W kontekście globalnej konfrontacji z islamskim ekstremizmem Zachód potrzebuje Rosji jako życzliwego partnera, a nie wroga Rok, który minął od wybuchu protestu politycznego na kijowskim Majdanie, skłania do refleksji nad przebiegiem ukraińskiego kryzysu, jego perspektywami, a zwłaszcza reperkusjami dla Polski. W atmosferze wypełnionej emocjami (o co zadbali politycy i media głównego nurtu) potrzebna jest realistyczna ocena powstałej na wschód od nas sytuacji i zastanowienie się, jaka polityka w tej sprawie może najlepiej służyć polskiemu interesowi narodowemu. Punktem wyjścia musi być uświadomienie sobie, że kryzys ukraiński jest konsekwencją głęboko sięgających uwarunkowań historycznych. Wiążą się one, z jednej strony, z historią ukraińskiego poczucia narodowego, a z drugiej – z dotychczasowym przebiegiem pokomunistycznej transformacji. Ukraińskie poczucie narodowe zrodziło się stosunkowo późno, w drugiej połowie XIX w., gdy ziemie obecnej Ukrainy znajdowały się pod panowaniem rosyjskim oraz – w mniejszej (zachodniej) części – austro-węgierskim. W końcowej fazie I wojny światowej i po jej zakończeniu przedstawiciele narodowego ruchu ukraińskiego próbowali ustanowić własne państwo. Poparcie dla tych dążeń było jednak zbyt słabe, co w oczywisty sposób ujawniło się w czasie polskiej ofensywy na Ukrainie w kwietniu i maju 1920 r. Pokój zawarty w Rydze między Polską a Rosją Radziecką (1921 r.) podzielił Ukrainę. W jej zachodniej, należącej do Polski części rozwijał się ukraiński ruch narodowy, skierowany w dużej mierze przeciw państwu polskiemu. Ukraina radziecka została poddana brutalnemu terrorowi stalinowskiemu, co na długi czas zniszczyło tam dążenia narodowe. W 1939 r., w wyniku porozumienia między ZSRR a hitlerowskimi Niemcami, zachodnia Ukraina weszła w skład państwa radzieckiego. Po niemieckim uderzeniu na ZSRR ukraiński ruch nacjonalistyczny, którego ideologiem i wodzem był Stepan Bandera, szukał oparcia w hitlerowskich Niemczech, co zresztą skończyło się niepowodzeniem, gdyż w hitlerowskich planach podboju wschodniej Europy nie było miejsca na państwo ukraińskie, nawet wasalne w stosunku do Niemiec. Stworzona przez ukraińskich nacjonalistów Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) zorganizowała w 1943 r. ludobójczą czystkę etniczną, której ofiarą padło ponad 100 tys. polskich mieszkańców Wołynia i zachodniej Ukrainy, a po wojnie przez kilka lat prowadziła zbrojne działania przeciw władzom radzieckim. Po wojnie do Związku Radzieckiego wcielona została Ukraina Zakarpacka, w przeszłości znajdująca się pod panowaniem węgierskim, a w latach międzywojennych stanowiąca część Czechosłowacji. Tak ukształtowana Ukraina radziecka była krajem zamieszkanym przez dwie główne narodowości: Ukraińców (72%) i Rosjan (22%), oraz kilkanaście mniej licznych mniejszości narodowych. Rozczarowanie pomarańczową rewolucją Ukraiński ruch nacjonalistyczny został przez władze radzieckie zdławiony siłą, a po śmierci Stalina nastąpiło skorygowanie oficjalnej polityki wobec Ukrainy. Spektakularnym przejawem tej nowej polityki było przekazanie w 1954 r. Krymu Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej – zresztą bez konsultacji z mieszkańcami półwyspu. Rozpad Związku Radzieckiego w 1991 r. był konsekwencją porozumienia ówczesnych przywódców Rosji, Ukrainy i Białorusi. W tych republikach (inaczej niż w Estonii, na Litwie, Łotwie, w Gruzji czy Mołdawii) nie było poważniejszych ruchów nacjonalistycznych, a rozpad wielonarodowej federacji dokonał się od góry, bez presji ze strony społeczeństwa, w części nawet wbrew nastrojom społecznym. Przeszło 20-letni okres niepodległości przyniósł Ukrainie wiele rozczarowań. Nie dokonała się w pełni narodowa integracja nowego państwa. Kolejne wybory (prezydenckie i parlamentarne) pokazywały, że Ukraina wyraźnie dzieliła się na część środkowo-zachodnią i południowo-wschodnią, czyli mniej więcej według podziałów etnicznych. W 1994 r. wybory prezydenta Krymu wygrał Jurij Mieszkow, przewodniczący partii republikańskiej, która opowiadała się za powrotem Krymu do Rosji. W tych warunkach utrzymanie jedności państwa wymagało kompromisów. Zmiany ekonomiczne przyniosły, z jednej strony, powszechną korupcję i powstanie wielkich fortun oligarchów, wywodzących się głównie z elity politycznej, a z drugiej – zubożenie większości społeczeństwa. Złej sytuacji gospodarczej towarzyszył przewlekły kryzys władzy. W 2004 r. tzw. pomarańczowa rewolucja wyniosła zwycięzcę wyborów prezydenckich Wiktora Juszczenkę, sprzymierzonego w tym czasie z Julią Tymoszenko. Ich wygraną postrzegano jako zwrot ku Zachodowi. Rządy Juszczenki rozczarowały jednak Ukraińców, czego rezultatem była jego druzgocząca przegrana w wyborach 2010 r. Zwycięzca Wiktor Janukowycz uważany był za zwolennika zbliżenia z Federacją Rosyjską, ale kontynuował politykę lawirowania między Rosją
Tagi:
Jerzy J. Wiatr









