Tu zaszła zdrada

Tu zaszła zdrada

Część polskich elit, także te wywodzące się z dawnej opozycji KOR-owskiej, solidarnościowej, ma nieczyste sumienie Prof. Włodzimierz Pańków, ur. 11.05.1946 r. we wsi Wołochy (Zachodnia Ukraina), repatriowany do Polski w 1957 r. Socjolog. Profesor, kierownik Katedry Nauk Społecznych w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego, docent w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Uczestnik wydarzeń marcowych 1968 r., doradca NSZZ „Solidarność”. Uczestnik programów badawczych dotyczących transformacji w państwach postkomunistycznych, związków zawodowych i Polski lokalnej. – W swoich opiniach, analizach dotyczących polskiej rzeczywistości jest pan bliski poglądom Kaczyńskich: że oto Polska nie może się rozwijać, bo jest klasa beneficjentów transformacji, która pasożytuje na państwie, hamując kraj w rozwoju… – To nie dotyczy tylko Polski, lecz także innych krajów postkomunistycznych. Miałem okazję dość dobrze przyglądać się temu na Ukrainie i w Gruzji, gdzie przez pięć lat jeździłem i prowadziłem badania. I tam, i u nas przyjął się model, który nazywam spóźnioną rewolucją menedżerów. A może lepiej – naczelników. Oni przeszli przez długi proces emancypacji. Za Stalina byli nawet zagrożeni biologicznie. Za Chruszczowa i Breżniewa, u nas za Gomułki i za Gierka, byli już pod ochroną. A potem nastąpiła kolejna faza emancypacji – stają się właścicielami, przedsiębiorcami, pracodawcami. W nowym systemie znaleźli znakomite warunki do rozwoju. Mieli pewne zasoby materialne, układy, know-how, doświadczenie. Z tej perspektywy – nasi demokraci, liberałowie, strażnicy praw – służą im i utrwalaniu ich pozycji. Niedawno Ryszard Kalisz pięknie powiedział: Balcerowicz jest ikoną III Rzeczypospolitej. Chciałoby się powiedzieć: powieś pan tę ikonę na ścianie i składaj dziękczynienie! LUDZIE Z BIEDRONKI – I to jest ten system, który Kaczyńscy chcą rozbić? – Nie jestem aż tak naiwny, żeby wierzyć, że to na pewno im się uda. Ale problem jest. Jacek Żakowski napisał artykuł „Moje kłopoty z braćmi Kaczyńskimi”; i ja mam też te same kłopoty. Nazywam siebie konserwatywnym laburzystą. Socjolog powinien być konserwatywny, my powinniśmy bronić przeszłości, która jest w naszym przypadku także plebejską przeszłością. Więc w tym sensie czuję się blisko z Kaczyńskimi. Ich dzisiejsi przeciwnicy dzierżyli przez 18 lat, licząc od czasów władzy Rakowskiego, złoty róg. Miałeś, chamie, złoty róg! – I ostał ci się ino sznur? – Aż tak źle nie jest, chyba że chodzi o sznury pereł… Oni się całkiem dobrze urządzili. Mówię teraz do liberałów – i nieważne, czy oni są różowi, czy czerwoni – mieliście przez 18 lat złoty róg, dęliście w niego, pociągając za sobą znaczną część społeczeństwa, ale teraz chyba to się już kończy. Twierdzę, że zasłużenie. W centrum moich zainteresowań jako socjologa jest praca. I widzę, że to, co się nazywało realnym socjalizmem, oraz system obecny – te dwa systemy zepchnęły polską pracę do parteru! Polska, która miała w końcowej fazie poprzedniego systemu trochę demokracji pracowniczej, jest obecnie jednym z najgorszych pod tym względem krajów Europy. Za to przebijamy je pod względem intensywności i czasu pracy. A jej warunki są prosto z Biedronki. Do tego tej pracy nie ma. Według ostatniego Eurosondażu w Polsce tylko 46% obywateli jest aktywnych zawodowo. Ten niski poziom aktywności zawodowej maleje co roku o ok. 1-2%. Wygląda na to, że w Polsce praca zamiera. – Bezrobocie przecież spada… – Bo ludzie, szczególnie młodzi, uciekają za granicę. Pierwsze trzy kraje Unii otworzyły się – i ludzie tam poszli. Teraz mamy następne trzy kraje – i jest następna fala. 700–800 tys. osób. To krwotok! A co my z tego będziemy mieli? Kto będzie opłacał składki emerytalne, rentowe i zdrowotne? Kto jest za to odpowiedzialny? Cisza. Biologiczne trwanie tego narodu jest zagrożone. – Nie wierzy pan w becikowe? – Wszyscy się śmieją z becikowego! Akurat wnuk mi się urodził i dla mego syna, który robi doktorat z filozofii, te 1000 zł to nie jest śmieszna rzecz. Ja też miesięcznie muszę mu dać 800-1000 zł, żeby ze swoim stypendium mógł wyżyć (przypominam: Rosjanie dopłacają do noworodków tysiące dolarów). Trzeba patrzeć na ten kraj od dołu. Tam, gdzie zachodzą realne procesy. Od nas płynie na Zachód potok najlepszych ludzi. Uczestniczę w ich kształceniu. I pytam: po co? Dla kogo? Wiele lat spędziłem na Zachodzie, i jako naukowiec,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 23/2006

Kategorie: Wywiady