W Drzewicy wszyscy wiedzieli, że kierowcy wożą na czarno zbieraczy owoców. Państwo, którego urzędnicy tolerowali tę sytuację, nie wzięło odpowiedzialności za ich śmierć Historyczne centrum Drzewicy znajduje się na placu Wolności. To powojenna nazwa, która zastąpiła poprzednią – plac Piłsudskiego. W PRL wolność wiązano z wolnością od wielkiej własności prywatnej, dlatego w Drzewicy znacjonalizowano Gerlacha. Państwo przejęło fabrykę i decydowało o jej losie. Ponieważ w PRL fabryka była nie tylko przedsięwzięciem gospodarczym, ale i społecznym, państwo z pomocą Gerlacha rozwiązywało problem braku pracy w słabo rozwiniętym regionie, zatrudniając rzesze nowych pracowników, rozbudowując i gruntownie modernizując w latach 70. przedsiębiorstwo. Dla większości z nich – rolników z niewielkich gospodarstw – praca w fabryce była awansem cywilizacyjnym, zawodowym, materialnym, społecznym i kulturalnym. Zamiast za ciągnionym przez konia pługiem stawali przy maszynach fabrycznych lub polerowali i składali wyroby znanej marki. Wchodzili w nowe, robotnicze środowisko, którego horyzonty sięgały znacznie dalej niż miedza. Korzystali z zakładowej służby zdrowia, dwóch zakładowych przedszkoli, uczyli się w zakładowej szkole zawodowej, a po jej skończeniu – zakładowym technikum. Niektórzy studiowali zaocznie na uczelniach w Warszawie, Łodzi i Częstochowie. Fabryka była miejscem rozwijania także pozazawodowych zainteresowań. Mogli strzelać na zakładowej strzelnicy, zrobić prawo jazdy, organizować wycieczki i rajdy w ramach zakładowego koła PTTK. Pierwsze wyprawy do warszawskich teatrów były związane z Gerlachem. Podobnie jak pierwsze urlopy spędzone poza domem – na wczasach FWP. Zakład miał klub piłkarski, sekcję podnoszenia ciężarów, tenisa stołowego, a sławę przyniosła mu sekcja kajakarstwa górskiego – z Drzewicy pochodzą mistrzowie świata w tej dyscyplinie. Gerlach miał swój radiowęzeł, bibliotekę. Po przemianie ustrojowej przepadły plany i materiały zgromadzone na budowę zakładowego domu kultury z salą kinowo-widowiskową na 350 osób. Jako robotnicy pracujący na akord zarabiali więcej od szeregowych umysłowych z biurowca, a niekiedy także od swoich mistrzów i kierowników. Choć generalnie byli wynagradzani zdecydowanie gorzej niż robotnicy w odległej o 100 km stolicy. Za to w przeciwieństwie do nich, na mieszkanie spółdzielcze na osiedlach Mieszka I i Bolesława Chrobrego, czekali dwa, najwyżej cztery lata. Prawie połowa miasteczka mieszka w blokach i domach związanych z Gerlachem. Zakład udzielał bezprocentowych kredytów na wkład mieszkaniowy, a tych, którzy decydowali się na budowę domu metodą gospodarczą, wspierał swoimi maszynami. Te postawione domy i wykupione po przemianie ustrojowej za niewielkie pieniądze mieszkania to często główny element życiowego dorobku dawnych pracowników. Osoby związane zawodowo z Gerlachem miały to, co w PRL było oczywistą oczywistością, a obecnie staje się coraz większym luksusem – etatową pracę na czas nieokreślony zapewniającą emeryturę, ubezpieczenie zdrowotne, płatny urlop, ustawowe dni wolne, dodatki rodzinne, a także deputat węglowy – 2,5 tony dla pracownika mącego rodzinę i tonę dla singla (można było wziąć ekwiwalent pieniężny, ale się nie opłacało, bo węgiel, podobnie jak inne dobra, był w PRL deficytowy). W szczytowym okresie w fabryce na trzech zmianach pracowało ponad 5 tys. osób, więcej, niż było mieszkańców w całej Drzewicy. Dowoziło ich przeszło 20 rejsowych autobusów PKS Końskie, które miały stałą bazę w Drzewicy (bazę, a wraz z nią ok. 30 miejsc pracy zlikwidowano po przemianie ustrojowej). Wieś Drzewica (prawa miejskie przywrócono jej dopiero w 1987 r.) miała więcej miejsc pracy niż powiatowe Opoczno. Z powiatu do Gerlacha jeździło dziennie po pięć-sześć pekaesów. Fabryka miała kilka własnych autobusów, ale wykorzystywano je do wożenia pracowników na wycieczki, a dzieci na kolonie. Gerlach urządzał życie tysiącom ludzi. Mogli się z nim związać jako 14-, 15-latkowie, podejmując naukę w szkole zakładowej, i pozostać w firmie do emerytury. Pewność stałego zatrudnienia i związanych z nim świadczeń gwarantowanych kształtowała i umacniała przekonanie, że „się należy”, nie zmuszała do przejawiania własnej inicjatywy. To się zemściło po 1989 r., gdy przyszła wolność nowego typu – wolność od własności państwowej, wolność od odpowiedzialności państwa za zatrudnienie obywateli. Gerlach został sprywatyzowany w ramach tzw. prywatyzacji powszechnej związanej z Narodowymi Funduszami Inwestycyjnymi. Każdy pracownik otrzymał pakiet akcji, zostając akcjonariuszem, współwłaścicielem zakładu. Jednak wartość tych
Tagi:
Krzysztof Pilawski









