Gdyby rząd londyński podporządkował się decyzjom Wielkiej Trójki, wróciłby do Warszawy jako wyłączny gospodarz Polski W literaturze historycznej głośno u nas o Jałcie jako synonimie zdrady Polski przez zachodnich aliantów. Przekreśliła ona bowiem odrodzenie Polski niepodległej i suwerennej. „Uchwały jałtańskie wywołały głęboki wstrząs w opinii wszystkich Polaków na Zachodzie”, czytam u Tadeusza Żenczykowskiego w „Dramatycznym roku 1945”. Dlaczego dopiero uchwały jałtańskie konferencji Wielkiej Trójki w dniach 4-11 lutego 1945 r.? Takim wstrząsem powinien stać się dla Polaków już Teheran – pierwsza konferencja Wielkiej Trójki trwająca od 28 listopada do 1 grudnia 1943 r. Już tam bowiem trzej sojusznicy uzgodnili, że Polska będzie musiała zrezygnować z kresów oraz generalnie uporządkować swoje stosunki z ZSRR. Rząd londyński prawdę teherańską znał, chociaż na zewnątrz długo udawał niezorientowanego. Gdyby podporządkował się podjętym wówczas decyzjom, wróciłby do Warszawy jako wyłączny gospodarz Polski, bez udziału lewicy. Stalin zgodził się, by powrót taki zabezpieczały międzynarodowe gwarancje Wielkiej Trójki. Ostateczna zgoda na linię Curzona z korektami pozwoliłaby przywrócić stosunki dyplomatyczne między Polską a ZSRR. To z kolei oznaczałoby, że Moskwa oficjalnie i uroczyście uznaje rząd na uchodźstwie za jedynego prawowitego spadkobiercę II Rzeczypospolitej. Małżeństwo z rozsądku Po konferencji jałtańskiej decyzja taka była już wykluczona. Jałta bowiem zakładała małżeństwo z rozsądku między rządem na uchodźstwie a faktycznie już rządzącą w Polsce komunistyczną lewicą. Czesi umieli wyciągnąć wnioski z konferencji teherańskiej. Zaraz po jej zakończeniu, w grudniu 1943 r., prezydent Beneš zawarł w Moskwie układ sojuszniczy z ZSRR, na mocy którego czechosłowacki rząd emigracyjny wrócił po wojnie do Pragi. Realistycznie zaakceptowali nawet dokonaną już przez Moskwę aneksję Rusi Zakarpackiej. Beneš uległ w 1948 r. przytłaczającej przewadze czechosłowackich komunistów. Taka groźba w Mikołajczykowskiej Polsce była nie do pomyślenia. Churchill, agitując usilnie po Teheranie Polaków, by przyjęli nieodwracalne decyzje, wielokrotnie dawał w swej bezradności upust wzburzeniu, że są oni pozbawieni krzty realizmu, marnują szansę powrotu do Warszawy i przejęcia tam samodzielnie władzy. Nawołując do ustępstw, Churchill myślał oczywiście także o interesie Wielkiej Brytanii, ponieważ Polska Mikołajczyka zabezpieczałaby również jego wpływy w tym kraju. Jednak i nam byłoby to na rękę. Osłabiłoby niebezpieczeństwo wpływów radzieckich. Obecność przedstawicielstw alianckich w takiej Polsce mogłaby być wielopostaciowa. Bezsens postawy Mikołajczyka dostrzega także były ambasador rządu na uchodźstwie w Waszyngtonie Jan Ciechanowski: „Po Teheranie Churchill próbował przekonać nowego szefa rządu polskiego, Stanisława Mikołajczyka, że powinniśmy przystać na to rozwiązanie, gdyż innego, lepszego po prostu nie było. Nikt też na Zachodzie nie był gotów walczyć z Rosją o nasze wschodnie granice”. Zdumiewać więc musi, że Sławomir Koper, historyk tak oczytany, obeznany ze źródłami, twierdzi, że w Teheranie „Stalin zamierzał zdyskredytować rząd polski w Londynie, a także wyeliminować go z wpływu na dalsze losy Polski” („Dziennik Trybuna”, 11-13 października 2013 r.). Teheran był przecież wyraźnie adresowany do rządu RP na uchodźstwie, lecz adresat ofertę tę odrzucił. Kompletnie dezorientującą czytelnika informację puścił w obieg miesięcznik „Uważam Rze Historia” nr 11/12, gdzie czytamy, że „Churchill przez wiele miesięcy ukrywał prawdę przed polskim rządem. O postanowieniach w Teheranie nie poinformował emigracyjnego rządu także minister Eden”. Było wręcz przeciwnie. Zarówno jeden, jak i drugi polityk powiadomili rząd RP niemal natychmiast, to fakt w naszej literaturze historycznej bogato udokumentowany. Nawet Piotr Zychowicz informuje („Obłęd 44”), że o ustaleniach teherańskich „Polacy dowiedzieli się niemal natychmiast”. Polska bez kresów Poza linią Curzona oraz rządem przyjaznym ZSRR Stalin innych warunków porozumienia w Teheranie nie stawiał. Postępował tak zresztą w zgodzie z pozostałymi przedstawicielami Wielkiej Trójki. Gigantyczne wprost ówczesne zaangażowanie Churchilla i Edena w konstruktywne rozmowy polsko-radzieckie wynikało z ich przekonania, że istnieje szansa ubicia interesu ze Stalinem. Churchill dostatecznie długo i często rozmawiał z nim bądź korespondował, aby uznać, że Moskwa nadal nie widzi innej alternatywy niż porozumienie z polskim Londynem, konstytucyjną władzą. Odrzucenie Teheranu oznaczało przekreślenie tej szansy, co Anglików doprowadzało do wściekłości. Mówili nawet głośno o bezdennej głupocie Polaków. Elementarna logika podpowiadała, że w miarę opanowywania polskiego terytorium przez Armię Czerwoną, decydującą wówczas
Tagi:
Eugeniusz Guz