Widziane z dołu

Widziane z dołu

Wychodzi na to, że na 1000-lecie chrztu Polski wybudowano 1000 szkół, a na 1050-lecie, czyli za rok, będzie 1000 szkół razy dwa, ale zlikwidowanych O Sejmie mówią, że jest jak łódź podwodna. Można przyjechać i przez tydzień nie wychodzić na powietrze, przechodzić podziemnymi korytarzami na salę obrad, do restauracji, do hotelu. – Ja wieczorem wracam do domu. Nie marnuję czasu. Wracam pociągiem. Dzisiaj mam spotkanie w straży, no i musimy wspólnie z Kołem Gospodyń Wiejskich napisać wniosek na zakup sprzętu, dzisiaj trzeba wpłacić zaliczkę. Współpracuję z kołem, zresztą wszystkie koleżanki z KGW są również członkiniami Ochotniczej Straży Pożarnej. Ja wiem, że jest im trudniej, bo przyjęło się, że mężczyźni są w straży, a kobiety gotują, ale to się zmienia. Marzę, żeby u nas w straży była drużyna kobieca, żeby wszystkie dziewczyny były umundurowane. Na razie mamy trzy takie dziewczyny, ale w tym roku kupujemy kolejne trzy kobiece mundury. Więc będzie sześć. Mam organizacje, w których działam Działa pan… – Człowiek lewicy powinien działać w organizacjach społecznych, pozarządowych. A gdy ktoś jest z terenów wiejskich, w organizacjach, które tu istnieją. Nie musi być aktywnym członkiem, może być członkiem wspierającym. Być z tymi ludźmi w dobrych chwilach i trudnych sytuacjach. Trzeba do tego podchodzić poważnie. I nie tak, że jak jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, wszyscy na hura pędzą przed kamery, wołają, jakie to fajne, brawo, brawo. Owszem, to też jest potrzebne, ale człowiek lewicy powinien iść dalej. Zaangażować się w prace sztabu, zostać wolontariuszem, kwestować, zachęcać. Ja tak robię, jestem szeregowym członkiem sztabu u siebie na wsi. Moja koleżanka tym sztabem kieruje. I w naszej małej wiosce zebraliśmy ponad 12 tys. zł. Ile osób w niej mieszka? – Ok. 130. Polska wieś się wyludnia. Wioska mała, ale niebiedna. Czysta, zadbana. Widziałem pańskie gospodarstwo. Lamborghini stoi w garażu… – Lamborghini to jest średnia półka traktora. To ciągnik sadowniczy, w tej chwili ma siedem-osiem lat, wart jest ok. 40 tys. zł. Mam też dwa ursusy, które mi służą. Ile czasu spędza pan z ludźmi? – Jestem prezesem stowarzyszenia, które prowadzi szkoły publiczne w naszej wsi – to podstawówka, gimnazjum i przedszkole. Wpadam do szkoły, pytam, co się dzieje, organizuję posiedzenie zarządu, decydujemy, co w szkole robimy, jak pomóc nauczycielom, jak dzielić pieniądze. Zabiera to sporo czasu. W straży pożarnej spotykamy się cały czas, na bieżąco omawiamy sprawy, a raz w miesiącu mamy zarząd. Poza tym należymy do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, więc obowiązków ciążących na naszej jednostce jest bardzo dużo. Mamy szkolenia, wysyłamy chłopaków do Sieradza na ćwiczenia w komorze dymowej. Są też mniej przyjemne sprawy, jak organizacja pogrzebu. Nie tak dawno zmarł były wieloletni prezes jednostki i dyrektor szkoły, więc zorganizowaliśmy pogrzeb strażacki. Taka jest kolej losu i trzeba też takie uroczystości organizować. Można robić karierę, nosząc teczkę za ważnym posłem, albo od dołu, działając. – Uważam, że powinno się zaczynać od dołu. Znaleźć w swojej miejscowości organizację, miejsce działania. Przecież w większość miast powiatowych, oprócz Państwowej Straży Pożarnej działają też jednostki ochotnicze. Ciągle pan namawia do tej straży. – Bo jestem strażakiem od dziecka, od 10. roku życia. Więc jak mogę, wciągam w tę  działalność młodych. Kiedy ktoś przyjdzie do mnie i ogląda kronikę, na zdjęciach zobaczy przede wszystkim młodzież. Organizujemy wyjazdy, zawody, zapraszamy do remizy. Zrobiliśmy dla młodych siłownię, mamy stół do ping-ponga, piłkarzyki, różne gry świetlicowe. Przychodzą? – Chętnie. Nie wolą siedzieć w domach i tłuc w komputer? – Staramy się dać im ciekawszą alternatywę. Mnie to cieszy, na walnym zebraniu miałem 21 dziewcząt i chłopców, to też jest ważne. Młodzi, starzy, jedna organizacja, druga, w tym wszystkim jestem od lat. Przydają się te szerokie znajomości? – Dam panu przykład z ostatnich dni. Zebraliśmy w powiecie 1400 podpisów pod kandydaturą Magdy Ogórek. Na taki mały powiat jak łowicki, gdzie mamy tylko 50 członków SLD, to bardzo dużo. Ludzie chętnie się podpisywali? – Chętnie! Może to robili dla SLD? Może dla mnie? Bronię szkół, bronię górników.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2015, 2015

Kategorie: Wywiady