Ursula wśród armat

Ursula wśród armat

Nowa minister obrony Niemiec może zostać następczynią Angeli Merkel Ursula von der Leyen jest pierwszą kobietą ministrem obrony Niemiec i najjaśniejszą gwiazdą nowego gabinetu Angeli Merkel. W walce o to prestiżowe stanowisko pokonała dwóch wybitnych polityków, a jej ambicje sięgają wyżej. Niektórzy uważają, że pani minister, matka siedmiorga dzieci, może zostać następczynią Angeli Merkel w Urzędzie Kanclerskim. Ursula von der Leyen z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) ma 55 lat, czyli jest o pięć lat młodsza od obecnej szefowej rządu federalnego. Drobna, delikatna kobieta nazywana była Różyczką (Röschen). Ale okazało się, że ma ostre kolce i płatki jak ze stali. Szturmem zdobyła Ministerstwo Obrony, uważane za ostatni bastion męskiej dominacji w polityce republiki federalnej. Została, jak to się określa w Niemczech, „osobą dysponującą władzą rozkazodawczą i dowódczą” nad siłami zbrojnymi (Inhaberin der Befehls- und Kommandogewalt, IBuK). Matka siedmiorga dzieci Jak sama przyznaje, musi jeszcze poszerzyć swoją wiedzę na temat stopni i dystynkcji wojskowych, podejmuje jednak decyzje na temat czołgów, okrętów wojennych i dział. Media żartobliwie nazywają armię niemiecką Guns n’ Röschen (Armaty i Różyczka). Nowa minister obrony jest córką byłego premiera Dolnej Saksonii Ernsta Albrechta. Na polityczną scenę wkroczyła jednak dopiero jako 42-latka. Wcześniej mieszkała w Belgii, Wielkiej Brytanii i USA. Nauczyła się płynnie posługiwać francuskim i angielskim, zdobyła dyplom lekarza ginekologa i z powodzeniem pracowała w tym zawodzie. Urodziła siedmioro dzieci. W 2005 r. w pierwszym gabinecie Angeli Merkel objęła stanowisko ministra ds. rodziny, seniorów i młodzieży, urząd uważany za odpowiedni dla kobiety. I przyniosła CDU sporo korzyści – dzięki niej konserwatywna (przynajmniej nominalnie) partia Merkel zyskała głosy wielu nowoczesnych młodych kobiet, także z wielkich miast. Jako matka dwóch synów i pięciu córek pani minister stała się też dowodem na to, że można łączyć życie rodzinne z błyskot­liwą karierą. Aczkolwiek złośliwcy głosili, i nadal tak twierdzą, że zatrudniała do każdego dziecka jedną nianię, na co przeciętna matka w Niemczech nie może sobie pozwolić. Ursula von der Leyen okazała się politykiem lojalnym wobec kanclerki federalnej. W 2009 r. w drugim rządzie Angeli Merkel objęła stanowisko ministra pracy i spraw socjalnych. Pod koniec kadencji zaś okazała znaczną niezależność – wbrew opinii dygnitarzy CDU wspólnie z opozycyjną Partią Zielonych poparła koncepcję wprowadzenia obowiązkowej kwoty dla kobiet we władzach przedsiębiorstw. W wyborach we wrześniu 2013 r. CDU oraz jej siostrzana partia CSU uzyskały znakomity wynik, ale ich koalicjant, liberałowie z FDP, nie wszedł do parlamentu. Chadecy musieli utworzyć koalicję rządzącą z socjaldemokratami. Podczas rozmów koalicyjnych stało się oczywiste, że SPD obejmie Ministerstwo Pracy. Angela Merkel zaproponowała więc Ursuli von der Leyen resort zdrowia, uznawany za odpowiedni dla kobiety polityka i lekarza. Resort obrony albo nic! Ursula von der Leyen niespodziewanie odmówiła. Jasno i jednoznacznie zakomunikowała pani kanclerz, że w nowym gabinecie interesuje ją wyłącznie resort obrony, czyli „władza rozkazodawcza i dowódcza” nad Bundeswehrą, liczącą 185 tys. żołnierzy zawodowych oraz 55 tys. pracowników cywilnych. Federalny resort zdrowia ma mniejszy budżet niż Ministerstwo Pracy, taka zmiana byłaby więc dla von der Leyen pewną porażką, do tej pory zaś Różyczka odnosiła same sukcesy. W poprzednich latach Angela Merkel umiejętnie usuwała wszystkich poważnych konkurentów w CDU na boczny tor, nie była więc przyzwyczajona do stanowczych sprzeciwów ze strony najbliższych współpracowników. Wydawało się, że von der Leyen zagrała o zbyt wysoką stawkę i w ogóle nie wejdzie do rządu. Tym bardziej że dotychczasowy minister obrony Thomas de Maiziere zamierzał sprawować ten urząd przez następną kadencję i nie chciał słyszeć o ustąpieniu. De Maiziere ma opinię jednego z najzdolniejszych liderów CDU. Niektórzy widzą w nim przyszłego kanclerza, następcę Merkel. Polityk ten przeprowadzał wielką reformę sił zbrojnych, niezbędną po zniesieniu poboru do wojska. Głosił, że musi dokończyć te przełomowe zmiany: „Skoro zasiałem, to chciałbym także zebrać”. Minister obrony poniósł jednak dotkliwą porażkę w sprawie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2014, 2014

Kategorie: Świat