Wieczny odpoczynek pod palmą

Wieczny odpoczynek pod palmą

Poznan, grob J. Kulczyka fot. Wieslaw Kot

Na cmentarzu obowiązuje moda – jak wszędzie Style, tendencje, kierunki i prądy obowiązują nawet w dziedzinie nagrobków, trumien, ceremonii i obyczajów żałobnych. Cmentarze zmieniają się jak cała Polska. No, może trochę wolniej… Lastriko: ostatnie pożegnanie Pierwsze wrażenie jest uderzające: na polskich cmentarzach nastąpił generalny odwrót od lastrika typu parapet i stopnie na klatce schodowej. To lastriko w połączeniu z obłędnie pstrokatym kwieciem nagrobnym z miejsca wprowadzało w klimat meksykańskiego Halloween. U nas z lekka absurdalny. Dominuje sztuczny (rzadziej naturalny) marmur. Znikają złamane kolumny, bolejące wdowy, zapłakane anioły. Z Jezusków – najchętniej ludowy świątek, w drewnie. Coraz częściej zamiast anioła pojawia się jedna z dziewięciu muz o twarzy i figurze stylizowanej na „drogą zmarłą”. Frontony grobowców bywają kopią greckich tympanonów wspartych na kolumnach, choć bliżej im do architektury szlacheckiego białego dworku. Takiego z „Nocy i dni” – miło się kojarzy. Nagrobki przyjmują też kształt piszczałek organowych, co kojarzy się podniośle. Jeśli jednak stylizacja pionowych elementów nie jest wystarczająco zręczna, grób zbliża się wyglądem do wiejskiego płotu. Krzyże już nie muszą być krzyżami – układają się w figlarne szczebelki. Jeżeli umrze weteran poznańskiego Czerwca ’56, stawiają mu na grobie replikę krzyży z placu Mickiewicza. Od kilku sezonów najmodniejsza pozostaje płyta nagrobna w kształcie łezki, choć niejeden śp. państwowiec spoczywa pod płytą o konturach Polski. Czasem zamiast marmurowych płyt zmarłych kryją instalacje ze szkła zbrojonego i metalu. Bywają groby obite drewnem. Przypominają wycofane już z użycia ozdobne katafalki. Takie obiekty widuje się w Krakowie. Siła tradycji? Trwa moda na mauzolea. Jedyne w swoim rodzaju fundują sobie bogaci Romowie. To rodzaj pałacyku, wewnątrz którego znajduje się grób właściwy. Łączą te konstrukcje wszelkie możliwe style (np. grecki z mauretańskim), eksponują marmur i złocenia. Tym, których ciała spopielono, rodziny fundują na głazie wyeksponowanym przez zarządcę cmentarza skromną tabliczkę. Na początku głaz jest niemal pusty, jednak później z każdym dniem i tygodniem sukcesywnie pokrywa się rzędami tabliczek. Trudno więc drogiemu zmarłemu zapalić nawet świeczkę. Co innego, jeżeli prochy spoczęły w katakumbach. Na Powązkach najwięcej kwiatów i zniczy ciągle otacza tablice Ireny Jarockiej i Czesława Niemena. Tu spoczywa magister farmacji Zmienia się także to, co na grobie napisane. Coraz częściej sformułowanie z frontonu grobowca „Grób rodziny (tu nazwisko)” bywa zastępowane określeniem „Grób rodzinny”. Różnica pozornie niewielka, ale to wyraźna kalka telewizyjnej reklamy: „obiadków rodzinnych”, „imprez rodzinnych”, grillów, wypadów czy filmów „dla całej rodziny”. Miło się kojarzy i umniejsza grozę śmierci. Coraz rzadziej widuje się zabawną pomyłkę typu „Dom rodziny Kowalskich”. Wynikała z nieznajomości łaciny i snobowania się na wyższe sfery. A te pisały na grobowcu skrót „D.O.M. Kowalscy”, czyli Kowalscy w hołdzie Deo Optimo Maximo (Bogu Najlepszemu, Największemu). Z domem nie miało to jednak nic wspólnego. W Wielkopolsce na grobowcu w Buku wypisano po prostu, że to grobowiec. Dla porządku. Epitafia pozostają po staremu grafomańskie – ból po stracie wyraża się w najprostszych rymach i kiczu. „Wszystko to, co najdroższe / w tym grobie się mieści. / Wszystko nam śmierć zabrała. / A nie zabrała boleści”. Liczba sylab w rymowance nie musi się zgadzać, treść też może być z lekka bezsensowna, byle zachowywała tonację. Jeżeli wyraz nie chce pasować do rymu, to go się zmienia: „Zostawiłeś nam żal i tęsknotę / Co spokojność męci, / Żyjesz jednak, drogi mężu i ojcze, w sercach naszych pamięci”. Pomysłowe inskrypcje to rzadkość. W Poznaniu małżonek kazał wyryć na grobie żony: „Dzieli nas tylko czas…”. Zasługi, dorobek i pozycja życiowa zmarłego opisywane bywają ciągle z zachwianiem proporcji. Najwięcej figuruje na nagrobkach zasług militarnych (udział w bitwach, kampaniach, odznaczenia) oraz doznanych cierpień („więzień obozu w latach…”, „zesłaniec”). Od czasu do czasu bliscy umieszczą na grobie węża Eskulapa (lekarz), niekiedy pojawi się książka (nie bardzo wiadomo, kogo symbolizuje). Na warszawskich Powązkach podpisano zmarłą „Magister farmacji”. Na cmentarzu w Lewinie Kłodzkim, gdzie tak bardzo chciała spocząć Violetta Villas, pogrzebano za to pana z inskrypcją,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 44/2015

Kategorie: Obserwacje