Prezydentowi Zełenskiemu wydaje się, że Kijów powinien otrzymać wszystko, o co poprosi W środę, 6 grudnia, amerykański Senat głosami republikanów odrzucił przygotowany przez administrację prezydenta Bidena, wart 61,4 mld dol. pakiet pomocy dla Ukrainy. Senatorowie uzależniali wsparcie dla Kijowa od zwiększenia środków na wzmocnienie południowej granicy z Meksykiem, przez którą do Stanów Zjednoczonych przedostają się nielegalni imigranci. Sprawa nie jest zamknięta. Prezydent Biden ostrzegł, że jeśli z powodu braku pieniędzy Ukraina wojnę przegra, to amerykańskim żołnierzom przyjdzie walczyć z Rosjanami, i zaapelował, by Senat podjął właściwą decyzję jeszcze przed przerwą świąteczną. Prezydent Zełenski już wie, że w grudniu i styczniu ukraińska armia nie będzie mogła liczyć na znaczące dostawy amerykańskiego uzbrojenia. Akurat w momencie, gdy wojska rosyjskie coraz mocniej naciskają na całym froncie. Według badania Grupy Socjologicznej Rating 44% ankietowanych Ukraińców prezentuje pogląd, że wojnę należy zakończyć jakimś kompromisem, w drodze negocjacji z udziałem państw trzecich. 1% jest zdania, że trzeba przyjąć żądania Federacji Rosyjskiej. Za kontynuacją wojny do zwycięskiego końca opowiada się 48%. Rok temu taki pogląd prezentowało 60% badanych. Nie da się ukryć, że w społeczeństwie ukraińskim nastroje się pogorszyły. – Nie umiemy wyjaśnić, za co my właściwie walczymy. Powiedzmy otwarcie: większości mieszkańców Ukrainy niezależność nie wydaje się wartością – słowa te padły z ust Ołeksija Arestowycza, aktora, producenta filmowego i oficera ukraińskiego wywiadu, który od 24 lutego 2022 r., czyli od rozpoczęcia inwazji Rosji na Ukrainę, prowadził w imieniu Kancelarii Prezydenta Ukrainy codzienne konferencje prasowe na temat sytuacji na frontach. Podobnie jak Mychajło Podolak, doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrija Jermaka, Arestowycz stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych i popularnych postaci ukraińskiej sceny politycznej. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że był on głosem społeczeństwa walczącego z rosyjską agresją. 17 stycznia br. Arestowycz złożył rezygnację z funkcji doradcy Kancelarii Prezydenta, po tym jak kilka dni wcześniej w programie „Feygin Live” powiedział, że rakieta, która zniszczyła część budynku mieszkalnego w Dnieprze (kiedyś Dniepropietrowsk), została wystrzelona przez ukraińskie siły obrony powietrznej. Dowódca owych sił, gen. broni Mykoła Ołeszczuk, oskarżył go o dezinformację, a na to w ukraińskim prawie jest paragraf. Po kilku miesiącach milczenia Arestowycz dołączył do grona najsurowszych krytyków władz w Kijowie. Obawiając się aresztowania, wyjechał za granicę, a teraz niemal codziennie dzieli się swoimi opiniami na YouTubie. Ostatnio zgłosił gotowość ubiegania się o urząd prezydenta. Zgodnie z ukraińską konstytucją wybory prezydenckie powinny się odbyć w przyszłym roku. Choć jest mało prawdopodobne, by do nich doszło. Nie jest tym zainteresowany prezydent Wołodymyr Zełenski. Zmierzch Sługi Narodu W ostatnich tygodniach na łamach dzienników „The New York Times”, „The Washington Post”, „Bild”, „The Sun” oraz tygodników „The Economist” i „Der Spiegel” ukazały się liczne publikacje krytycznie oceniające sytuację w Ukrainie. Największy rozgłos zyskał wywiad udzielony przez głównodowodzącego ukraińskiej armii gen. Załużnego tygodnikowi „The Economist”. Generał przyznał w nim, że mocno reklamowana czerwcowa kontrofensywa na Zaporożu zakończyła się niepowodzeniem, a „sytuacja na froncie jest patowa”. Jeszcze dalej poszli dziennikarze „The Washington Post”, którzy na początku grudnia poddali szczegółowej analizie sytuację na froncie. Wrażenie zrobił zwłaszcza fragment: „W czwartym dniu operacji gen. Wałerij Załużny, naczelny dowódca armii Ukrainy, miał już dość. Spalony zachodni sprzęt wojskowy – amerykańskie bradleye, niemieckie czołgi Leopard, pojazdy do usuwania min – zaśmiecał pole bitwy. Liczba zabitych i rannych podkopała morale”. Ukraińscy politycy winą za to obciążają głównodowodzącego oraz zachodnich sojuszników, którzy nie dostarczyli odpowiedniej ilości uzbrojenia. Coraz bardziej zirytowany jest prezydent Zełenski, który czuje, że traci nie tylko zaufanie ukraińskiego społeczeństwa, ale też poparcie przywódców państw zachodnich. Jego ostatnie wizyty zagraniczne trudno uznać za sukces. Poza tym Amerykanie i Niemcy nie dostarczają Ukrainie tyle broni i pieniędzy, ile – zdaniem Kijowa – jest niezbędne, by wygrać wojnę. Zełenski nabrał również podejrzeń, że popularny w społeczeństwie gen. Załużny zechce się ubiegać o urząd prezydenta. W wywiadzie udzielonym brytyjskiemu dziennikowi „The










