Walka z wiatrakami

Walka z wiatrakami

Orle to jedna z niewielu wsi, które po upadku pegeeru poradziły sobie same. Teraz wokół niej ma stanąć kordon 17 wiatrowych wież. Czy my z pegeeru jesteśmy ludźmi gorszej kategorii? Czy z nami nikt już nie musi się liczyć ani rozmawiać? Najpierw zlikwidowano nam zakład pracy, który dobrze funkcjonował, nie otrzymaliśmy żadnej rekompensaty, mieszkania w bloku musieliśmy wykupić. Na otarcie łez dostaliśmy tylko te pięcioarowe działki i niebo nad nimi. Teraz chce się nam zabrać jeszcze ten kawałek nieba, stawiając kordon 17 wiatrowych wież z trzech stron wsi. A co z naszymi ptakami, które na łąkach w pobliżu dziewięciu jezior mają żerowiska? Mamy prawo do godnego życia, do ochrony swojego siedliska i nie damy się zamknąć w getcie – mówi Brygida Rekowska, mieszkanka Orla pod Kościerzyną, przewodnicząca komitetu protestacyjnego. Do niedawna aktywnie pracowała w kole gospodyń wiejskich, z którego wystąpiła, by w ten sposób zaprotestować przeciw polityce wójta gminy Liniewo. W cieniu turbin – Wójt zachęcał nas do zakładania kwater agroturystycznych, powtarzał, że naszym bogactwem jest przyroda – żali się Rekowska, prowadząc mnie po obrzeżach wsi Orle. – Okazało się, że to puste słowa. Fakt, że władze gminy wyraziły zgodę na budowę elektrowni wiatrowej bez wcześniejszej konsultacji ze społeczeństwem, świadczy o lekceważeniu naszego zdania. Czy turyści będą chcieli oglądać wiatraki, czy raczej podziwiać wschody i zachody słońca? Gwiaździste niebo czy migające światła na konstrukcjach? Na tym polu, naprzeciw ogródków, w odległości zaledwie 450 m ma stanąć kilka takich budowli z żelaza i betonu. Ich wieże mają mieć wysokość 180 m, a wójt w swej decyzji dopuścił nawet do 220 m, to tyle, ile ma Pałac Kultury. Czas eksploatacji – 30 lat. Nie stać nas na wczasy nad morzem, w górach czy za granicą. Jak mamy wypoczywać w cieniu takich turbin? Mój mąż choruje na serce, a śmigła wytwarzają dźwięki o wysokiej szkodliwości dla zdrowia. Jej działka tak jak inne jest wypieszczona, ze skromną altanką z metalowymi kogutkami na dachu, które kręcą się na wietrze. Z mężem zbudowali nawet bajkowy domek dla wnuków. Ona najbardziej lubi hodować kwiaty, takie babcine, zapomniane. W niewielkim mieszkaniu w bloku też pełno zieleni. Wyjmuje dokumentację protestu, na listach ponad 100 osób. Dziesięć się wykreśliło, niektóre tłumaczyły to obawą przed utratą pracy, gdyż jedynym pracodawcą we wsi jest właściciel gruntu, na którym mają stanąć wiatraki. W noc sylwestrową ktoś urządził pod mieszkaniem Rekowskich awanturę, były groźby, kopanie w drzwi, wyzwiska, nawet zanieczyszczenie wycieraczki. Bolesław Rekowski, emerytowany kierownik pegeeru z pomaturalnym wykształceniem pedagogicznym, starannie dobiera słowa, nie chce nikogo urazić. Zawsze dobrze żyli z ludźmi, a teraz czasem słyszą za plecami albo przez telefon, że ich blok należy zrównać z ziemią. Wielu też ich wspiera, ale po cichu. – Tak trzymać, pani Rekowska – po mszy szepnęły jej dziś na ucho dwie mieszkanki Chrztowa. Mikrofon był jeden W lutym 2008 r. Rada Gminy Liniewo podejmuje uchwałę o przeznaczeniu gruntów w okolicach Orla i Chrztowa pod budowę elektrowni wiatrowych. 10 marca odbywa się w Orlu zebranie wiejskie z udziałem wójta, nie pada na nim jednak ani jedno słowo o wiatrakach. 31 października Mirosław Warczak, wójt gminy Liniewo, wydaje ostateczną decyzję o budowie farmy. Zebrania na ten temat z mieszkańcami jednak nie organizuje. Decyzja wójta zostaje jedynie umieszczona na tablicach ogłoszeń w sołectwach Orle, Garczyn i Liniewo. Ale kto czyta tablice… Na zebraniu 16 lutego 2009 r. sprawa planowanej inwestycji znów nie jest postawiona jasno. W protokołach pojawia się tylko wzmianka: „W przyszłości planujemy zrobić trakt drogi dojazdowej do zatoczek – miejsca, gdzie będą umieszczone wiatraki (w stronę Chrztowa)”. Dopiero na zebraniu wiejskim w Orlu 13 maja 2010 r. władze gminy oficjalnie przyznają, że ma powstać farma wiatrowa złożona z 17 wiatraków. Zaskoczenie i niska frekwencja na spotkaniu powodują, że konflikt zaczyna się dopiero jesienią. Na zebraniu przedwyborczym 12 listopada 2010 r. dochodzi do ostrej wymiany zdań między jednym z kandydatów na wójta a przedstawicielem firmy wiatrakowej. Gdy ten pierwszy, zapytany o wiatraki, odpowiada, że jeśli zostanie wójtem,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2011, 2011

Kategorie: Kraj, Reportaż
Tagi: Helena Leman