Waltz zamiast Gilowskiej

Waltz zamiast Gilowskiej

W byłym gabinecie Pawła Piskorskiego Hanna Gronkiewicz-Waltz snuje plany wycięcia z Warszawy tzw. piskorczyków Weryfikacja sięgnie najniższych struktur dzielnicowych, tak by nikt, kto ma cokolwiek na sumieniu, nie mógł spać spokojnie – ostrzegła Hanna Gronkiewicz-Waltz zaraz po tym, jak została komisarzem Platformy Obywatelskiej w Warszawie. Wniosek o rozwiązanie warszawskich struktur wyszedł od zarządu regionu, ale komisarza wybrał już zarząd krajowy partii. Wybór padł na chwilowo bezrobotną Hannę Gronkiewicz-Waltz. Na pomysł wykorzystania jej w PO wpadł Jan Rokita podczas pobytu w Londynie. Odwiedził wówczas wieceprezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju i dowiedział się, że jego gospodyni niedługo traci tę posadę i wraca do kraju. Rokita od razu – jak opowiada Gronkiewicz – postanowił ją „zagospodarować”. Propozycję ponowił Donald Tusk i wyznaczył Hannie Gronkiewicz-Waltz zadanie – zrobienie porządku z działaczami warszawskiej PO. Jeśli odbuduje warszawskie struktury po myśli liderów partii, ma zapewnione miejsce na liście wyborczej do parlamentu. Zasugerowano także miejsce w przyszłym rządzie oraz że może zostać kandydatem PO na prezydenta stolicy. Gronkiewicz bliżej było do PiS, ale bracia Kaczyńscy nie chcieli jej w swoich szeregach, dlatego przyjęła ofertę Platformy. O rozwiązaniu warszawskich struktur PO mówiło się od kilku miesięcy, ale wtedy kandydatem na pełnomocnika był poseł Bronisław Komorowski. Plany te spełzły na niczym, szef regionu mazowieckiego bowiem popadł w niełaskę kierownictwa partii. Wbrew stanowisku liderów twierdził, że Platforma powinna poprzeć traktat europejski. Do tego doszedł zarzut, że Komorowski okazał się zbyt umiarkowany i nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Po tzw. aferze mostowej dostał polecenie rozprawienia się z działaczami związanymi z Pawłem Piskorskim. – Skumał się z nimi! W zarządzie stołecznym PO nadal rządzą piskorczycy. Były rzecznik Andrzej Machowski jest szefem warszawskiej PO, a asystent Piskorskiego jest wicedyrektorem kancelarii sejmiku – oburzał się jeden z posłów miesiąc przed powołaniem Gronkiewicz-Waltz na pełnomocnika. Ona – osoba obca dla większości działaczy – pobłażliwa już ma nie być. Od dawna mówiło się, że liderką warszawskiej PO ma zostać prof. Zyta Gilowska. Teraz dokładnie nie wiadomo, jaka przypada jej rola u boku Gronkiewicz. Co więcej, działacze spekulują, że prędzej czy później musi dojść do konfrontacji obu pań. Zwłaszcza że obie typowane są przez górę do funkcji ministerialnych i obie w partii uchodzą za ekspertki od ekonomii. Wprawdzie notowania posłanki Gilowskiej ostatnio spadły, po tym jak skrytykowała pomysł Rokity na gospodarkę, ale nadal jest popularna w partii. Rozprawić się z piskorczykami Świeżo upieczona pani komisarz w udzielanych wywiadach kreuje się na bezkompromisowego szeryfa w spódnicy. Powtarza, że PO w stolicy jest skorumpowana i należy ją oczyścić. Postanowiła więc zweryfikować wszystkich działaczy oraz „postawić tamę nepotyzmowi polegającemu na zatrudnianiu na intratnych stanowiskach, dzięki wpływom politycznym, bliskich znajomych i krewnych działaczy PO”. W realizacji tych celów pomocna ma być przyjaciółka i była szefowa kampanii wyborczej Hanny Gronkiewicz-Waltz, radna Joanna Fabisiak, która od razu awansowała – została jedyną reprezentantką warszawskich radnych Platformy. Pierwszym pomysłem na uzdrowienie Platformy ma być opracowanie kodeksu etycznego. Na inne rozwiązania trudno na razie liczyć, bo pani prezes nie zna się na pracy w samorządzie. Do konfliktu pomiędzy nią a lokalnymi politykami doszło już na pierwszym spotkaniu, gdy Gronkiewicz beztrosko zapowiedziała, że… rozwiąże i powoła na nowo wszystkie koła PO. – Upierała się też, że lepiej rozumie statut PO niż my, którzy przecież go pisaliśmy i przez ostatnie lata stosowaliśmy. Kiedy przekonywaliśmy ją, że czegoś nie może zrobić, bo to niezgodne ze statutem, to mówiła, że skoro przysłał ją tu zarząd krajowy, to ona może wszystko. Zupełnie nie rozumie, na czym polega praca w lokalnych strukturach, nie czuje ich – opowiada jeden z warszawskich radnych. Nie przypadkiem termin rozwiązania struktur warszawskich zbiegł się z ustaleniem listy 13 osób rekomendowanych zarządowi krajowemu jako kandydaci na posłów. Na liście znalazły się m.in. Hanna Gronkiewicz-Waltz, Joanna Fabisiak, Bronisław Komorowski, Marta Fogler, Jan Artymowski. Lista ma być ułożona na nowo i nie będzie na niej miejsca dla tych, którzy byli we władzach w czasie samorządowej koalicji SLD-PO. – Sprawa ma drugie dno. Prawdziwą przyczyną przysłania Gronkiewicz-Waltz jest chęć rozprawienia się z piskorczykami –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2005, 2005

Kategorie: Kraj