, antykomunistycznego i antylewicowego. Stanowić ma on jeszcze jeden powód do marginalizacji a nawet kryminalizacji lewicy w Polsce. Interpretacja Marca 1968 r. jako antylewicowego ruchu nacjonalistyczno-klerykalnego jest jeszcze jednym przykładem na powszechne przyjęcie w Polsce skrajnie prawicowej interpretacji XX-wiecznej historii Polski, także przez różnie definiującą się polską lewicę. Bałbym się, gdybym miał w roku 1968 powiedzieć byłym walterowcom, że za trochę więcej niż 20 lat będą – wspierać skrajnie liberalne reformy w Polsce i w kuglarskiej czapce rozlewać zupę żebraczą dla przedstawicieli rosnącej lawinowo grupy bezrobotnych, – wspierać wszelkimi siłami klerykalizację społeczeństwa i państwa, zamianę Polski na państwo wyznaniowe, ze wzruszeniem i łzami uczestniczyć w tłumnych mszach katolickich, – rehabilitować interwencję amerykańską w Wietnamie i Korei, wspierać i propagować militarne napaści Stanów Zjednoczonych na niepodległe kraje, popierać wysyłanie polskich żołnierzy na te światowe pacyfikacje i chlubić się tym jako polską misją i polskim wkładem w budowę demokracji… Bałbym się, gdybym miał powiedzieć ówczesnej młodzieży strajkującej na uniwersytetach, że walczą o potępienie prezerwatyw, środków antykoncepcyjnych i wychowania seksualnego, odrzucenie teorii Darwina, uznanie rocka za narzędzie szatana, o 20% bezrobocia, o to, aby w Polsce rządy objęło pokolenie JPII, co w konkrecie przełożyło się na Jarosława Kaczyńskiego jako premiera, a Andrzeja Leppera i Romana Giertycha jako wicepremierów… gdyby powiedzieć im, że Franco jest OK, że Salazar jest w dechę, że wojna w Wietnamie jest OK, że 1 Maja i 8 Marca to wredne święta… W 1968 r. w czasie strajków nie było krzyży ani mszy dla strajkujących, nie było haseł antysocjalistycznych ani narodowowyzwoleńczych… Były żądania wolności słowa, głębszej demokratyzacji, większej sprawiedliwości społecznej. Marzec 1968 r. w Polsce to ruch na rzecz przyśpieszenia i pogłębiania socjalistycznych przemian, poważnego potraktowania demokracji ludowej i sprawiedliwości społecznej. Chodziło wszystkim o „więcej cukru w cukrze”!!! Chodziło o zasadniczą zmianę pewnej estetyki władzy, ostateczne odrzucenie wielorakiego konserwatyzmu na rzecz nowoczesnego społeczeństwa, konserwatyzmu transgranicznego, nieczułego na podział świata „żelazną kurtyną”, konserwatyzmu, który pod różnymi rządami na całym świecie istniał i musiał być zanegowany. Paradoksalnie cudowna reinkarnacja owego prawicowego konserwatyzmu w Polsce dokonała się także za sprawą bohaterów polskiego ’68. To część z nich, powiedzmy sobie otwarcie, stała się heroldami turboliberalizmu i amerykańskiego kapitału, zagrała rolę odźwiernych dla polskiej prawicy, legitymizowała nacjonalistyczną prawicę w oczach lewicy Zachodu. Można powiedzieć, że to oni zdradzili Marzec, zdradzili rok 68 i siebie, zmienili się. Był Kant przedkrytyczny i krytyczny, wczesny i późny Wittgenstein, Józef Piłsudski „Ziuk” „wysiadł na przystanku niepodległość”. Bywa. Na bohaterów ’68 kreowani są ci, co „wyrośli” z młodzieńczych ideałów, ci, co nie chcą już „być realistami i żądać niemożliwego”. Nie są nimi w odbiorze publicznym ani Ludwik Hass, ani Adam Schaff, ani Kazimierz Dejmek… Nie jest nikt, kto zachował lewicowe poglądy. PRAWICA kradnie polską historię, polski patriotyzm… kradnie także polski Marzec… Ośmiesza paryski Maj i kpi z niego. Za pomocą IPN kryminalizuje
Tagi:
Jerzy Kochan









