Walka o pomnik dłuta Dunikowskiego

Walka o pomnik dłuta Dunikowskiego

W centrum Olsztyna wciąż stoi pomnik, którego zburzenia domaga się prawica. Miejscowi intelektualiści chcą tu urządzić muzeum pokoju.   Mimo że skazany przez wojewodę na zburzenie, pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej ciągle stoi na placu Xawerego Dunikowskiego, autora monumentu. Grupka prawicowców, z byłym posłem Prawa i Sprawiedliwości Jerzym Szmitem na czele, czując wsparcie aktualnej władzy, nasiliła ofensywę na rzecz usunięcia dwóch 13-metrowych pylonów, zwanych potocznie a pejoratywnie „szubienicami”. Postawiono je jako pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej prawie 70 lat temu, jeszcze za wojewody olsztyńskiego Mieczysława Moczara, i mieszkańcy przyzwyczaili się do ich widoku, bo dobrze wkomponowały się w krajobraz miasta. W 2010 r. monument wpisano do rejestru zabytków. Jednak Instytut Pamięci Narodowej uznał, że pomnik z postacią radzieckiego żołnierza na jednym pylonie, a do tego z sierpem i młotem, jest symbolem komunizmu i sowieckiej dominacji, co w praktyce oznaczało, że dzieło Dunikowskiego ma zniknąć z centrum miasta – pisaliśmy o tym w artykule „Olsztyńskie »szubienice« skazane na zburzenie” (PRZEGLĄD nr 8/2023).   Podkładka prezydenta   W ubiegłym roku, zaraz po agresji Rosji na Ukrainę, pomnik usunięto z rejestru zabytków na wniosek… prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza. Ten ruch prezydenta wywołał prawicowe wzmożenie wokół pomnika, a do rozgrywki politycznej włączyli się kolejni, mało merytoryczni gracze. Za usunięciem pomnika opowiadał się sam minister kultury Piotr Gliński, który nawet przyjechał do Olsztyna, by wygłosić swoje zdanie na ten temat, w nurt burzycieli wpisała się także wiceminister Olga Semeniuk-Patkowska, szykowana jako spadochroniarka na listę wyborczą PiS w okręgu olsztyńskim. Wreszcie, pod koniec stycznia br., wojewoda warmińsko-mazurski Artur Chojecki (były dyrektor biura byłego posła Jerzego Szmita) nakazał natychmiastową rozbiórkę pomnika. Tej decyzji nie chciał jednak uznać prezydent Grzymowicz, podpierając się sondażem IBRiS, który wykazał, że za przeniesieniem monumentu poza Olsztyn opowiada się 30% badanych, za pozostawieniem, ale z uzupełnioną informacją historyczną na temat roli żołnierzy radzieckich po zdobyciu miasta – 24%, za pozostawieniem, lecz jako pomnik ofiar totalitaryzmu – 16%, za przeniesieniem na cmentarz wojskowy – 13%, a za pozostawieniem bez żadnych zmian – 6%. Nie miało zdania w tej sprawie 11% pytanych. Mając taką podkładkę, Grzymowicz odwołał się do ministra kultury, lecz Piotr Gliński – czego można było się spodziewać – jego argumenty odrzucił. W tej sytuacji prezydent miasta złożył wniosek o wstrzymanie decyzji wojewody w wojewódzkim sądzie apelacyjnym, i to w Warszawie, ale młyny sprawiedliwości mielą powoli i nie wiadomo, jak sprawa się zakończy. A tak na marginesie: wojewoda z poręki PiS urzęduje w pobliskim okazałym gmachu zbudowanym „za głębokiej komuny”, ale jakoś mu to nie przeszkadza.   Profesor w roli obrońcy   Tymczasem ataki na monument wyzwoliły w ostatnich miesiącach reakcję intelektualistów z Olsztyna i z kraju, a także mieszkańców miasta, którzy od 20 czerwca podpisują się pod apelem o zostawienie dzieła Dunikowskiego w spokoju. Inicjatorami petycji są nauczycielka Elżbieta Traba i jej mąż prof. Robert Traba, historyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN, współzałożyciel Wspólnoty Kulturowej Borussia, wieloletni dyrektor Centrum Badań Historycznych w Berlinie. Wśród sygnatariuszy apelu są literaci, architekci, naukowcy, ludzie teatru, społecznicy. „Nie chcemy tzw. relokacji, co w efekcie oznacza likwidację pomnika Xawerego Dunikowskiego. Dzieł sztuki, nawet jeżeli są trudnym dziedzictwem minionej epoki, nie powinniśmy niszczyć”, napisali, dodając, że pragną, aby wokół założenia pomnikowego powstał artystyczno-muzealny „Projekt dla pokoju”. Ich zdaniem „zdemilitaryzuje on pierwotne przesłanie pomnika oraz stworzy kulturotwórczą przestrzeń dla mieszkańców Olsztyna. Mieszkańcom i turystom opowiadał będzie trudną historię XX w. na Warmii i Mazurach”. Choć projekt z miejsca został zaatakowany przez prawicę (na Facebooku pod adresem inicjatorów posypały się wyzwiska typu „pomioty stalinowskie”), prof. Traba się nie ugiął, zwłaszcza gdy w ciągu trzech tygodni apel podpisało prawie 600 osób, w tym połowa z regionu, a z kraju takie postacie kultury jak Anda Rottenberg, Dorota Nieznalska, Andrzej Mencwel czy Krzysztof Wodiczko, mieszkający w USA artysta, którego „prace wiążą się z wykorzystaniem przestrzeni publicznej do projekcji poruszających tematykę społeczną i polityczną”. Miał on nawet przyjechać 12 lipca br. do Olsztyna, by wziąć udział w konferencji na ten temat zorganizowanej przez Roberta

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 30/2023

Kategorie: Kraj