Uśmiechnięta Pola Negri – rozmowa z Nataszą Urbańską

Uśmiechnięta Pola Negri – rozmowa z Nataszą Urbańską

Pola Negri spotkała się z wielkim uznaniem legendarnej Sarah Bernhardt, do mnie Nina Andrycz napisała list ze słowami: „Mianuję cię gwiazdą” Rozmawia Bronisław Tumiłowicz Mówi się, że z jedną z największych gwiazd światowego kina łączy panią wiele podobieństw. – Z pewnością można się ich doszukiwać. Obie jesteśmy Polkami i zaczynałyśmy podobnie, jako tancerki. Obie spotkałyśmy na swojej drodze zawodowej mistrza, który nadał rozpęd karierze. W przypadku Poli Negri był to Ernst Lubitsch – według mnie jej najlepsze filmy były właśnie jego dziełami, w moim przypadku jest to Janusz Józefowicz. Obie też zostałyśmy naznaczone przez wielką gwiazdę sztuki teatralnej. Pola Negri spotkała się z ogromnym uznaniem legendarnej Sarah Bernhardt, mnie spotkało coś podobnego ze strony Niny Andrycz. Nasza słynna aktorka napisała do mnie list ze słowami: „Mianuję cię gwiazdą i życzę zdrowia”. Otrzymałam też od Pani Niny piękną kolię, podarunek od Indiry Gandhi, co uważam za niezwykły zaszczyt, bo wiem, że Nina Andrycz była do tego osobistego podarunku bardzo przywiązana. Różnic jest jednak pewnie o wiele więcej? – Najważniejsza to taka, że u Poli Negri sukcesy zawodowe nie szły w parze ze szczęściem prywatnym. Pozostała samotną kobietą, nie udało jej się stworzyć rodziny, niewłaściwie lokowała uczucia w mężczyznach, którzy wiązali się z nią na krótko i odchodzili. Jej życie bardziej przypominało losy postaci, które kreowała w filmie, tragiczne historie niespełnionych kobiet. Mam nadzieję, że w tym ostatnim nigdy nie stanę się podobna do Poli Negri. To była gwiazda Pola Negri jako gwiazda kina niemego oczywiście nie śpiewała. – Ale w późniejszej karierze nagrała słynne „Tango notturno”, które było wielkim przebojem lat 30., zaśpiewane charakterystycznym niskim, głębokim altem. Koncertowała też z grupą rosyjskich muzyków, czasami miała występy nawet trzy razy dziennie, takie było zapotrzebowanie na jej sztukę. Była wielką aktorką i potrafiła z kina niemego przejść z sukcesem do dźwiękowego, choć tutaj jej cudzoziemski akcent utrudniał sceny mówione. Grała w Niemczech, ale trudno jej było wrócić do Hollywood, gdzie wcześniej jako pierwsza i jedyna Polka stała się największą gwiazdą kina niemego. Dziś jest o wiele bardziej znana w Niemczech niż w Polsce, więc warto o niej przypominać. Zmieniły się czasy, przyszła inna moda. Czy dziś można zainteresować publiczność gwiazdą z czasów kina niemego? – W atrakcyjnej, musicalowej formie można także zawrzeć współcześnie zrozumiałe prawdy. Pola Negri w swoim czasie potrafiła narzucić pewien styl, stać się np. kreatorką nowej mody. Zaopatrywała się w najsłynniejszych salonach, znana była z niezwykle drogich kostiumów, wydawała mnóstwo pieniędzy na stroje, na wyposażenie domu itd. Rywalizowała w tym z inną wielką gwiazdą kina niemego, Glorią Swanson. Znana jest historia, że kiedy obie panie pojawiły się na balu w identycznych sukniach, przyjęto, że to Pola Negri jako pierwsza narzuciła ten styl, a Swanson była tylko naśladowniczką. Wiadomo, że aktorki omijały się później szerokim łukiem. Pola Negri też jako pierwsza kobieta wprowadziła zwyczaj malowania paznokci u stóp na czerwono. Kiedy przyszła z takim pedikiurem do wytwórni filmowej, wywołała najpierw konsternację, a później skandal. Producent filmu myślał, że jej stopy krwawią. Pola Negri nosiła się jak gwiazda, była tajemnicza i niedostępna. To nie była koleżanka z sąsiedztwa – taki model celebrytki dopiero miał nadejść. Kiedy spogląda się na ulotkę zapowiadającą nowy musical, widać jeszcze jedną różnicę między paniami. Są tam zestawione dwa portrety w identycznej pozie, ale uśmiech Poli Negri jest bardzo dyskretny i oszczędny, pani zaś jest szeroki i radosny. – Rzeczywiście trudno znaleźć podobiznę naszej słynnej aktorki, na której uśmiechałaby się od ucha do ucha. Portret Tadeusza Styki to chyba maksimum uśmiechu Poli Negri, według niego tak wyglądała kobieta wyzwolona lat 20. W pani przypadku jest odwrotnie, trudno byłoby znaleźć zdjęcie, na którym pani się nie uśmiecha. Czy to przejaw charakteru i rzeczywistego stosunku do życia czy tylko narzucona maska? – Nie uśmiecham się tylko dlatego,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 44/2011

Kategorie: Kultura