Ukraina wybiera dzieci

Ukraina wybiera dzieci

W Kamieńcu Podolskim nikt nie chce słuchać o pułkowniku Wołodyjowskim. Wszyscy chcą spotkać ubiegłoroczną miss świata, 11-letnią Olę Serbaluk Do mamy, do Zaporoża! – trzyletnia Liza zanosi się płaczem. Po policzkach spływa jej czarny tusz pomieszany z różem. – Lizoczka, jeszcze trochę. Przecież chcesz dostać koronę! – Lena Timochowa jedną dłonią podtrzymuje głowę wnuczki, drugą poprawia jej rozmazany makijaż. – Mama nie po to wydawała 500 dol., żebyśmy teraz rezygnowały! Zostaniesz miss, będziesz na okładkach tak jak twój brat cioteczny, Artur, ubiegłoroczny dziecięcy mister świata. Przecież tego chcesz! Jeszcze rzut oka na różową suknię szytą na zamówienie (100 dol.) i Lena Timochowa wypycha Lizę na scenę domu kultury w Kamieńcu Podolskim. Jurorzy – właścicielki agencji modelek, choreograf, muzyk i aktorka – mają ocenić wdzięk, talent i wygląd dzieci. Najładniejsze dostaną szansę na karierę: propozycję sesji zdjęciowych i zaproszenie na wybory najpiękniejszego dziecka świata. Świat zawęża się wprawdzie do krajów byłego ZSRR, Korei i Singapuru, ale tytuł pozostaje tytułem. Mała miss dzięki niemu pojawi się na wybiegach, sesjach mody i w reklamach. Miesięcznie może na tym zarobić do tysiąca dolarów. Czyli podwójną średnią ukraińską pensję. – Cały rok się do tego przygotowywaliśmy – mówi Lena Timochowa, z dumą przyglądając się Lizie defilującej po scenie. – Córka jest agentem nieruchości. Haruje całymi dniami. Zrezygnowałam z pracy, żeby zajmować się karierą wnuczki. Rano prowadzę ją do przedszkola, potem do centrum Junona, na tańce. Ćwiczy, odkąd skończyła dwa lata. To ją zbliża do show-biznesu. Teraz płacze, ale kiedy zostanie znaną modelką, podziękuje mi za to. Włodzimierz Żelazny, właściciel firmy Gwiazdy Galicji, organizator wyborów Mini Miss Mini Mister World, ma na koncie kilka takich dziecięcych karier. Alina Grosso, miss Ukrainy sprzed siedmiu lat, dziś robi karierę jako gwiazdka pop. Krystyna Greniuk, kiedyś najpiękniejsze dziecko kraju, teraz pojawia się w telewizyjnym programie „Droga do gwiazd” i na okładkach popularnych magazynów. Mini Mister, którego imienia Żelazny nie pamięta, zagrał w reklamie wyborczej Janukowicza. – Gdyby nie ja, nikt by o nich nie usłyszał – mówi z dumą Żelazny, były sztangista, medalista mistrzostw Europy, właściciel fitness clubu i agencji modelek. Zawsze robił to, na co był dobry klimat i szansa zarobienia pieniędzy. Konkurs dziecięcej urody okazał się strzałem w dziesiątkę. Jak mówi Żelazny, niszą do zagospodarowania. Były sztangista zapełnia tę niszę od dziewięciu lat. Zaczynał od Łotwy i Ukrainy. Dziś steruje regionalnymi wyborami na Białorusi, w Rosji i sześciu krajach Azji. W każdym z tych państw ma przedstawicieli prowadzących szkolenia dla przyszłych miss i misterów. Uczą się w nich tańczyć, chodzić po wybiegu, pozować do zdjęć, czesać się i malować. Cena: od 35 do 50 dol. za miesiąc. – Ostatnio dodałem nowe zajęcia: pokazuję, jak przemawiać i prezentować się na scenie – Żelazny szepcze, ani na chwilę nie odrywając oczu od występujących dzieci. – Daję dzieciakom podstawy etykiety. Uczę, jak trzymać nóż i widelec, kto podczas przywitania pierwszy podaje rękę, jak przyjmować i podawać wizytówki. Z najzdolniejszych chcę stworzyć grupę młodych liderów. Za kilka lat zastąpią tych, którzy teraz są u władzy. Instynkt podpowiada Żelaznemu, że do Kamieńca Podolskiego przyjechali przyszli liderzy Ukrainy. Będzie kiedyś bardziej światowa Liderem Ukrainy może zostać 11-letnia Julia Ławrowa. Ale to w przyszłości. Teraz chwieje się na wysokich obcasach srebrnych szpilek. Idąc, przydeptuje rąbek balowej, mocno wydekoltowanej sukni. – Zostałam Wicemiss Wschodniej Ukrainy i Miss Publiczności Młodej Gwardii w Odessie. Jestem modelką w agencji Scarlet – recytuje swoje osiągnięcia. – Najbardziej na świecie lubię czytać gazety dla dziewcząt i słuchać piosenek Tiny Carol i Ani Lorak. Moim marzeniem jest wystąpić na pokazie dziecięcej mody w Arteku. Tam będą redaktorzy z „Kindermody”, „Teenager”, telewizji Fashion Biznes. Może ktoś zwróciłby na mnie uwagę, zaproponował sesję… Witalij Ławrow, ojciec Julii, był w obozie pionierskim Artek jeszcze w czasach ZSRR. Chętnie wróciłby

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2008, 2008

Kategorie: Reportaż