Czy GUS i rząd ukrywają prawdę o wzroście cen? Oficjalnie inflacja w Polsce to dziś 5,4%. Mniej oficjalnie może być nawet 8%! W latach 60. XX w. słynne było powiedzenie: „Chleb podrożał, ale lokomotywy staniały”. Dziś jest podobnie. Wystarczy wybrać się na lokalne targowisko, by się przekonać, że ceny kilograma jabłek, ziemniaków, pomidorów, marchewki i papryki są o kilka złotych wyższe niż rok temu. Jako powód podaje się zimną wiosnę oraz wzrost cen paliw. Chleb, który rok temu kosztował w piekarni 4 zł, dziś może kosztować nawet 6 zł. I na tym się nie skończy, gdyż ceny pszenicy wzrosły z 700 zł w połowie 2020 r. do ok. 1 tys. zł na koniec sierpnia, co oznacza, że ceny pieczywa jeszcze pójdą w górę. W tym roku rekordy biją ceny materiałów budowlanych. W niektórych hurtowniach zwykłe płyty wiórowe zdrożały o 400%! Tona blachy stalowej w połowie 2020 r. kosztowała 2266 zł, a w styczniu 2021 r. aż 3247 zł. Ceny styropianu podskoczyły o 300%, a czas oczekiwania na realizację zamówień wydłużył się w lipcu nawet do trzech tygodni. Cena cegieł silikatowych wzrosła o 200%, co hurtownicy wytłumaczyli pandemią i kłopotami z dostawami niektórych składników do produkcji z Chin. Wiosną zdrożały nawet części rowerowe, za które trzeba było zapłacić nawet dwa razy tyle co w roku 2020. Jak łatwo się domyślić, winne były pandemia i wywołane nią przestoje w chińskich fabrykach. Dziś wielu Polakom coraz trudniej związać koniec z końcem. I nawet 500+ niewiele może pomóc. Bo siła nabywcza złotego spadła. Dlatego zaczynają nas drażnić komunikaty Głównego Urzędu Statystycznego i zapewnienia polityków Prawa i Sprawiedliwości, że inflacja jest pod kontrolą. Według wstępnych szacunków GUS w sierpniu br. ceny liczone w ujęciu rocznym wzrosły o 5,4%. Ostatni raz podobny wynik odnotowano w czerwcu 2001 r., gdy sięgnął on 6,2%. Ale, jak zapewniał w Polskim Radiu 24 wiceminister finansów Piotr Patkowski, „podwyższona inflacja zawsze pojawia się tam, gdzie jest dość dynamiczny wzrost gospodarczy. A ponieważ mamy dynamiczny wzrost gospodarczy spowodowany także odbiciem popandemicznym, to towarzyszy temu inflacja”. Coś w tym musi być, gdyż nawet eksperci Międzynarodowego Funduszu Walutowego szacują, że w roku 2021 wzrost PKB w Polsce wyniesie 4,6%. A to bardzo dobry wynik. Ale czy kogoś to przekonuje? A może rządzący oszukują nas, manipulując statystyką? Nauka czy propaganda? Problemem są różnice w postrzeganiu rzeczywistości przez konsumentów. Trudno nam uznać, że „Polska rośnie w siłę, a ludzie żyją dostatniej”, jeśli każdego dnia musimy coraz więcej płacić przy kasach sklepowych, na stacjach paliw, w marketach budowlanych. Główny Urząd Statystyczny i ekonomiści, określając poziom inflacji, posługują się średnią ważoną cen towarów i usług, biorąc pod uwagę tzw. statystyczny koszyk zakupów, czyli listę, którą GUS tworzy na podstawie badań budżetów gospodarstw domowych. Jest na niej ok. 1,5-2 tys. pozycji. Obserwując zmiany cen w owym koszyku, oblicza się wskaźnik CPI (ang. consumer price index). Trudno sobie wyobrazić, by znalazły się w nim blacha stalowa, pręty zbrojeniowe, styropian czy inne materiały przemysłowo-budowlane. Tymczasem wzrost cen tych produktów ma odbicie w rosnących cenach mieszkań. Podobnie jak wzrost cen pszenicy, żyta czy innych zbóż ostatecznie przełoży się na cenę chleba i pozostałych wyrobów piekarniczych. Wystarczy zmienić listę towarów i usług w koszyku, by uzyskać inny wynik. Wzrost cen w sierpniu br. mógł być zatem wyższy. Nawet o 3%. – Każdy z nas ma trochę inną strukturę wydatków – zwraca uwagę dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju. – Wzrost cen paliw będzie miał wpływ na budżet osoby, która codziennie korzysta z samochodu. Ktoś korzystający z komunikacji miejskiej tak szybko tego nie dostrzeże, gdyż ceny biletów zmieniają się zazwyczaj raz do roku. Z kolei ktoś, kto planuje budowę domu, zakup działki budowlanej lub mieszkania, na pewno musi uwzględnić znaczny wzrost cen nieruchomości. Wszystko to sprawia, że indywidualnie różnimy się w ocenie inflacji, jej przyczyn i skutków. Ekonomiści i politycy siłą










