Tygrys syberyjski

Tygrys syberyjski

Od Gazpromu tylko dwa amerykańskie koncerny Exxon Mobil i General Electric są wyżej oszacowane wśród spółek publicznych Zaledwie dziesięć lat temu przyszłość rosyjskiego giganta wydawała się niepewna. Przestarzała infrastruktura, setki podczepionych ssących go spółek-córek, czyniły zeń niemal podręcznikowy przykład funkcjonującego w postsocjalistycznym systemie gospodarczym reliktu minionej epoki. Restrukturyzowany i prywatyzowany balansował na granicy upadłości, trwając w nowych realiach właściwie tylko dzięki zachowaniu pozycji monopolisty. Wdrożenie opracowanej z pomocą specjalistów Dresdner Bank strategii rozwoju, niczym dotknięcie magicznej różdżki, jak mogłoby się zdawać, zmieniło niezdarnego kolosa w rynkowego tygrysa, i to z gatunku tych największych – syberyjskich. Na początku maja kapitalizacja Gazpromu przekroczyła 300 mld dol. Wśród spółek publicznych wyżej oszacowano na świecie jedynie wartość dwóch amerykańskich koncernów Exxon Mobil i General Electric. Jeśli uda się im utrzymać w tej kategorii palmę pierwszeństwa aż do połowy przyszłego roku, będzie to spora niespodzianka: przyszłość należy bowiem do rosyjskiego potentata surowcowego. Rodzina i opiekunowie Coraz silniejsza pozycja Gazpromu na światowych rynkach surowców energetycznych nie jest, rzecz jasna, przypadkiem, naiwnością byłoby jednak przypisywanie tego stanu rzeczy jakiemuś przygotowanemu przed laty planowi rozwoju. Analitycy niemieckich Dresdner i Deutsche Bank, kooperujących z rosyjskim rządem oraz doradzających mu w opracowaniu strategii rozwoju sektora nafty i gazu, po prostu stanęli na wysokości powierzonego im zadania, doskonale się z niego wywiązując. Wyboru konsultantów i współpracowników dokonali jednak, o czym nie wolno zapominać, sami Rosjanie. W końcu też decyzja o przyjęciu takiego, a nie innego toku postępowania nie gwarantowała im zakończenia misji powodzeniem. Była jedynie czynnikiem ułatwiającym realizację celu. Medialnie bardzo teraz eksponowanym, zupełnie zresztą niepotrzebnie. Zastosowanie wielu rozwiązań nie było bowiem kwestią miesięcy, roku czy też dwóch lat. Wymagało o wiele więcej czasu, wymuszając standardową w przypadku tak dalekosiężnych planów ogólnikowość konceptu, konieczność nanoszenia nań nieustannych modyfikacji, uszczegóławiania stosownie do zmian koniunktury na rynkach, aktualnej sytuacji politycznej etc. Oczywiście nierzadko też wywieranie wpływu na te elementy bądź nawet ich kreowanie. Finansowo-konsultacyjna asekuracja niemieckich polityków i kapitału miała swoje znaczenie szczególnie w odniesieniu do działań zewnętrznych. W rzeczywistości jednak tak za granicą, jak i na własnym terenie prowadzili je niezależnie od nikogo menedżerowie i władze rosyjskie, biorąc na swoje barki cały ciężar decyzyjny i brzemię odpowiedzialności. Sprawnie przeprowadzona, choć, biorąc pod uwagę kazus Jukosu, niezwykle kontrowersyjnymi metodami, wewnętrzna konsolidacja rosyjskiego sektora naftowo-gazowego oraz szybka i skuteczna jak dotąd ekspansja to wyłącznie ich dzieło. Przynęta Prawdziwymi organizatorami tryumfalnego pochodu Gazpromu jesteśmy jednak my wszyscy, a dokładniej nasz żarłoczny apetyt na energię ze źródeł nieodnawialnych połączony z obsesyjną obawą przed wykorzystaniem technologii jądrowych. Sukcesywny wzrost zużycia ropy i gazu w świecie wyprzedził tempo ich pozyskiwania. Rynek wchłonął przy okazji kolejnych konfliktów w regionie Zatoki Perskiej całą istniejącą od czasów iracko-irańskiej wojny nadwyżkę ropy, konsumując w pierwszych miesiącach operacji „Iracka wolność” resztki rezerw naftowych. Wobec coraz mocniej dającego się we znaki światowej gospodarce braku zapasów przy narastającej jednocześnie nadwyżce popytu nad podażą nawet najmniejsze perturbacje w wydobyciu, jak tego dowiódł zeszłoroczny przykład huraganu Katrina, powodują skokowe podwyżki cen ropy i ściśle związanych z nimi cen gazu. Ustąpienie czynników odpowiedzialnych za wywołanie zamętu na rynkach nie sprowadza już kursu zakupów surowca do poziomu, na jakim zawierano transakcje przed pojawieniem się komplikacji, lecz ustanawia jego nowy, wyższy pułap. Przy istniejącej chłonności rynku, gdzie zdecydowana przewaga leży po stronie konsumenckiej, powstały deficyt nie ma bowiem nigdy szans zostać uzupełniony i w konsekwencji nakręca spiralę popytu. Każda kolejna klęska żywiołowa powodująca przestój w wydobyciu bądź grożący nim konflikt polityczny to droższe ropa i gaz. Ponieważ naturalne zasoby surowców kurczą się w zastraszającym tempie, trend ten jest nieodwracalny. Skazany na sukces Dla koncernów produkcyjno-dystrybucyjnych sektora naftowo-gazowego, bazujących na własnych zasobach, nastał prawdziwie złoty okres. Podział zysków nie będzie jednak rozkładał się równomiernie między wszystkich obecnych aktualnie producentów branży.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 32-33/2006

Kategorie: Opinie