Ponad dwie trzecie Austriaków nie głosowało na partię Haidera. Nie należy o tym zapominać Nigdy jeszcze rząd powojennej Austrii nie powstawał w tak burzliwych okolicznościach. W skład gabinetu weszła bowiem po raz pierwszy skrajnie prawicowa Wolnościowa Partia Austrii (FPO) populisty Jorga Haidera. Wywołało to protesty w Wiedniu i huragan oburzenia za granicą. W piątek, 4 lutego, prezydent Thomas Klestil odebrał w wiedeńskim pałacu Hofburg przysięgę od nowego rządu. Kanclerzem został przywódca konserwatywnej Austriackiej Partii Ludowej (OVP) Wolfgang Schlussel. Stanowisko wicekanclerza przepadło Susanne Riess-Passer z FPO. „Wolnościowcy” obsadzili pięć ministerstw, w tym obrony, sprawiedliwości i finansów. 50-letni Jorg Haider nie wszedł w skład gabinetu, lecz nadal sprawuje urząd premiera Karyntii. Wiadomo jednak, że w FPO to on pociąga za wszystkie sznurki. Sukces haiderowców wstrząsnął Europą „Brunatna zaraza znowu maszeruje… Haider przynosi nam przesłanie nienawiści i rasizmu, chwali zasługi III Rzeszy i nie kryje swego podziwu dla tych, którzy przyznają, że wiedzieli o istnieniu obozów koncentracyjnych”, pisze paryski dziennik „France Soir”. Wraz z powstaniem nowego rządu weszły w życie bezprecedensowe sankcje, uchwalone przeciw Austrii przez pozo- stałych 14 państw UE. Stolice te postanowiły, że nie będą utrzymywać bilateralnych stosunków z ambasadorami Wiednia ani popierać kandydatów austriackich na stanowiska w Unii Europejskiej. Kiedy przed 14 laty Haider stanął na czele partii, ugrupowanie to mogło liczyć na niespełna 5% poparcia. . W ostatnich wyborach parlamentarnych w październiku 1999 roku ”wolnościowcy” zdobyli aż 26,9% głosów, stając się drugą siłą polityczną kraju, za socjalistami. Komentatorzy zastanawiają się, dlaczego aż tylu obywateli zamożnej Austrii oddało głosy na demagoga, który w przeszłości chwalił „porządną politykę zatrudnienia III Rzeszy”, a ostatnią kampanię wyborczą prowadził pod hasłem walki z „zalewem cudzoziemców?”. Na „fenomen Haidera” składa się wiele czynników. Lęk przed utratą tożsamości narodowej ma w Austrii długą tradycję. W wielonarodowej monarchii habsburskiej niemieckojęzyczni Austriacy zawszę stanowili mniejszość. Już Mętternich z pewną obawą mówił, że na przedmieściach Wiednia zaczynają się Bałkany. Typowym austriackim mieszczuchem, lękającym się „obcych”, był młody Hitler. To w kosmopolitycznym Wiedniu, zamieszkanym także przez Słowian i Żydów, ukształtował się straszliwy światopogląd przyszłego fuhrera. W Wiedniu nastoletni Adolf doszedł do wniosku, że jedynym ratunkiem dla Austrii jest pozbycie się cudzoziemców i przyłączenie do Wielkich Niemiec. Po 1945 roku wiele z tych narodowych lęków zostało. Ożyły one, gdy pojawiła się perspektywa rozszerzenia. Unii Europejskiej na Wschód, gdy globalizacja zaczęła przynosić nowe wyzwania. Wykorzystał to Haider, strasząc współobywateli, że już wkrótce mogą stać się mniejszością w swej zaledwie ośmiomilionowej ojczyźnie. Szef FPO chętnie żeruje na ludzkim strachu, na obawach robotników, że tania konkurencja ze Wschodu odbierze im miejsca pracy, na niepokojach drobnych przedsiębiorców bojących się, że w epoce globalizacji ich firmy stracą racje bytu. Kilka skandalicznych wypowiedzi Haidera nie odstraszyło wyborców. Po wojnie Austriacy nie dokonali bowiem rozrachunku z przeszłością. Stroili się w szaty „pierwszej ofiary Hitlera”, zapominając, że większość narodu z entuzjazmem przyjęła przyłączenie do III Rzeszy. Jorg Haider przestał zresztą umizgiwać się do neonazistów i chorążych brunatnej ideologii. Zamiast tego skutecznie pozyskuje wyborców z politycznego centrum, także wśród tradycyjnego elektoratu socjalistów. Haider, jak klasyczny demagog, obiecuje wszystkim wszystko – bogatym zmniejszenie podatków, rodzinom – wyższe zasiłki, pracownikom najemnym – bezpieczne miejsca pracy, rolnikom – hojniejsze subwencje itp. Wiadomo, że nie zdoła zrealizować swych przyrzeczeń, lecz na razie zdobywa głosy. Haider wygrywa również, bo zawiodła klasa polityczna Austrii. W Wiedniu przez prawie 14 lat rządziła wielka koalicja socjalistów i konserwatystów, których politycy zaczęli powoli uważać państwo za swą własność. Doprowadziło to do skostnienia życia politycznego i zniechęcenia obywateli. Wielu wyborców poparło szefa FPO nie jako szowinistę i sympatyka III Rzeszy, lecz jako tego, który położy kres „rządom kolesiów” w republice. Czternaście państw UE zareagowało na perspektywę wejścia haiderowców do rządu wyjątkowo gwałtownie. Po raz pierwszy w dziejach Unii jej Członkowie usiłowali wpływać na skład gabinetu w jednym z krajów Wspólnoty. Deklarację o bojkocie Austrii przyjęto w pośpiechu, prowadząc
Tagi:
Krzysztof Kęciek









