Wasi i nasi oligarchowie

Wasi i nasi oligarchowie

Czy ukraińscy miliarderzy, którzy zdecydują się osiąść w Polsce, zmienią swoje obyczaje?

Strony internetowe Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Narodowego Funduszu Zdrowia i Podatki.gov.pl mają wersje w języku ukraińskim. Bankowość elektroniczna w Pekao, Alior Banku czy mBanku także jest dostępna w tym języku. W praktyce oznacza to, że ukraiński stał się drugim oficjalnym językiem w naszym kraju. I trudno, by było inaczej.

Mieszkający w Polsce Ukraińcy posiadają numery PESEL, posyłają dzieci do polskich szkół i mogą korzystać z opieki społecznej. Zakładają firmy, rozwijają działalność gospodarczą, zapewne wkrótce sięgną po środki unijne z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości oraz innych instytucji zajmujących się dzieleniem dotacji.

A ponieważ nie sposób ignorować kilkumilionowej grupy przybyszów, jest tylko kwestią czasu, gdy uzyskają oni bierne i czynne prawo wyborcze oraz reprezentację polityczną w parlamencie. Niektórzy ukraińscy oligarchowie przeniosą zaś swoje interesy nad Wisłę.

To wyjątkowo barwne i kontrowersyjne postacie. Przez lata trzęśli polityką Kijowa, brutalnie walcząc między sobą o pieniądze i wpływy. Jeśli w Rosji prezydent Władimir Putin decyduje o tym, kto zostanie bogaczem, to w Ukrainie bogacze decydowali, kto zostanie prezydentem.

Anders Åslund, jeden z czołowych liberalnych ekspertów zajmujących się Rosją i Europą Wschodnią, w przygotowanym na początku XXI w. studium dla amerykańskiej fundacji Carnegie Endowment for International Peace zauważał, że o ile w Rosji grupy biznesowe finansują różne partie i rząd, o tyle w Ukrainie „grupy ekonomiczno-polityczne skłaniają się raczej do posiadania własnych partii. [Pawło] Łazarenko i [Julia] Tymoszenko utworzyli parlamentarną partię Hromada jako partię kompanii Zjednoczone Systemy Energetyczne Ukrainy. Wadym Rabinowicz podobno »kupił« Partię Zielonych. [Hryhorij] Surkis i [Wiktor] Medwedczuk podobno posiadają Zjednoczoną Socjaldemokratyczną Partię Ukrainy. Charakterystyczne jest, że wszystkie te oligarchiczne partie są centrowe, co stawia je w wygodnej pozycji do robienia dobrych interesów, bez żadnej rzeczywistej ideologii”. Czy podobnie będzie nad Wisłą?

Ihor Kołomojski – „Benia”

To oligarcha nie najbogatszy (w 2019 r. majątek Kołomojskiego szacowano na 1,48 mld dol; obecnie będzie to pewnie ok. 800-900 mln dol.), lecz z pewnością najbardziej kontrowersyjny i barwny. A w przeszłości również niezwykle wpływowy. W Kijowie Ihora Kołomojskiego nazywa się „Benią” lub „Ihorem Wałerijowyczem”.

Telewizyjny serial „Sługa narodu”, który wyniósł Wołodymyra Zełenskiego na szczyty ukraińskiej polityki, miał premierę w 2015 r. w należącej do Kołomojskiego stacji telewizyjnej 1+1. Ihor Wałerijowycz nie ukrywał, że chciał w ten sposób zaszkodzić prezydentowi Petrowi Poroszence, który w marcu 2014 r. powołał go na funkcję przewodniczącego Dniepropietrowskiej Obwodowej Administracji Państwowej Ukrainy (w Polsce to odpowiednik wojewody), by bronił kraju przed separatystami z Donbasu, a w marcu 2015 r. bezceremonialnie ze stanowiska odwołał.

Rok wcześniej, korzystając z pieniędzy należącego do niego PrivatBanku, największego komercyjnego banku w Ukrainie, oligarcha sfinansował powstanie dwóch ochotniczych batalionów – Dniepr oraz Dniepr I, które na początku konfliktu podjęły w Donbasie walkę z promoskiewskimi separatystami. Następnie wsparł bataliony Azow, Ajdar i Donbas, kupując broń, żywność, wyposażenie i wypłacając żołd ochotnikom. Przeciągnął też na ukraińską stronę wpływowego mera Charkowa Hennadija Kernesa, nazywanego „Giepą”. Gdyby nie „Benia”, separatyści zajęliby z pewnością większy obszar na wschodzie Ukrainy, niż im to się udało.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 19/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Fot. Shutterstock

Wydanie: 19/2023

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy