Gdy uczelnia szła do wojska

Gdy uczelnia szła do wojska

Zmiana rektora AON może oznaczać, że dawna Akademia Sztabu Generalnego bardziej skoncentruje się na szkoleniu oficerów Akademia Obrony Narodowej czeka dziś na swego Balcerowicza – powiedział minister obrony narodowej Bogdan Klich przy okazji zmiany rektora tej uczelni. Zabrzmiało to bardzo niepokojąco, bo terapii autorstwa twórcy naszego „cudu gospodarczego” akademia na pewno by nie przetrzymała. Chyba że minister miał na myśli gen. Bolesława Balcerowicza, w niedawnej przeszłości także rektora AON… AON czeka dziś raczej na pieniądze. Jeśli szukać teraz przyczyn zastąpienia gen. Janusza Kręcikija gen. Romualdem Ratajczakiem, to można by wskazywać na wywiad, jakiego poprzedni rektor udzielił parę miesięcy temu Polskiej Agencji Prasowej. Gen. Kręcikij przyznał wtedy, iż AON jest w trudnym położeniu, i stwierdził, że MON obcięło dotacje dla akademii na 2009 r. o 45%. Ujawnił też, że wystąpił do ministra obrony z wnioskiem o skreślenie aż połowy – 130 z 260 – etatów wojskowych. Mniejsza miała być redukcja liczby pracowników cywilnych – najwyżej 150 osób z 450. „W sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, nie ma innego wyjścia”, mówił, wskazując, iż „naturalnym i jedynym sposobem jest zmniejszenie zatrudnienia”. Można się domyślać, że ministrowi obrony nie spodobało się ani obarczenie go przez rektora winą za kłopoty uczelni, ani środki zaradcze, prowadzące do dalszego „ucywilnienia” AON. Nie należy też pomijać znaczenia faktu, iż gen. Kręcikij został rektorem za rządów PiS, a wcześniej był dyrektorem w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. BBN kieruje dziś Aleksander Szczygło, były minister obrony, który mianował gen. Kręcikija na stanowisko rektora komendanta AON, odwołując jego poprzednika. Młyny polityczne – jak wiadomo – mielą i w armii. Właśnie dlatego to Aleksander Szczygło najgłośniej krytykuje obecną zmianę rektora, uważając ją za „niezrozumiałą i lekkomyślną”. Jak twierdzi jednak min. Bogdan Klich, Aleksander Szczygło będąc ministrem, wymienił rektorów w identyczny sposób. Za dużo cywilów? Obecny minister zamierza skierować akademię na tory bardziej wojskowe. Uczelnia liczy 3,1 tys. studentów, z czego tylko 700 osób to słuchacze w mundurach. Trwają dyskusje, czy taka formuła dobrze się sprawdza w praktyce. Nie tak dawno przecież była to całkowicie wojskowa Akademia Sztabu Generalnego, doskonaląca kadry dowódcze. Min. Klich zapowiedział zmianę profilu uczelni i „przywrócenie akademii wojsku”. Uczelnia ma być zapleczem dla MON, służyć nowoczesnej i profesjonalnej armii, w większym stopniu odpowiadać na zmiany następujące w siłach zbrojnych. Dziś, jak mówi minister, jest ona „zapóźniona w procesie przemian” i niewątpliwie przeżywa kryzys. Niewykluczone, że w przyszłości znajdzie się w niej więcej studentów oficerów, a i w programie nauczania nastąpią odpowiednie zmiany. Obecnie bowiem ukończenie AON nie oznacza zdobycia stopnia oficerskiego. W przeciwieństwie do typowych uczelni wojskowych, absolwent AON nadal jest cywilem. Gen. Ratajczak twierdzi, iż to, co robi uczelnia, powinno być wojsku potrzebne – i przez wojsko doceniane. To zapewne klucz do pomyślności AON. Problem w tym, że uczelni zabiegających o względy, także finansowe, wojska jest sporo, a możliwości armii są mocno ograniczone. Dwa spojrzenia 24 czerwca Senat AON uznał, że decyzja ministra obrony narodowej o odwołaniu rektora nie ma mocy prawnej. Jak na uczelnię wojskową, było to nader ostre stanowisko. „Prawo o szkolnictwie wyższym” określa tryb odwołania rektora, dając ministrowi możliwość wystąpienia do senatu uczelni z wnioskiem o odwołanie rektora w przypadku stwierdzenia istotnych naruszeń przez rektora przepisów prawa lub statutu. Nic takiego nie miało miejsca. Senat wyraził też zaniepokojenie faktem, że prawo nie jest przestrzegane również w przypadku powołania nowego rektora, gdyż jego wybór należy do Kolegium Elektorów uczelni. Rolą ministra jest wyłącznie wyznaczenie rektora elekta na stanowisko. Tymczasem minister, powołując się na art. 73 ust. 3, czyli tzw. szczególne przypadki, powołał rektora nie dość że niespełniającego żadnych wymogów ustawy, omijając Kolegium Elektorów, to nawet nie zasięgnął w tej sprawie opinii senatu uczelni. Biorąc powyższe pod uwagę, Senat AON domaga się przestrzegania przepisów prawa w przypadku odwoływania i powoływania rektora uczelni”, czytamy w liście Senatu AON. MON naturalnie nie podziela tego stanowiska.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2009, 27/2009

Kategorie: Kraj