Węgiel bez wizji

Węgiel bez wizji

Za brak perspektywicznej polityki energetycznej zapłacą górnicy Czy Ewa Kopacz i jej rząd liczyli się z takim oporem, gdy ogłaszali plan restrukturyzacji górnictwa? Znając dotychczasową waleczność i solidaryzowanie się górników i związkowców z branży, musieli się liczyć. Dlatego rząd w nocy z czwartku na piątek w ekspresowym tempie przepchnął przez Sejm ustawę o funkcjonowaniu górnictwa kamiennego. Ma ona regulować restrukturyzację kontrolowanej przez skarb państwa Kompanii Węglowej (KW), skupiającej dotychczas 14 kopalń i zatrudniającej ok. 49 tys. osób. Taktyka faktów dokonanych Sednem planów jest jednak nie restrukturyzacja, tylko likwidacja w dotychczasowej formie czterech z tych 14 kopalń węgla kamiennego: Brzeszcze w małopolskiej miejscowości o tej samej nazwie, Bobrek-Centrum w Bytomiu, Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu oraz Pokój w Rudzie Śląskiej. Dzięki nowelizacji ustawy Spółka Restrukturyzacji Kopalń (SRK) może je przejąć i otrzymać dofinansowanie z budżetu państwa. To najważniejszy zapis w ustawie, która skierowana została do Senatu, ten zaś może zgłosić poprawki. Z ponad 11 tys. zatrudnionych w przeznaczonych do likwidacji kopalniach Kompanii Węglowej: • 3 tys. straci pracę. Odchodząc, mają otrzymać odprawy sięgające od trzykrotności do 24-krotności miesięcznych zarobków. 400 to pracownicy dołowi, pozostali pracują w przeróbce i na powierzchni; • 2 tys. osób w wieku przedemerytalnym ma skorzystać z płatnych urlopów, na których przez maksymalnie cztery lata otrzymają 75% wynagrodzenia; • 6 tys. zostanie przeniesionych do dziewięciu kopalń skupionych w nowej spółce, która ma przejąć schedę po zadłużonej po uszy Kompanii Węglowej. W obliczu nasilających się protestów rząd stosuje taktykę faktów dokonanych. Po cichu liczy na to, że opór będzie ostry, ale niezbyt długi i ograniczy się do górników oraz ich bliskich, że nie rozleje się na inne grupy społeczne i regiony. I że w narodzie ostatecznie górę weźmie przekonanie o „roszczeniowych górnikach z wygórowanymi pensjami”. Spór o górnictwo na Śląsku stał się jednak błyskawicznie sporem ogólnokrajowym i może sprawić rządowi ogromny kłopot – z sondaży wynika, że dwie trzecie Polaków popiera postulaty górników, a zaledwie 15% plany rządu. Sondaże to jedno,  ważniejsze są ulice. Protesty górników przy zakładach, w centrach miast, na zablokowanych drogach nie ustają od półtora tygodnia. Przyłączają się do nich koledzy z innych kopalń KW, Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) i Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), ludzie niezwiązani z górnictwem. – Cały kraj powinien być z górnikami, nie z Kopaczową! – wołał Bogusław Ziętek, szef WZZ Sierpień ‘80, do ponad 400 protestujących pod bramą kopalni Sośnica-Makoszowy w Gliwicach w ubiegłym tygodniu. – Jeśli rząd chce kogoś zrestrukturyzować, to tam, w Katowicach, jest taki gmach, który nazywa się zarządem Kompanii Węglowej, gdzie pracuje 1000 ludzi! Zgromadzeni skandują: – Złodzieje, złodzieje! Po przegłosowaniu ustawy protesty, dotychczas prowadzone z utrzymywaniem produkcji, rozleją się – związkowcy zapowiadają strajki i akcje nie tylko na Śląsku. Jednocześnie przedstawiciele związków i rządu prowadzą negocjacje w Katowicach. Górnikom wtóruje opozycja, z przekonania czy też z zimnej kalkulacji, ze słupkami sondażowymi w tle. – Górnicy stali się ofiarą rozgrywek PR-owych rządu, Ewa Kopacz chce pokazać, że potrafi podejmować odważne decyzje – mówi Marcin Mastalerek, rzecznik PiS. Dlatego jego partia obiecuje ponowne otwarcie zamkniętych przez obecny rząd zakładów, jak zapewniała Beata Szydło, wiceprezes PiS, w ubiegłym tygodniu w Rudzie Śląskiej. Także SLD, którego poprawki do nowelizacji ustawy o górnictwie zostały odrzucone przez komisję sejmową, popiera protestujących górników. Wylicza przy tym dochody państwa z podatków i opłat, rzędu 7 mld zł rocznie. – Opodatkowanie tony węgla w Polsce w 2000 r. wynosiło 35 zł i 45 gr, a w 2013 r. było to już 95 zł i 15 gr (dla ceny na poziomie 300 zł) – mówił w Sejmie poseł Ryszard Zbrzyzny. – Dlaczego tona węgla kosztująca na składzie kopalni 250-350 zł po dotarciu do klienta końcowego kosztuje już 800-950 zł? Przecież za taką różnicę nie odpowiadają związki zawodowe i pracownicy kopalń! SLD wytyka rządowi koszty społeczne. – W Bytomiu, mieście, które w ostatnich latach straciło 60 tys. mieszkańców i w którym w dalszym ciągu mieszka 160 tys., państwo chcą zlikwidować ostatnią

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2015, 2015

Kategorie: Kraj
Tagi: Jan Opielka